– Wstrzymanie reformy o pół roku oznacza, że z OFE wyparuje 6 mld zł, które trafi do publicznej kasy – mówi informator dziennika. - To więcej niż rząd miałby zyskać na zniesieniu limitu składek ZUS płaconych przez najlepiej zarabiających Polaków i zatrudniających ich przedsiębiorców. Przesunięcie likwidacji OFE pozwoliłoby na rezygnację ze zniesienia tzw. limitu 30-krotności, oprotestowanego tak przez pracodawców, jak przez związki zawodowe - dodaje.
Gazeta przypomina, że pieniądze z OFE do ZUS są przekazywane w ramach tzw. suwaka bezpieczeństwa. Są to środki z kont osób, którym zostało najwyżej dziesięć lat do osiągnięcia wieku emerytalnego.
W 2016 roku było to 3,5 mld zł, w 2017 roku już 6,1 mld zł, a kwota ta ciągle rośnie. W ubiegłym roku wynosiła 8 ml zł, w tym zaś sięgnie około 10 mld zł. W przyszłym może wynieść nawet 12 mld zł – czytamy w „Rzeczpospolitej”.
Dziennik zauważa, że nie bez znaczenia jest to, że w przyszłym roku są wybory prezydenckie. Wprowadzanie w tym czasie szkodliwych dla biznesu zmian mogłoby mieć negatywny wpływ na ich wynik.
Zobacz także: List ZUS. Zobacz, jak go odczytać
– Taki scenariusz jest bardzo prawdopodobny. Rząd zyskuje w ten sposób dodatkowe pieniądze w przyszłym roku, a do zniesienia limitu 30-krotności może przecież wrócić w 2021 r., czyli już po wyborach prezydenckich – komentuje na łamach "Rzeczpospolitej" mec. Marcin Wojewódka z Instytutu Emerytalnego.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl