Arkadiusz Osiak miał zaledwie 22 lata, gdy w jego głowie zrodził się pomysł stworzenia Wirtualnego Serwisu Ekonomicznego - dzisiaj znanego jako Money.pl. Był 1997 rok, internet w Polsce raczkował, a branżowe serwisy były wówczas rzadkością.
Arkadiusz Osiak - wizjoner, który stworzył Money.pl
Będący wówczas studentem Politechniki Wrocławskiej Osiak szybko przekuł pomysł w działanie. Odpowiadał m.in. za aspekt technologiczny i graficzny serwisu, który podawał informacje ekonomiczne. Początki, jak to w tamtych czasach, były pionierskie. Na łamach "Pressa" Arkadiusz Osiak opowiadał, że startowali bez biznesplanu i pieniędzy - mieli tylko pomysł, biuro na poddaszu, domenę WSE oraz internet przez modem.
- Arek miał wizję, plan i fantastyczną biznesową intuicję. Stworzył portal od zera, bez wsparcia wielkich koncernów medialnych. Był to pierwszy tego typu serwis w Polsce - wspomina Aleksander Kusz, obecnie VP Wirtualna Polska Holding, wieloletni pracownik Money.pl.
Jak wyjaśnia Kusz, Arkadiuszowi Osiakowi przyświecała przede wszystkim misja szerzenia wiedzy ekonomicznej wśród Polaków. - Chciał docierać do osób, które są zainteresowane finansami, ale niekoniecznie pracują w tej branży. Chciał edukować, wyjaśniać. Był bezstronny, bo polityka nigdy nie była dla niego najważniejsza. Celem Money.pl i celem Arka było to, aby dostarczyć użytkownikom autorski, obszerny, analityczny kontent, którego nie znajdowali wtedy nigdzie indziej - wspomina Kusz.
Rok później, w 1998 r., Arkadiusz Osiak postanowił zmienić domenę serwisu na znacznie prostszą - znane do dzisiaj Money.pl. Zaczął też zatrudniać pierwszych pracowników. Wówczas nie mógł podejrzewać, że stworzy w ten sposób markę, która nie tylko przetrwa ponad 20 lat na rynku, ale niemal nieustannie będzie liderem branży. Jak podkreśla Kusz, założyciel Moneya "wierzył w proste, skuteczne schematy działania". - Co ciekawe, nikt go tego nie nauczył, do wielu wniosków doszedł sam. Był świetnym obserwatorem - dodaje wiceprezes WP Holding.
Już w 1998 r. zaczęły napływać pierwsze zlecenia reklamowe, a w 2000 r. Arkadiusz Osiak, wraz ze wspólnikiem i żoną Anną, założył spółkę Money.pl. Po drodze jednak - jak wiele biznesów z tamtego okresu - musiał sprostać niemałym wyzwaniom. W 2000 r. w firmie pojawił się pierwszy inwestor, który jednak spowodował przeinwestowanie i generowanie strat szacowanych na ok. 700 tys. zł w rok.
Pionier internetu
Arkadiusz Osiak był jednak człowiekiem, który się nie poddawał i był gotów ciężko pracować, by rozwijać swoje dzieło. Aby ratować Money.pl, sprzedał kolejną część udziałów oraz zaczął uczyć się finansów i zarządzania. W 2002 r. został prezesem spółki i rozpoczął tworzenie profesjonalnej struktury oraz podział kompetencji pomiędzy redakcję, sprzedaż, reklamę, a także działy IT i HR. Trudną sytuację odwrócił o 180 stopni i w pełni sprofesjonalizował swój biznes - co wówczas należało do rzadkości wśród początkujących firm internetowych.
- Bez garnituru, bez rozgłosu, ale z dużą nonszalancją i luzem student Politechniki Wrocławskiej Arek Osiak ponad dwadzieścia pięć lat temu zbudował we Wrocławiu największe polskie medium biznesowe. Osiak, bo tak o nim wszyscy mówiliśmy, "czuł" internet jak mało kto w Polsce i jako jeden z pierwszych w polskiej sieci postawił na SEO. Wierzył, że to, co robi, przyniesie mu sukces i dążył do niego konsekwentnie. Miał też niesamowitą zdolność przyciągania do siebie niezwykłych ludzi, którzy razem z nim budowali jego firmę, markę, moneyową rodzinę - wspomina Tomasz Bonek, redaktor naczelny Money.pl w latach 2004-2015.
Działania te przyniosły efekty: w 2002 r. spółka Money.pl, pod przywództwem Arkadiusza Osiaka, stała się zyskowna. Z miejsca też została jednym z liderów polskiego internetu. Wkrótce to, co z początku było serwisem o finansach, rozrosło się do grupy skupiającej kilka spółek i zatrudniającej 160 osób. W 2006 r. sukcesy Osiaka i Money.pl doceniło niemieckie wydawnictwo Handelsblatt, które kupiło większość udziałów grupy, ale Arkadiusz Osiak zachował wówczas 30 proc. firmy.
Najważniejsi byli ludzie
Biznes prężnie się rozwijał, ale jak podkreślał sam Osiak w rozmowie do książki "E-Wangeliści", najważniejsi dla niego byli ludzie, z którymi pracował.
- Arek miał duży talent managerski – zbudował zespół, który doskonale ze sobą współpracował. Dla niego ważna była przejrzystość, zaufanie i zdrowe zasady. Stawiał sobie wysokie cele. Wiele mu zawdzięczam, bo to właśnie na jego zaproszenie w 2007 roku dołączyłem do Money.pl - opowiada Kusz.
Marta Smaga, project manager i później dyrektor działu rozwoju i technologii Money.pl, również wspomina Arkadiusza Osiaka przede wszystkim jako lidera, który naturalnie zjednywał sobie ludzi. - Arek był przede wszystkim dobrym człowiekiem, który "zaraził" mnie internetem. Jak mało kto potrafił innych zainteresować swoją wielką pasją. Był prekursorem, a przede wszystkim promotorem tego, co w sieci dobre: wartościowych treści, dążenia do sprostania oczekiwaniom użytkowników - wspomina Smaga.
- Nigdy nie zapomnę, jak wiele czasu poświęcał tym, którzy internetu od niego chcieli się uczyć. A uczył, szefował i tworzył internet w przyjaznej, niekorporacyjnej atmosferze. Pracowałam z Arkiem ponad dziesięć lat i były to jedne z najlepszych lat mojego zawodowego życia, za co będę mu zawsze bardzo wdzięczna. Czuję, że należę do jego moneyowej rodziny - dodaje Smaga.
Żegnaj, Arku
Po wielu latach przyszła jednak pora na zmianę w życiu Arkadiusza Osiaka i Money.pl. W 2014 r. grupa została przejęta przez Wirtualną Polskę, a Osiak wycofał się wówczas z firmy, by realizować swoje prywatne pasje.
- Arek uwielbiał podróże, kochał poznawać nowe miejsca. Praca była dla niego ważna, ale nie najważniejsza. To człowiek, który ciągle się rozwijał i nieustannie szukał nowych wyzwań. Miał jeszcze tyle planów, pomysłów… To naprawdę wielka szkoda, że nie dane mu będzie ich zrealizować - wspomina Aleksander Kusz.
Tomasz Bonek dodaje zaś: - Jestem przekonany, że Arek nie chciałby, żebyśmy dziś czytali ten artykuł, bo bardzo kochał życie i nigdy nie obnosił się ze swoim sukcesem, nie przepadał za pokazywaniem się w mediach. Arku, nigdy Cię nie zapomnimy. Dzięki Tobie wiele osób do końca życia pozostanie moneyowcami.
Jako redakcja Money.pl, w imieniu wszystkich byłych i obecnych dziennikarzy oraz pracowników, możemy powiedzieć tylko: żegnaj, Arku - dziękujemy Ci, że założyłeś Money.pl i stworzyłeś markę, której wszyscy możemy być częścią. Dedykujemy Ci swoją pracę i sukcesy, których bez Ciebie nigdy by nie było.
Rodzinie i bliskim Arkadiusza Osiaka składamy najszczersze kondolencje.