Jest finał sprawy Erica Frohnhoefera, o której pisaliśmy w money.pl. Przypomnijmy. Elon Musk na Twitterze stwierdził, że aplikacja platformy społecznościowej działa powolnie w wielu krajach. W odpowiedzi Eric Frohnhoefer – programista, który pracował nad aplikacją mobilną – stwierdził, że jego szef się myli, gdyż nie zrozumiał części infrastrukturalnej systemu. Dalej wskazywał, że do przyspieszenia aplikacji konieczna jest zmiana polityki firmy.
Elon Musk zwalnia swojego krytyka
Elon Musk wdał się w dyskusję z własnym pracownikiem, lecz nie odpowiedział na jego merytoryczne argumenty. Eric Frohnhoefer zapytany przez innego użytkownika, dlaczego nie załatwi tego z szefem prytanie, odpowiedział, że być może CEO "powinien zadawać pytania prywatnie. Mógł np. użyć Slacka lub poczty elektronicznej".
Miliarder zdecydował się zwolnić swojego krytyka. Poinformował o swojej decyzji na Twitterze (później usunął posta), a zwolniony programista puścił dalej tweeta z emotikoną przedstawiającą salutującą postać. Tej samej ikony używało wielu pracowników, gdy zostali zwolnieni na początku miesiąca – pisze Bloomberg.
Agencja poprosiła o komentarz w sprawie zwolnień firmę oraz programistę. Żadna ze stron nie zdecydowała się szybko odpowiedzieć na prośbę. Na Twitterze jednak wskazał, że stracił już dostęp do służbowych systemów.
Nowe porządki w Twitterze
Pracę stracił też Ben Leib, który też skomentował wspomniany wyżej tweet i napisał, że jako były lider zespołu pracującego nad infrastrukturą Twittera "mogę śmiało powiedzieć, że ten człowiek nie ma pojęcia, o czym mówi". Programista potwierdził Bloombergowi, że został zwolniony.
Agencja zauważa, że Elon Musk przed przejęciem Twittera określał siebie "absolutystą wolności słowa". A jednak dość nerwowo reaguje na każdy przejaw krytyki, jaki kierują w jego kierunku podwładni.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Miliarder już wprowadza własne porządki. Przykład? Biznesmen podjął decyzję o skasowaniu możliwości pracy zdalnej i wydłużeniu godzin pracy. CEO oczekuje od zatrudnionych gotowości do 80-godzinnych tygodni pracy, w których trakcie wykażą się "maniakalnym poczuciem pilności".
Amerykański BusinessInsider.com podaje, że niektórzy menedżerowie już nakazali podwładnym pracować na 12-godzinnych zmianach każdego dnia. Wszystko po to, by sprostać napiętym terminom nałożonym na nich przez nowego CEO.
Trzeba przy tym przypomnieć, że zmiana kultury pracy w Twitterze ma miejsce tuż po tym, jak nowy zarząd firmy podjął decyzję o masowych zwolnieniach. Pracę straciła nawet połowa zespołu. Nie obyło się jednak bez wpadek. Koncern mógł naruszyć kalifornijskie prawo, dlatego też pięciu pracowników przygotowuje pozew zbiorowy wobec swojego byłego pracodawcy. Ponadto zwolnione też zostały kobiety w ciąży, a także... istotni pracownicy, bez których przedsiębiorstwo nie może normalnie funkcjonować.