Każdego dnia w Polsce działalność zawiesza co najmniej jeden oddział, najczęściej internistyczny lub pediatryczny. Choć w poniedziałek udało się wznowić funkcjonowanie porodówki w Zakopanem, pracownicy obawiają się, że będzie działać tylko do wyborów. Później rodzące matki będą odsyłane np. do Nowego Targu.
Jednak obraz w całej Polsce jest jeszcze mnie optymistyczny. Jak wylicza "Rzeczpospolita", w połowie września oddział pediatryczny zawiesił szpital w Głubczycach w Opolskiem, a w październiku – w Barlinku w Zachodniopomorskiem. Od sierpnia nie działa m.in. chirurgia dziecięca w Cieszynie i neurologia we Wrześni, a widmo zawieszenia pediatrii wisi nad szpitalem w Ostródzie. Tylko od czerwca do września Porozumienie Rezydentów OZZL naliczyło 18 zamkniętych oddziałów. Resort mówi o około 30 oddziałach zamkniętych lub przekształconych w ciągu ostatnich 12 miesięcy. Z kolei TOK FM informuje, że w ciągu ostatnich 20 miesięcy zlikwidowano 357 oddziałów, a 308 zawiesiło działalność, choć dementuje to NFZ.
- Te liczby są bliskie prawdy. Codziennie w polskich szpitalach ze względu na brak personelu zawieszany jest oddział. Na miesiąc, czasem na trzy - mówi "Rzeczpospolitej" Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich. Wtóruje mu Janusz Boniecki, dyrektor szpitala w Ostródzie i wiceprezes Polskiej Federacji Szpitali. - Brakuje pieniędzy i lekarzy, którzy stres na dyżurach i pracujące weekendy zamieniają na pracę w podstawowej opiece zdrowotnej (POZ), gdzie dzięki zmianom ministra Radziwiłła warunki są coraz lepsze - mówi.
Krzysztof Hałabuz z Porozumienia Rezydentów tłumaczy, że lekarze odchodzą także do innych szpitali, w których oferuje im się większe stawki. - I tak będzie nadal, dopóki rząd nie zdecyduje się doinwestować służby zdrowia i podnieść pensji lekarzy. Póki nie stworzy im się konkurencyjnych warunków, wciąż będą odchodzić do POZ, zmieniać pracę i wyjeżdżać za granicę - ostrzega.
A cierpią na tym pacjenci, którzy są miotani od szpitala do szpitala. Są przypadki, że rodząca na najbliższą porodówkę musi jechać 40-50 km. Na ostatniej prostej kampanii wyborczej politycy prześcigają się w pomysłach na uzdrowienie służby zdrowia. W telegraficznym skrócie - PO chce połączyć zastrzyk gotówki ze wzmocnieniem lecznictwa specjalistycznego. PSL jest za ograniczeniem liczby łóżek tam, gdzie nie są wykorzystywane. Lewica z kolei chce wykształcenia dodatkowych 50 tys. lekarzy. A PiS chce ułatwić zatrudnianie lekarzy m.in. z Ukrainy.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl