Sprawa kontrowersyjnej inwestycji, nazywanej dziś "polskim Hogwartem", była poruszana w ostatnią środę na sesji Rady Miejskiej w pobliskich Kartuzach. - Zrobiliśmy milowy krok w sprawie zamku w Łapalicach - mówił burmistrz Kartuz Mieczysław Gołuński, cytowany przez expresskaszubski.pl.
- Mieliśmy pewien zastój, jeżeli chodzi o prace nad planem miejscowym obejmującym zamek w Łapalicach, ale dzięki przychylności pana konserwatora zabytków procedura ruszyła. W ubiegłym tygodniu przyszła decyzja pozytywna na zakończenie projektu i uzgodnienie budowy tego zamku - wyjaśnił burmistrz. Jak dodał, teraz do miejscowego planu zagospodarowania, nad którym trwają prace, będzie można dodać zapisy legalizujące dokończenie zamku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Samowola, która stała się atrakcją
Prace nad budową zamku zostały przerwane w latach 90. i od tego czasu niedokończony, teoretycznie niedostępny dla zwiedzających obiekt stał się dużą atrakcją turystyczną. - Masa ludzi przyjeżdża - mówił w 2018 roku w rozmowie z money.pl sołtys Łapalic Jan Pogodziński. - Z Polski głównie, ale dużo zagranicznych też się pojawia. Na parkingach pod lasem nieraz tyle samochodów stoi, że nie ma gdzie parkować. Mieszkańcom zastawiają wjazdy, policja musi przyjeżdżać - relacjonował. Przyznawał jednak, że to dla sołectwa promocja.
- Po tylu latach ten obiekt wpisał się w krajobraz - przyznawała też w tym samym czasie w rozmowie z money.pl Alicja Adamczyk z Urzędu Miasta Kartuzy.
"Dzieło życia"
Budowa zamku rozpoczęła się w pierwszej połowie lat 80. Inwestorem był Piotr Kazimierczak, rzeźbiarz i producent mebli z Gdańska. "Ten zamek nie powstał z kapelusza. Myślałem o nim od wczesnej młodości. To ma być dzieło mojego życia" - pisał Kazimierczak na stronie internetowej prezentującej historię budowli. Jak tłumaczył, dopiero po zakończeniu budowy miał podjąć decyzję, jak ją wykorzystać.
Sęk w tym, że artysta dostał pozwolenie na budowę 170-metrowego domu, połączonego z pracownią. Zamiast tego zaczął powstawać ogromny, wieloskrzydłowy obiekt, ozdobiony wieżyczkami. Budowla ma sześć tysięcy metrów kwadratowych powierzchni, ma miejsce m.in. na basen i prywatną kaplicę.
Budowa stanęła na początku lat 90-tych, z powodu kłopotów finansowych inwestora. Kiedy później chciał do niej wrócić, nie dostał już na to pozwolenia.
- Jest szansa, że ten obiekt będzie się rozwijał, będzie się budował, bo jest tego typu zainteresowanie ze strony właściciela - przekonywał podczas środowej sesji Rady Miejskiej burmistrz Kartuz Mieczysław Gołuński.
Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj