W poniedziałek komisja śledcza ds. wyborów korespondencyjnych rozpocznie posiedzenie od ponownego przesłuchania byłego wiceszefa Ministerstwa Aktywów Państwowych Artura Sobonia. Następnie skonfrontuje go z byłym wiceprezesem Poczty Polskiej Grzegorzem Kurdzielem.
Artur Soboń po raz pierwszy stanął przed komisją 19 stycznia. Wówczas, powołując się na ustawę o komisji śledczej oświadczył, że będzie korzystał z przysługującego mu prawa i uchylał się od odpowiedzi na pytanie, jeśli wykracza ono poza jego wyjaśnienia zawarte w swobodnej wypowiedzi. Najczęściej ograniczał się do wypowiedzenia jednego zdania, które brzmiało: wszystko, co miałem do powiedzenia w objętej przesłuchaniem sprawie, zawarłem w swobodnej części.
Soboń znów przed komisją śledczą
"Gazeta Wyborcza" podliczyła, że powyższą formułkę, lub bardzo podobne zdanie, Soboń wypowiedział podczas posiedzenia 121 razy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W związku z tym sejmowa komisja śledcza ds. wyborów korespondencyjnych wystąpiła do Sądu Okręgowego w Warszawie o nałożenie kary porządkowej w wysokości 3 tys. zł na Sobonia za bezpodstawne uchylanie się od złożenia zeznań. Przewodniczący komisji Dariusz Joński (KO) poinformował, że "w przegłosowanym przez komisję wniosku jest rozważenie wystąpienia w dalszej kolejności z zawiadomieniem o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Artura Sobonia polegającego na zatajeniu prawdy".
Wiceszef komisji ds. wyborów korespondencyjnych Bartosz Romowicz powiedział w poniedziałek w radiowej Trójce, że jeśli Soboń nie będzie współpracował z komisją i stosował sztuczki administracyjne, to możliwe, że komisja złoży zawiadomienie do prokuratury o możliwości przekroczenia uprawnień.
- Myślę, że pan Artur Soboń z uwagą wysłuchał innych świadków, tych, których bezpośrednio bądź pośrednio nadzorował w ramach wykonywanej przez siebie funkcji wiceministra aktywów państwowych i może nadeszła do niego refleksja, że jednak warto przestać ściemniać, zacząć współpracować z komisją i chcieć wyjaśnić sprawę dogłębnie - podkreślił.