Związkowców oburzył projekt rozporządzenia Ministra Klimatu i Środowiska, w którym zaostrzono normy jakości paliw stałych, kupowanych przez odbiorców indywidualnych.
Zgodnie z nimi ekogroszek nie będzie mógł mieć wyższej wilgotności niż 11 proc. Zawartość popiołu z kolei określono w przedziale 2 do 7 proc., a wartość opałowa musi być wyższa niż 28 MJ/kg. Obecnie dostępny jest ekogroszek o kaloryczności nawet 21 MJ/kg. Mniej ma być też w ekogroszku siarki - jej poziom ma spaść z 1,7 proc. do 1,2 proc.
Resort chce też, by nazwy "ekogroszek" i "ekomiał" zostały zastąpione przez odpowiednio "groszek III" i "paliwo drobne". Mają po prostu nie wprowadzać w błąd, bo ekologiczny nie jest.
"Już ustąpiliśmy"
We wtorek "Solidarność" skierowała w tej sprawie swoje stanowisko do premiera. Związkowcy zapowiedzieli już akcję protestacyjną, jeżeli projekt nie zostanie wycofany. Sam tok prac nad zmianami norm nazywają "skandalicznym".
Argumentują, że pominięcie ich w rozmowach o jakości paliw stałych przeznaczonych do sprzedaży, stoi w sprzeczności do umowy społecznej dotyczącej transformacji górnictwa z maja tego roku. Chodzi tu o załącznik mówiący o budowie instalacji do produkcji paliw niskoemisyjnych.
- W 2018 r. w bólach urodziło się rozporządzenie o jakości paliw stałych. Ustąpiliśmy tam w pewnych kwestiach i zaczęły się inwestycje w ekogroszki. Mamy też umowę społeczną z tego roku. Tymczasem dziś, bez konsultacji, chce się ten węgiel wyrzucić z rynku. Jest to dla nas całkowite zaskoczenie - mówi money.pl Bogusław Hutek, szef górniczej "Solidarności".
Związkowiec krytykuje też konkretny zapis w nowych normach. Chodzi o wartość opałową, która ma być wyższa niż 28 MJ/kg.
- Przecież może jedna kopalnia w Polsce produkuje taki węgiel. Jeśli PGG straci na tym 500-600 mln przychodu, to firma będzie do likwidacji. Tymczasem mamy podpisane porozumienia o powolnej transformacji sektora węglowego - mówi Hutek.
Konsultacje?
Jak dodaje, w środę związkowcy dostali pismo z Ministerstwa Klimatu, z którego wynika, że mają jeszcze 21 dni na konsultacje. Zapewnia jednak, że rozmów nie będzie, a normy mają pozostać bez zmian. O konsultacje ze związkami zapytaliśmy również Ministerstwo Klimatu. Jednak do czasu opublikowania tego artykułu nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
- Rozumiemy starania o czystsze powietrze, ale to nas zaskoczyło. Bo jeśli rozporządzenie przejdzie, to zagrożone będą tysiące miejsc pracy i to od zaraz. Przecież ekolodzy ich nie stworzą - mówi związkowiec.
Jak mogą wyglądać protesty górników w tej sprawie? "Solidarność" zapewnia, że na razie poczeka jeszcze na rozwój wypadków. Jeśli jednak resort zdania nie zmieni, górnicy mają usłyszeć od związkowców, że miejsca pracy są zagrożone i będą protestować.
Wygląda więc na to, że przed nami batalia o jakość spalanego węgla w piecach polskich domów. Pytanie tylko, które argumenty wezmą górę. Rachunek ekonomiczny, konsekwencje polityczne, czy zdrowie nas wszystkich.
Co z inwestycjami?
- Trudno w ogóle komentować argumenty odwołujące się do skandalicznej i oderwanej od realiów tzw. umowy społecznej, którą rząd cynicznie podpisał, zdając sobie sprawę, że Komisja Europejska i tak jej nie zaaprobuje z uwagi na bezprecedensową skalę oczekiwanej pomocy publicznej - komentuje Jan Ruszkowski z Polskiej Zielonej Sieci.
Związkowcy odwołują się również do poczynionych już inwestycji w produkcje ekogroszku. Jak argumentują, tylko Polska Grupa Górnicza (PGG) w tym roku wyprodukuje ok. 700 tysięcy ton ekogroszku.
- Inwestycje inwestycjami, ale pamiętajmy, że nasze zdrowie nie jest przystosowane do tych tysięcy ton zasiarczonego węgla, a jakość powietrza mamy najgorszą w Europie. Najbardziej zaawansowane kotły na węgiel, które uchwały antysmogowe najdłużej będą tolerować, mają emisje stosunkowo niskie tylko na papierze albo w laboratorium i tylko przy naprawdę wysokiej jakości paliwie - argumentuje Ruszkowski.
Jak dodaje, to co jest teraz na rynku, jest bardzo różnej jakości, a "eko" ma jedynie w nazwie. Dopiero w 2018 roku udało nam się częściowo uregulować jakość paliw stałych - wyeliminować muły i flotokoncentraty.
Normy powinny być wyższe?
- Jeśli jednak chcemy naprawdę naprawić fatalną jakość powietrza, nie tylko musimy tę poprzeczkę podnosić, ale trzeba też wreszcie uregulować jakość pelletu drzewnego, dla którego nadal w Polsce nie obowiązują żadne normy - dodaje rzecznik Polskiej Zielonej Sieci.
Z kolei Kamila Drzewicka, radca prawny z Fundacji ClientEarth przypomina, że rząd zadeklarował odchodzenie od węgla w gospodarstwach domowych. W 2030 r. w miastach i w 2040 poza nimi.
- Trudno się dziwić, że w dekadzie prowadzącej do definitywnego odejścia od węgla trzeba będzie regularnie zaostrzać normy dla tego paliwa. To zresztą jasno wynika z rozporządzenia, ma być aktualizowane co dwa lata - mówi Drzewicka.
Jak dodaje, prawie 50 tys. przedwczesnych zgonów rocznie spowodowanych jest przez złą jakość powietrza. Zmiana norm dla węgla może te statystyki poprawić, choć resort zdrowia chciał, by poszły one dalej. Ministerstwo Zdrowia sugeruje zaostrzenie tych norm co najmniej dwukrotnie w stosunku do obecnie obowiązujących.
- Jednak ta propozycja nie znalazła się w przedstawionym projekcie rozporządzenia. Widać to na konkretnych wartościach. Zawartość popiołu, w ocenie Ministerstwa Zdrowia, powinna być na poziomie 3,2 proc., a w projekcie jest 7 proc. Zatem propozycje Ministerstwa Klimatu mocno uwzględniają interesy branży węglowej - podsumowuje Kamila Drzewicka.