Sopot przyznał świadczenie pielęgnacyjne 73 opiekunom osób z niepełnosprawnością, teraz decyzją Wojewody Pomorskiego ma oddać do budżetu 2,5 mln zł. Dlaczego? Ponieważ nie różnicował wysokości wypłat ze względu na to, kiedy powstała niepełnosprawność podopiecznych.
Jednak Wojewoda Pomorski Dariusz Drelich uważa, że przyznając świadczenie opiekunom osób, których niepełnosprawność powstała w wieku dorosłym, Sopot wydał pieniądze z budżetu niezgodnie z przeznaczeniem.
Sprawą zajął się Rzecznik Praw Obywatelskich, który odwołał się do Ministra Finansów. Ten już raz uchylił decyzję Wojewody o "ukaraniu" Sopotu za równe wspieranie wszystkich opiekunów osób z niepełnosprawnościami.
Prawie 2 tys. zamiast 620 zł
Jak podkreśla RPO, miasto realizuje wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 21 października 2014 r., który już wtedy uznał, że niekonstytucyjna jest rozwiązanie ustawowe, które uzależnia wysokość wsparcia dla opiekuna osoby z niepełnosprawnościami od tego, w jakim momencie życia niepełnosprawność została orzeczona.
Problem w tym, że wyrok do tej pory nie został wykonany przez rząd.
Zgodnie z ustawą osobie, która zrezygnowała z pracy, by opiekować się kimś, komu niepełnosprawność orzeczono w dzieciństwie, przysługuje 1971 zł zł, a opiekunowi osoby, która sprawność straciła w dorosłości i na starość – tylko 620 zł i to pod warunkiem nieprzekroczenia niskiego progu dochodowego na osobę w rodzinie czyli 764 zł.
Miasto wypłaca więcej
Wielu opiekunów, którzy dostają decyzje o odmowie wypłacenia wsparcia albo dostaje wsparcie minimalne, odwołuje się od tego i idzie do sądów administracyjnych. Sądy uwzględniają ich postulaty.
Miasto Sopot podjęło decyzję, że wszystkich opiekunów osób z niepełnosprawnościami będzie traktować tak samo, zgodnie z Konstytucją. Wszystkim wypłaca wyższe wsparcie.
Tym naraża się się wojewodzie, który już raz nakazał Sopotowi zwrot pieniędzy do budżetu w wysokości prawie 850 tys., ale Minister Finansów uchylił decyzję wojewody Drelicha.
"W kwietniu 2021 r. wojewoda po ponownym rozpatrzeniu sprawy zażądał zwrotu już nie 850 tys. zł ale prawie 2,5 mln" - wskazuje RPO.