1 września w teren ruszą rachmistrzowie, którzy w ramach Powszechnego Spisu Rolnego 2020 przepytają rolników o kondycję i funkcjonowanie ich gospodarstw rolnych. Będzie to przymiarka do wielkiego spisu powszechnego, który planowany jest na 2021 r.
Nawet najbardziej zapracowany gospodarz nie będzie mógł zatrzasnąć rachmistrzowi furtki przed nosem, gdyż udział w spisie jej obowiązkowy.
Padną więc pytania o powierzchnię gospodarstw, strukturę dochodów, inne świadczenia jak emerytura czy renta, posiadane zwierzęta. Zanim jednak rozmowa zejdzie na "branżowe" tematy, rachmistrz spisze datę urodzenia rolnika, płeć, numer PESEL, adres zamieszkania, współrzędne geograficzne gospodarstwa rolnego, numer telefonu stacjonarnego, numer telefonu komórkowego oraz adres poczty elektronicznej.
I tu pojawia się nowość, gdyż do Sejmu wpłynął projekt nowelizacji ustawy o statystyce publicznej. Autorzy proponują, by do ustawy dodać ustęp 22, który przewiduje, że do GUS trafią takie dane o tożsamości ankietowanego jak jego imię i nazwisko, PESEL, NIP, przydzielony numer abonenta z planu numeracji dla sieci telekomunikacyjnej, wreszcie: numer telefonu kontaktowego.
Nie chodzi tu o czasowe udostępnienie tych informacji, na przykład na czas przeprowadzania spisu, lecz na stałe. Po co GUS-owi takie dane? Przecież numer telefonu z czy adres to żadne dane statystyczne, z których można wyciągnąć informacje o strukturze społecznej. Jak można wyczytać w uzasadnieniu projektu, dane te są potrzebne, żeby sprawnie przeprowadzić spis w warunkach epidemii.
Sprawie przyjrzy się Panoptykon, organizacja, która od kilku lat upomina się o ochronę danych osobowych Polaków.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl