W branży budowlanej mówi się, że mechanizm podzielonej płatności doprowadzi do wyższych cen. Jednak niektórzy eksperci twierdzą, że przedsiębiorcy doskonale sobie z tym poradzą, ponieważ zaczną wystawiać faktury w euro, a wówczas nie będą musieli stosować mechanizmu podzielonej płatności. Według Zbigniewa Makowskiego, wicedyrektora Departamentu Podatku od Towarów i Usług w Ministerstwie Finansów, nie będzie to próbą obejścia prawa, jeżeli prawidłowe będzie opodatkowanie danej transakcji, na zasadzie importu usług.
Zobacz też: Obowiązkowy split payment w budowlance. Ekspert ostrzega: sztuczne dzielenie faktur to wielkie ryzyko
– Wątpliwości budzi założenie, że wystawianie faktur np. w euro stanowi okoliczność uniemożliwiającą wykonanie obowiązku dokonywania płatności metodą MPP. Zgodnie z art. 358 § 1 kodeksu cywilnego, jeżeli przedmiot zobowiązania, podlegający wykonaniu na terytorium RP, jest wyrażony w obcej walucie, spłata może nastąpić w złotych. Jest to niemożliwe tylko wtedy, gdy ustawa, orzeczenie sądowe będące źródłem należności lub czynność prawna zastrzega spełnienie świadczenia wyłącznie w zagranicznym środku płatniczym – mówi dr Janusz Makarowski z Krajowego Instytutu Kontroli Biznesowej.
Natomiast Zbigniew Makowski podkreśla, że kluczową sprawą nie jest waluta, ale to, czy jest wykazany polski podatek VAT na fakturze sprzedawcy. Jeżeli nie jest, czyli mamy do czynienia np. z importem usług, wówczas nie ma zastosowania MPP. Z kolei faktura wystawiona w euro, w której jest polski podatek VAT, przy spełnieniu przesłanek powstania mechanizmu podzielonej płatności, musi być zapłacona w złotówkach w MPP, w części odpowiadającej kwocie podatku VAT.
– W art. 106 e ust. 1 ustawy z dnia 11 marca 2004 r. o podatku od towarów i usług wskazane jest, co powinna zawierać faktura. Wg ust. 11, kwoty podatku wykazuje się w złotych. Gdy są one wyrażone w walucie obcej, stosuje się zasady przeliczania stosowane do określenia podstawy opodatkowania. Zaznaczenie na fakturze ceny np. w euro nie stoi co do zasady na przeszkodzie temu, by płatności na rachunek sprzedawcy dokonać w złotówkach i wywiązać się z obowiązku wynikającego z przepisów o stosowaniu metody podzielonej płatności – dodaje dr Makarowski.
Branża jest spokojna
Jak ocenia dr Damian Kaźmierczak, Główny Ekonomista Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa, w dużych spółkach budowlanych split payment zdecydowanie nie jest kwestią, która mocno niepokoi dyrektorów finansowych. Wprawdzie liczą się oni z umiarkowanym pogorszeniem płynności finansowej, ale jednocześnie wyrażają zadowolenie, że wprowadzenie obowiązkowej płatności podzielonej prowadzi do likwidacji kłopotliwego mechanizmu odwróconego VAT.
– Wiele firm budowlanych już od dłuższego czasu używa split paymentu. W przypadku zleceń wykonywanych dla sektora publicznego płatności otrzymywane za wykonane prace były dzielone. Czas pokazał, że nie było wielu problemów z zachowaniem płynności w tej branży ani spektakularnych bankructw spowodowanych wprowadzeniem MPP – zauważa Łukasz Sęktas, ekspert rynku nieruchomości i prezes zarządu TIARA Development.
Najwięksi gracze obawiają się jednak, że na skutek wdrożenia MPP dojdzie do kolejnych podwyżek cen usług podwykonawczych, co zaznacza dr Kaźmierczak. Małe i średnie firmy mogą bowiem szybko przerzucić ryzyko pogorszenia płynności na generalnych wykonawców. Dokładnie tak samo uczyniły po wprowadzeniu odwrotnego obciążenia VAT w 2017 roku. Z kolei były już przedsiębiorca z branży budowlanej, który chce zachować anonimowość, twierdzi, że przez takie rozwiązania jak split payment wiele rodzimych przedsiębiorstw upadnie. W konsekwencji ucierpi na tym cała gospodarka.
– Część mało rentownych firm, których wydatki na zakup towarów objętych VAT są niskie, rzeczywiście może mieć problem z bieżącą działalnością. Jednak specyfika branży powoduje, że wiele podmiotów notuje nadwyżkę VAT-u naliczonego nad należnym lub wykazuje względną równowagę. W długim terminie split payment przyczyni się wręcz do rozwoju rodzimych biznesów, bo ułatwi działanie uczciwych graczy. Natomiast nie sądzę, by przedsiębiorcy chcieli przenosić swoje działalności za granicę w celu uniknięcia MPP. Koszty takiego rozwiązania znacznie przewyższyłyby korzyści – uważa Łukasz Sęktas.
Skórka za wyprawkę
Dr Janusz Makarowski wyraźnie ostrzega, że wydatki związane z przeniesieniem działalności za granicę byłyby nieuzasadnione w porównaniu ze skutkami, które rodzi obligatoryjny split payment. Zakładając firmę poza Polską, przedsiębiorca, chcąc dokonywać transakcji na terenie RP, i tak nie uniknie konieczności zarejestrowania się jako czynny podatnik VAT i wystawiania faktur z tym podatkiem. W konsekwencji będzie zobowiązany do przyjmowania płatności z zastosowaniem podzielonej płatności.
– Zmiana rezydencji podatkowej może przynieść negatywne konsekwencje organizacyjne i finansowe dla spółki, która nigdy wcześniej nie funkcjonowała w innych realiach gospodarczych i formalnoprawnych. Ponadto większość kontrahentów najprawdopodobniej nie będzie gotowa na ponoszenie ryzyka kursowego. I zdecyduje się na znalezienie takiego partnera biznesowego, który będzie wystawiał faktury w polskich złotych – przewiduje ekspert z Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa.
Z kolei dr Janusz Makarowski przypomina, że polski przedsiębiorca, zakładając firmę za granicą, jest zobowiązany zarejestrować się na terytorium innego kraju UE dla potrzeb rozliczenia podatku VAT. Względnie może skorzystać z instytucji przedstawiciela podatkowego. Obligują go do tego przepisy prawa unijnego i krajowego. W tym zakresie należy wymienić Dyrektywę Rady 2006/112/WE z dnia 28 listopada 2006 r. w sprawie wspólnego systemu podatku od wartości dodanej. Ekspert z KIKB podsumowuje, że przenoszenie poza Polskę biznesów budowlanych jest mało realnym scenariuszem, ale oczywiście może się wydarzyć. I dodaje, że jeżeli już do tego dojdzie, to tego typu rozwiązanie będzie praktykowane na niewielką skalę.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl