Tak wynika z najnowszej korespondencji pomiędzy oboma resortami, odbywającej się w ramach trwających uzgodnień. Ministerstwem Funduszy i Polityki Regionalnej (MFiPR) kieruje Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz z Polski 2050, co oznacza, że formacja Szymona Hołowni w sprawie nowego programu dopłat do kredytów podziela sceptyczne stanowisko Lewicy.
Ministerstwem Rozwoju i Technologii (MRiT), które przygotowuje program "Kredyt mieszkaniowy #naStart", kieruje Krzysztof Paszyk z PSL. W lipcowym wywiadzie dla money.pl minister Paszyk mówił, że kredyt może zostać uruchomiony od początku 2025 r.
W swoim stanowisku resort Pełczyńskiej-Nałęcz co prawda na wstępie docenia, że MRiT uwzględniło część zgłaszanych uwag, np. "w zakresie przywrócenia limitu dochodowego dla rodzin z co najmniej trójką dzieci oraz za zastąpienie obowiązku zbycia posiadanej nieruchomości obowiązkiem jej sprzedaży, gdy zbycie dokonywane jest na rzecz podmiotu innego niż osoba fizyczna", jednak to nie zmienia faktu, że resort funduszy wciąż jest przeciwny całemu projektowi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przewidują "wzrost cen w krótkim okresie"
Proponowane w ustawie przepisy nie rozwiązują skutecznie problemu poprawy dostępności mieszkań. Ponownie zwracamy uwagę, że ukierunkowanie wsparcia na stronę popytową, zamiast na stronę podaży mieszkań, może prowadzić do nieproporcjonalnego wzrostu cen na rynku mieszkaniowym w krótkim okresie, zanim podaż mieszkań dostosuje się odpowiednio - wynika z pisma przygotowanego przez MFiPR, z którym mieliśmy okazję się zapoznać.
Resort zwraca uwagę, że zgodnie z najnowszymi danymi Biura Informacji Kredytowej popyt na kredyty hipoteczne w I półroczu tego roku jest o ok. 30-40 proc. wyższy niż w I półroczu 2023 r.
"Należy zauważyć, że na znaczny spadek mieszkań, których budowę rozpoczęto po roku 2020, wpływ miały nie tylko wysokość stóp procentowych, ale także zaburzenia na rynku, wynikające z pandemii COVID-19, m.in. zakłócenia łańcuchów dostaw, globalny wzrost cen surowców, a także niepewność gospodarcza" - wskazuje MFiPR.
Przekonuje też, że przed ewentualnym wprowadzeniem nowych programów popytowych należy dokładniej zbadać efekty programu Bezpieczny kredyt 2 proc., który wdrażał rząd PiS.
Chodzi m.in. o to, jak ten program wpłynął na rynek najmu, czy są dane dotyczące częstotliwości przeprowadzek osób korzystających z programu, które kupują małe mieszkania, a nawet szerzej - czy rząd nie powinien wspierać właścicieli nieruchomości kiepskiej jakości w przeprowadzaniu remontów.
Bo, jak wskazuje MFiPR, "w okresie niskich stóp procentowych koszty obsługi i zabezpieczenia hipotecznego były zbyt wysokie, przez co do remontów wykorzystywano kredyty konsumenckie. Jednakże, koszty remontów rosną, także w kontekście rosnących wymogów efektywności energetycznej".
W związku z tym, że nie jest możliwe podjęcie decyzji o nowym programie dopłat do kredytów przed uzyskaniem odpowiedzi MRiT na wskazane wyżej pytania, MFiPR podtrzymuje stanowisko by na obecnym etapie prac pozostawić jedynie część programu, która dotyczy kredytu na partycypację lub wkład mieszkaniowy w SIM/TBS (budownictwo społeczne - przyp. red.) - konkluduje swoje pismo MFiPR.
"Wzbogacił banki i deweloperów"
W samym resorcie nieoficjalnie słyszymy, że sprzeciw wynika z przekonania o bardzo negatywnym wpływie na rynek mieszkań Bezpiecznego kredytu 2 proc., którego kontynuatorem ma być Kredyt #naStart.
On wzbogacił banki i deweloperów. Dzisiaj 80 proc. mieszkań powstaje w 20 proc. gmin w Polsce, bo deweloperzy budują tylko tam, gdzie to się im opłaca, czyli w wielkich miastach - przekonuje nasz rozmówca z ministerstwa.
Przekonuje, że rolą państwa nie pomaganie bankom i deweloperom, tylko zapewnienie możliwie tanich i dostępnych mieszkań dla ludzi w całej Polsce. - A droga do tego prowadzi przez instrumenty podażowe i budownictwo społeczne skupione przede wszystkim na mniejszych miastach - dodaje nasz rozmówca.
Projekt o kredycie na start ma problemy od początku roku. Najpierw ogłosił go nowy minister rozwoju Krzysztof Hetman z PSL, jako swój flagowy, ale zaczęła się krytyka zwłaszcza ze strony Lewicy i części ekspertów, że napędzi on wzrost cen nieruchomości.
Minister Hetman trafił wkrótce do europarlamentu, a pałeczkę po nim przejął Krzysztof Paszyk także z PSL. W wywiadzie dla money.pl zapowiedział kontynuację prac and tym projektem, ale równocześnie przedstawienie go jako elementu całościowego programu mieszkaniowego.
- Jeden program mieszkaniowy nie wystarczy, by rozwiązać wszystkie problemy, które na tym rynku mieszkaniowym się pojawiają - powiedział money.pl. Oprócz kredytu na start w skład pakietu ma wchodzić m. in. wsparcie dla budownictwa społecznego, za czym opowiada się Lewica.
Na ten pomysł ma być przeznaczone około 5 mld zł. Z kolei jeśli chodzi o koszty kredytu na start, to Paszyk zapowiadał, że w ciągu pięciu lat mogą one wynieść 10-11 mld zł, w tym ok. 550 mln zł w 2025 r. Zapowiedział ostatnio, że cały program pokaże po wakacjach.
W koalicji widać problem z politycznym poparciem dla kredytu na start. Oprócz zastrzeżeń koalicjanta z Trzeciej Drogi, czyli PL 2050, także Lewica krytykuje te pomysły. Obie partie argumentują w podobny sposób, że kredyt na start podniesie ceny mieszkań.
- Czekamy na wiceministra z Lewicy, który ma przyjść do naszego resortu i ewentualnie zaproponować korekty. Jednak gdyby miały to być głębsze zmiany, to musi wziąć na siebie ryzyko, że program nie wejdzie od nowego roku - zauważa nasz rozmówca z resortu rozwoju. Jest jednak optymistą, uważa, że powinno dojść do porozumienia zarówno z Lewicą, jak i Polską 2050.
Obiecali, chcą dowieźć. Trwa rywalizacja o zasoby
W tle jest też polityka. W koalicji toczy się rywalizacja o dostępne zasoby na realizację wyborczych zobowiązań. Lewica po sukcesie renty wdowiej jest w natarciu i liczy na przeforsowanie wsparcia dla programu mieszkaniowego, a Polska 2050 chciałaby obniżki składki zdrowotnej dla przedsiębiorców.
Minister Andrzej Domański zadeklarował ostatnio 4 mld zł na ten cel w budżecie na przyszły rok co uspokoiło nastroje w klubie Szymona Hołowni. Jednak każde kolejne kilkaset milionów złotych na ten cel także może mieć polityczną wagę. A okrojenie programu koalicjanta może pomóc w finansowanym wzmocnieniu własnych pomysłów.
Grzegorz Osiecki, Tomasz Żółciak, dziennikarze money.pl