"Decyzja o waloryzacji wynagrodzeń o 7,7 proc. zamiast o 20 proc. przewidziane w ustawie budżetowej na rok 2024 narusza obowiązujące przepisy ustaw oraz zasadę równego traktowania pracowników administracji państwowej" - czytamy w piśmie pracowników Kancelarii, do którego dotarła "Rz". Otrzymali je Szymon Hołownia, marszałek Sejmu oraz szef Kancelarii Sejmu Jacek Cichocki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Według pracowników Kancelarii Sejmu, Szymon Hołownia nie spełnił obietnicy ws. podwyżek, o której w expose mówił premier Donald Tusk. Chodzi o podniesienie wynagrodzeń pracowników budżetówki o 20 proc. Spór trwa od wielu tygodni - informuje dziennik.
Część pracowników otrzymała podwyżki w 2023 roku. W listopadzie, odchodząca szefowa Kancelarii Sejmu Agnieszka Kaczmarska przyznała je w średniej wysokości 12,3 proc. Nowe kierownictwo chce jedynie dociągnąć te podwyżki do poziomu 20 proc. Związkowcy nie zgadzają się z taką metodologią i uważają, że w tym roku powinni otrzymać pełne 20 proc. podwyżki - informuje gazeta.
"Poziom niezadowolenia jest bardzo duży"
Z nieoficjalnych informacji "Rz" wynika, że konflikt jest poważny.
Podwyżki z października ubiegłego roku wcale nie były przyznane w równej wysokości. Niektórzy dostali wówczas niemal 20 proc., inni zaledwie 7 proc. Sumując to z podwyżkami z obecnego roku, wielu pracowników nie dostało obiecanych 20 proc. Poziom niezadowolenia jest bardzo duży - mówi dziennikowi jeden z pracowników.
Jak czytamy w dzienniku, sprawa była omawiana na prezydium Sejmu. Jest wola, by podwyżki dać, ale nie ma na to środków. - Trwają rozmowy, jednak nie przyniosły żadnych efektów. Nic nie jest przesądzone. Na razie nie ma pieniędzy w budżecie, ale to nie znaczy, że się nie znajdą - mówi w rozmowie z "Rz" jeden z wicemarszałków.