Szefowa resortu klimatu pytana w czwartek w telewizji Trwam o kontynuację przerwanych rozmów ze stroną czeską na temat kopalni Turów wskazała:
- Oficjalnie nie możemy się kontaktować z nowym rządem, bo nie wiemy jeszcze jakie to będą osoby. Dodała, że rozmowy muszą być prowadzone z tym rządem, który jeszcze pełni obowiązki.
"Strona czeska się usztywnia"
Przypomniała, że dotychczas odbyło się 18 rund rozmów.
- Niewiele zostało do wynegocjowania, wydaje się zasadne, żeby te rozmowy z jeszcze urzędującym składem zakończyć i z nowym rządem zrobić nowe otwarcie i zająć się tym, co jest naprawdę istotne - powiedziała. Wskazała, że do doprecyzowania zostały "dwa małe punkty". - Strona czeska się w wielu swoich pomysłach usztywnia, co jest zadziwiające - oceniła minister klimatu. Według niej "Czesi nigdy nie powinni pójść do instytucji europejskich, żeby nasze sprawy (...) załatwiać.
Zaznaczyła, że jednym z założeń umowy jest to, że natychmiast po jej podpisaniu "rząd czeski zgłosi do TSUE wycofanie wniosku".
- Ciągle jest to realistyczne. Gdybyśmy się ze stroną czeską nie porozumieli, to pozostaje oczekiwanie na wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE - stwierdziła.
Wyjaśniła, że to co jest elementem bezpośrednio wpływającym na rejon transgraniczny i na społeczeństwo już jest wynegocjowane.
- Ta umowa na dzień dzisiejszy jest korzystana dla rejonu i w sposób skuteczny ustala zasady komunikacji między rejonami i przekazywania informacji z naszej strony na temat funkcjonowania kopalni, planowanych zdarzeń czy rozwoju - wskazała. Zaznaczyła, że zabezpiecza ona wszystko to, "co strona czeska podnosiła, że dotychczas nie było zabezpieczone". Według niej strona czeska "może tylko stracić nie podpisując tego dokumentu".
- Wydaje się, że zrobiliśmy na dzisiaj wszystko, żeby się porozumieć ze stroną czeską - dodała. Według niej kolejne spotkanie powinno odbyć się w Polsce, a nie jak dotąd w Czechach. - Być może zmiana miejsca i spotkanie się w Warszawie pozwoli tę rozmowę i ten spór między nami zamknąć - oceniła. Zastrzegła, że nadal nie ma terminu spotkania.
Czechy wniosły skargę do Trybunału Sprawiedliwości UE (TSUE) przeciwko Polsce w sprawie kopalni węgla brunatnego Turów w lutym br. Wnioskowały też o nakazanie - w ramach środka tymczasowego - wstrzymania wydobycia w kopalni. Skargę skierowano w związku z rozbudową kopalni, która - jak twierdzi Praga - zagraża dostępowi do wody mieszkańców okolicznych gmin. Skarżą się oni także na hałas i pył związany z wydobyciem węgla brunatnego.
W maju TSUE, w odpowiedzi na wniosek Czech, nakazał natychmiastowe wstrzymanie wydobycia węgla w Turowie. Polski rząd ogłosił, że kopalnia nadal będzie pracować i rozpoczął rozmowy ze stroną czeską. 20 września unijny Trybunał postanowił, że Polska ma płacić Komisji Europejskiej karę 500 tys. euro dziennie za niewdrożenie środków tymczasowych i niezaprzestanie wydobycia węgla brunatnego w kopalni.
W ubiegłym tygodniu przed TSUE w Luksemburgu odbyła się rozprawa dot. skargi Czech ws. działalności Turowa, podczas której nastąpiło formalne wysłuchanie stron. Według MKiŚ, mając na uwadze uwzględnienie polskiego wniosku o tryb przyśpieszony, wyrok powinien zapaść w pierwszym kwartale 2022 r.
Dopłaty do prądu i ogrzewania
Moskwa zapytana w czwartek o wsparcie dla osób w trudnej sytuacji materialnej w związku z podwyżkami cen energii przypomniała, że "dodatek energetyczny już funkcjonuje", a z powodu podwyżki cen energii dopłatami ma być objęta większa grupa osób.
- To będzie element szerszej tarczy antyinflacyjnej, gdzie nie będą tylko nasze elementy, ale inne dodatki związane ze skutkami rosnącej inflacji - wskazała.
- Jeszcze pracujemy nad szczegółami. W najbliższych dniach premier Mateusz Morawiecki będzie komunikował szczegółowy zakres - zaznaczyła. Ma to być dopłata nie tylko do prądu, ale też m.in. do ogrzewania. - Wszystkie te elementy, które mogą być związane z podwyżkami prądu w codziennym funkcjonowaniu pojedynczego obywatela będą objęte dopłatą - powiedziała.