Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Krystian Rosiński
Krystian Rosiński
|
aktualizacja

Spór w Biedronce. Związkowcy domagają się zmian związanych z pandemią, sieć odpowiada

19
Podziel się:

Dodatek w wysokości 1,5 tys. złotych, testy dla pracowników, płatna kwarantanna i informacja o skali zachorowań w Biedronce - tego domagają się przedstawiciele trzech związków zawodowych. Swoje pisma związkowcy opublikowali w mediach społecznościowych. Jeronimo Martins zarzuca związkom m.in. brak chęci dialogu - wynika z odpowiedzi, do których dotarł money.pl.

Spór w Biedronce. Związkowcy domagają się zmian związanych z pandemią, sieć odpowiada
Biedronka musi mierzyć się z niezadowoleniem trzech związków zawodowych. (money.pl)

"Wnosimy do Pracodawcy o rozważenie wprowadzenia dodatku do pensji w kwocie 1500 PLN brutto na każdy etat, na okres trwania pandemii, dla pracowników świadczących pracę, w obecnym, trudnym czasie epidemii, narażając swoje zdrowie i życie podczas wypełniania obowiązków pracowniczych" - taką prośbę do Jeronimo Martins - właściciela sieci Biedronka - wystosowały trzy związki zawodowe w piśmie datowanym na 6 listopada, które znajdziesz tutaj.

Organizacja Zakładowa nr 922 NSZZ "Solidarność" w JMP S.A., Komisja Międzyzakładowa WZZ "Sierpień 80" w Bydgoszczy oraz Komisja Zakładowa NSZZ "Solidarność '80" w JMP, bo o nich mowa, swoje pismo opublikowały w mediach społecznościowych.

W internecie nie znalazła się odpowiedź właściciela sieci handlowej, do której dotarliśmy. Jeronimo Martins zapewnia w niej, że pracownicy mogli liczyć m.in. na nagrody i dodatki w związku z pracą w trakcie zagrożenia epidemiologicznego.

Zobacz także: Zobacz: Zakaz handlu w niedziele do zawieszenia? "Są dwa warianty"

To jednak nie wszystko. Cztery dni później - 10 listopada - do centrali Jeronimo Martins trafia drugie pismo od wspomnianych związków. Również można znaleźć je na profilu "Solidarności" na Facebooku.

Związkowcy domagają się w nim m.in. powszechnego testowania pracowników na koszt Biedronki, wprowadzenia mechanizmu pełnopłatnej kwarantanny, a także informacji o skali zachorowań na COVID-19 wśród pracowników sieci handlowej.

"Zgodnie z polskim prawem [...] obowiązki dotyczące zapewnienia osobom pracującym bezpieczeństwa i ochrony zdrowia spoczywają na pracodawcy i przedsiębiorcy" - argumentują związkowcy. - "W związku z epidemią COVID-19, w zakładach pracy, poza występującymi dotychczas zagrożeniami, pojawiło się nowe zagrożenie powodowane przez koronawirusa" - czytamy dalej w piśmie, które w całości znajdziesz tutaj.

Związkowcy przekonują w nim, że to pracodawca - w ich ocenie - powinien wziąć na swoje barki odpowiedzialność i swoimi działaniami przyczynić się do ograniczenia ryzyka związanego z zachorowaniem na COVID-19.

"Niestety, z docierających do nas informacji oraz sygnałów wynika, że osoby mające bezpośredni kontakt z osobami zarażonymi (potwierdzonymi) nie są informowane o tym fakcie, co może powodować kolejne zarażenia i nieprzerwanie łańcucha zakażania" - piszą przedstawiciele związków. Dlatego właśnie domagają się informacji o rozprzestrzenianiu się SARS-CoV-2 wśród pracowników Biedronki.

Oprócz tego związkowcy zaapelowali o wstrzymanie przemieszczania pracowników pomiędzy zakładami pracy i o sprawdzanie temperatury klientów oraz zatrudnionych.

Sieć wskazuje na przepisy

Informacji o skali zachorowań na COVID-19 w Biedronce związkowcy jednak nie otrzymają, ponieważ... sieć nie posiada takich danych. Jeronimo Martins pisze, że wprawdzie otrzymuje informacje o zachorowaniach od poszczególnych pracowników, jednak "mają one charakter poufny i nie mogą być upowszechniane" - czytamy w odpowiedzi, do której dotarliśmy.

Na pełnopłatną kwarantannę i testy dla wszystkich przedstawiciele związków też na razie nie mogą liczyć. Właściciel Biedronki nie zgadza się z tezą, jakoby to "koszty epidemii, w tym testów", miał ponosić pracodawca. Jeronimo Martins zwraca uwagę, że od tego służy ubezpieczenie zdrowotne, które wspólnie opłacają pracodawca i pracownik.

"Niemniej jednak Biedronka proaktywnie, od samego początku, testuje pracowników w przypadku kontaktu z osobą podejrzaną, z osobą na kwarantannie itd." - zapewnia sieć. Dodaje, że nie czeka w tym przypadku na działania służby zdrowia, ale działa sama w tym kierunku. Od wybuchu pandemii w Polsce Biedronka sfinansowała ok. 1 tys. testów swoim pracownikom.

Biedronka nie zgadza się również z wprowadzeniem obowiązku mierzenia temperatury zatrudnionym i klientom. Sieć zwraca uwagę na stanowisko Urzędu Ochrony Danych Osobowych w tym zakresie.

Co zatem możemy wyczytać w tym stanowisku? Prezes UODO uważa, że gromadzenie, utrwalanie i przekazywanie danych o stanie zdrowia pracowników i gości to przetwarzanie szczególnej kategorii danych osobowych. W jego ocenie przepisy o ochronie danych osobowych nie zabraniają jednak przetwarzania "danych pracowników i gości w zakresie np. mierzenia temperatury czy wdrażania kwestionariusza z objawami chorobowymi".

Dlatego też Główny Inspektor Sanitarny, na podstawie marcowej ustawy specjalnej o zwalczaniu COVID-19, może nakazać mierzenie temperatury pracownikom i klientom sklepów. Osoby, których dane jednak będą przetwarzane, muszą mieć możliwość zapoznać się z podstawą prawną, na podstawie której jej dane osobowe będą przetwarzane.

"Obowiązek informacyjny powinien zostać spełniony przez administratora w taki sposób, aby osoba, której dane dotyczą, mogła się zapoznać bezpośrednio ze wszystkimi informacjami. Klauzula może być zawarta np. w kwestionariuszu, jak również może być dostępna w zakładzie pracy, czy w urzędzie, np. w recepcji, na tablicy ogłoszeń lub na stronie internetowej" - czytamy na stronie UODO.

Biedronka zaprasza związkowców na komisje

W piśmie sieć nie omieszkała wbić kilku szpilek. Jeronimo Martins zwraca uwagę, że nie może przestać przenosić pracowników pomiędzy placówkami firmy, ponieważ w takim wypadku... sprzeciwiłaby się wnioskowi związków. To właśnie związkowcy domagali się zwiększenia obsady w punktach, w których dojdzie do absencji części personelu.

Natomiast w odpowiedzi na prośbę o informację o skali zachorowań w firmie sieć zwróciła uwagę, że związkowcy mogą znaleźć takie dane m.in. na stronach Ministerstwa Zdrowia.

Biedronka w odpowiedzi - którą publikujemy w całości na końcu artykułu - podkreśla, że przedstawiciele firmy spotykają się z pracownikami i związkowcami na komisji BHP, której posiedzenia zwoływane są co kwartał. Sieć zwraca uwagę, że "z niezrozumiałych przyczyn" na posiedzeniach tejże komisji nie pojawiają się od jakiegoś czasu związkowcy z trzech związków, które podpisały się pod wszystkimi pismami, które cytowaliśmy wcześniej.

Jeronimo Martins przekonuje, że jest nastawione na dialog i jest gotowe rozmawiać ze wspomnianymi trzema związkami (choć zwraca uwagę, że związkowcy z tych organizacji stanowią 2,5 proc. całej załogi). Aby jednak rozmowom stało się zadość, powinni stawić się na komisji BHP.

Zwróciliśmy się z pytaniami do wszystkich trzech związków zawodowych. Chcieliśmy się dowiedzieć m.in. jakie będą następne kroki związkowców w tej sprawie. Na odpowiedź czekamy.

Jeżeli natomiast chodzi o podwyżki, to Biedronka wymienia, że w tym roku jej pracownicy otrzymali kilka nagród i dodatków. Do 46 tys. pracowników trafiła nagroda roczna (w wysokości 2,3 tys. złotych brutto) im. Elisio Alexandre Soares dos Santos. W marcu natomiast pracownicy, którzy pracowali od 9 do 24 marca, otrzymali od firmy po 550 złotych brutto. Sieć wprowadziła również dodatek okresowy motywacyjny, związany obecnością pracy w trakcie pandemii.

ODPOWIEDŹ JERONIMO MARTINS WS. DODATKU W WYSOKOŚCI 1,5 TYS. ZŁOTYCH:

ODPOWIEDŹ JERONIMO MARTINS WS. ZWIĘKSZENIA OCHRONY PRACOWNIKÓW:

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(19)
WYRÓŻNIONE
Nick
4 lata temu
Ciekawe, teraz też jest pandemia a biedronka nic nie dała pracownikom, przecież cały czas mają tak samo kontakt z ludźmi więc niech przestanie tak się chwalić że tyle płaci pracownikom za pandemia Porażka!!!! To się nazywa docenianie pracownika.
Gość
4 lata temu
Co za głupoty wypisują. Pierwszy raz słyszę żeby Biedronka płaciła ludziom za dojazdy do domu w późnych godzinach. Sami musimy się martwić jak dojechać do domu w nocy bo nikogo to nie interesuje. A co do płacenia dodatkowych pieniędzy to nie wszyscy dostali,glupot nie wypisujcie Ludzie którzy pracowali w pandemia to nawet jak im brakował m-c do pełnego roku przepracowanego nie dostali dodatkowych pieniędzy, bo niby i się nie należało. Tylko słowo dziękuję.
Lol
4 lata temu
Hahahaha Ale brednie pisze ta biedronka. Owszem premia była tylko w marcu 550 zł a potem już się skończył covid . A np mi zabrakło 3 dni pracy by dostać tą premie roczną. Ogólnie to więcej takich absurdów jest ,biedronka się chwali co niby robi a rzeczywistosc jest inna :)
NAJNOWSZE KOMENTARZE (19)
Pracownik
4 lata temu
Bzdura...zadnych dodatków motywacyjnych nigdy nie było...w marcu jakieś 450 zl i tyle ...nagroda roczna jest co roku..bez względu na pandemie..
Maxx
4 lata temu
Biedronka strzeliła sobie w kolano stanowiskiem i publikacją w mediach. Teraz związki powinny odpowiedzieć i ujawnić całą prawdę.
Zmęczona
4 lata temu
CO ZA BZDURA!!!! Premia roczna była, ale to wynagrodzenie za rok 2019. A wtedy nikt jeszcze nie wiedział o pandemi.
Alex
4 lata temu
Jestem pracownikiem Biedronki zachorowałem na covid poinformowałem niezwłocznie o tym mojego przełożonego a potem się dowiedziałem że Ci co wiedzieli o moim wyniku mieli zabronione mówić o tym reszcie moich współpracowników.Gdzie tu jest dbanie o dobro pracownika? Wiedząc że tak jest sam wszystkich poinformowalem że mam pozytywny wynik. Przeciez Ci ludzie mają rodziny , które mogą pozarazac.
Pracownik
4 lata temu
Nie ma żadnego dodatku motywacyjnego. Roczna nagroda wypłacana jest od kilku lat i nie ma związku z pandemią. To nagroda za poprzedni rok.