Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.
Sąd Okręgowy w Warszawie orzekł prawomocnie w sprawie tzw. afery gruntowej, skazując Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika na kary dwóch lat pozbawienia wolności. Znaną powszechnie okolicznością, mającą wpływ na to postępowanie, było zastosowanie przez prezydenta Dudę wobec wyżej wymienionych prawa łaski – które Sąd Najwyższy uznał za przedwczesne i niewywołujące skutków procesowych.
Co zrobi Szymon Hołownia ws. Wąsika i Kamińskiego?
Obok przyszłych losów Kamińskiego i Wąsika, ich ewentualnego osadzenia w zakładzie karnym czy wpływu aktu łaski na wykonywanie kary, równie istotną kwestią jest ich status jako parlamentarzystów. Konstytucja RP przewiduje wyraźnie, że osoby skazane prawomocnie na karę pozbawienia wolności za przestępstwo umyślne ściągane z oskarżenia prywatnego (a z takim skazaniem mamy tu do czynienia) nie mogą być wybrane do Sejmu lub Senatu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przepisy te doprecyzowuje Kodeks wyborczy, który nakłada na marszałka Sejmu obowiązek niezwłocznego stwierdzenia wygaśnięcia mandatu poselskiego.
Sam marszałek Hołownia potwierdził fakt podpisania dwóch postanowień, które w niedługim czasie powinny zostać opublikowane w dzienniku urzędowym i doręczone byłym parlamentarzystom.
Na samym stwierdzeniu wygaszenia mandatów sprawa się jednak nie kończy. Kamińskiemu i Wąsikowi przysługuje bowiem odwołanie do Sądu Najwyższego od postanowienia marszałka – na co zainteresowani mają trzy dni od dnia doręczenia pism. Takie odwołanie należy skierować za pośrednictwem marszałka Sejmu.
Jeśli spojrzymy do ustawy o Sądzie Najwyższym, to najbardziej prawdopodobne wydaje się, że sprawy tego rodzaju rozpoznawać będzie Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych – organ rozstrzygający m.in. o ważności wyborów i referendum czy kontrolujący uchwały Państwowej Komisji Wyborczej. Kontrola postanowienia marszałka polegać będzie na sprawdzeniu czy w sprawie posłów zapadło prawomocne orzeczenie, i czy orzeczona wobec nich kara wiąże się z utratą prawa wybieralności do parlamentu.
Izba Kontroli Nadzwyczajnej może być kluczowa dla sprawy Wąsika i Kamińskiego
Utworzona w 2018 r. izba SN ma jednak poważny mankament – została obsadzona w całości przez nominatów obecnej Krajowej Rady Sądownictwa. Co gorsza, jej członkowie przyjęli od prezydenta akty powołania z rażącym pogwałceniem postanowienia Naczelnego Sądu Administracyjnego, który wstrzymał nominację i zadał w tej sprawie pytania do Trybunału Sprawiedliwości. Pomimo późniejszego uchylenia uchwały KRS, osoby te nadal zasiadają za stołem sędziowskim i wydają orzeczenia, jak gdyby nic poważnego się nie wydarzyło.
Status IKNiSP jako nie-sądu potwierdził w 2021 r. Europejski Trybunał Praw Człowieka, powtarzając to niedawno w sprawie ze skargi Lecha Wałęsy. W dużym skrócie: wadliwość powołania jej członków, za sprawą udziału w nominacji upolitycznionej KRS, prowadzi do naruszenia prawa do sądu ustanowionego zgodnie z prawem. Izba ta powinna więc zaprzestać orzekania, a rolą ustawodawcy powinno być przekierowanie spraw rozpoznawanych przez ten organ do składów SN wyłonionych zgodnie z prawem.
Wnikliwy czytelnik zauważy, że Europejski Trybunał Praw Człowieka to nie ten sam organ, co wspomniany na wstępie Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Ten ostatni wkroczył do sprawy dzisiejszego przedpołudnia – uznając, że IKNiSP nie jest także "sądem" z punktu widzenia traktatów i nie może kierować do TSUE pytań prejudycjalnych ani zajmować się stosowaniem prawa unijnego. To kolejna wypowiedź międzynarodowego sądu potwierdzająca konieczność rozwiązania sprawy wadliwej izby przez polskie władze.
Wąsik i Kamiński stracą możliwość startu w wyborach do PE?
Inny czytelnik słusznie zapyta, co ma zatem sprawa spodziewanego odwołania Kamińskiego i Wąsika od decyzji stwierdzającej utratę przez nich mandatu do prawa unijnego. Związek ten jest wyraźny: utrata prawa wybieralności obejmuje również potencjalny udział w wyborach do Parlamentu Europejskiego, które zaplanowane są na przyszły rok. Prawo ubiegania się o mandat posła do PE wynika z kolei wprost z traktatów i Karty praw podstawowych.
Precyzując: nielegalna izba SN nie będzie orzekać wprost o tym, czy Kamiński i Wąsik mogą startować do Parlamentu Europejskiego – problemem jest bowiem sam fakt, że IKNiSP może zajmować się kwestią prawa wybieralności do europarlamentu. W konsekwencji izba ta nie powinna rozpoznawać odwołań obu zainteresowanych, a ustawodawca powinien jak najszybciej pozbawić jej takich kompetencji i doprowadzić do stanu zgodnego z wymogami unijnymi.
Prawo unijne wyjaśnia dylemat skazanych
Nowelizacja ustawy to jedno, jednak sprawa parlamentarzystów może wpłynąć do Sądu Najwyższego już za kilka dni. Jak zatem rozwiązać ten problem? Z pomocą marszałkowi Hołowni przychodzi zasada pierwszeństwa prawa unijnego. Już w 2019 roku, w wyroku dotyczącym Izby Dyscyplinarnej, TSUE przypomniał, że przepisów o właściwości sądu sprzecznych z prawem UE nie należy stosować – a w ich miejsce powinno się wykorzystać regulacje obowiązujące wcześniej (oczywiście o ile one same są zgodne z prawem unijnym).
W praktyce oznacza to, że Marszałek Sejmu, po otrzymaniu odwołań Kamińskiego i Wąsika, powinien przekazać je izbie SN, która była poprzednio właściwa do rozpoznania takiej sprawy – czyli Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych (dawniej Izby Pracy, Ubezpieczeń Społecznych i Spraw Publicznych), która nie jest tak "skażona" nielegalnością jak izba kontroli nadzwyczajnej.
Jest jeszcze jeden problem: Sądem Najwyższym rządzi (a zatem kontroluje wpływającą do niej korespondencję) Małgorzata Manowska, której wadliwość powołania jest identyczna, jak członków IKNiSP. Wyłącznie od determinacji Marszałka Sejmu i jego służb zależeć będzie zatem, czy sprawa trafi do legalnej izby i zostanie osądzona zgodnie z prawem. To nie będą spokojne święta dla sejmowych prawników.
Patryk Wachowiec, analityk prawny Forum Obywatelskiego Rozwoju