Sprawa sięga jeszcze 2016 roku, kiedy to stowarzyszenie Watchdog Polska wystąpiło do fundacji Lux Veritatis o. Tadeusza Rydzyka o informację na temat jej działań finansowanych z publicznych pieniędzy.
Batalia sądowa trwa od lat i obejmuje różne szczeble. Jednak to kolejne działania prokuratury są tu "języczkiem uwagi". Jak pisze "Gazeta Wyborcza", prokurator zachowuje się tak, jakby sama była obrońcą.
Już dwukrotnie stołeczna prokuratura odmówiła zajęcia się sprawą. Kiedy w końcu Watchdog złożył tzw. subsydiarny akt oskarżenia, a do wniosku przychylił się sąd, stowarzyszenie samo przyjęło rolę oskarżyciela.
Kłopot w tym, że już na pierwszej rozprawie przeciwko zarządowi fundacji Lux Veritatis: Lidi Kochanowicz-Mańk oraz redemptorystom Tadeuszowi Rydzykowi i Janowi Królowi, prócz obrońców również prokuratura przedłożyła wnioski zapobiegające złożeniu przez oskarżonych wyjaśnień.
To jednak nie wszystko. Przy drugiej rozprawie - jak pisze "Wyborcza" - prokurator składa rzadki wniosek o wyłączenie sędziego z powodu rzekomego braku bezstronności. A co ma być dowodem bezstronności sędziego? Zdaniem prokuratury to, że nie zgodził się umorzyć postępowania przeciwko Rydzykowi i reszcie zarządu.
Jak komentuje na łamach dziennika Jarosław Onyszczuk, członek zarządu stowarzyszenia prokuratorów Lex Super Omnia, wnioski o wyłączenie sędziego są niezwykle rzadkie.
- Stosuje się je niemal wyłącznie wtedy, kiedy okazuje się, że sędzia jest członkiem rodziny lub bliskim znajomym któregoś z podsądnych. Ale na pewno nie wtedy, kiedy nie zgadzamy się, z jakąś decyzją sędziego - wyjaśnia.
Sprawa jest pod okiem prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry. Jak sam przyznawał na antenie Radia Maryja, z racji pełnionej funkcji, "ma ogląd tej sprawy".