Fiskus pilniej przygląda się sprzedaży ziemi. Ma w tym żywotny interes. Od każdej takiej transakcji domaga się bowiem podatku - wynika z informacji, do których dotarła "Rzeczpospolita".
Eksperci pytani przez dziennik potwierdzają, że skarbówka zaostrzyła swój kurs.
– Fiskus zaostrzył w ostatnich miesiącach swoje stanowisko. Każe płacić VAT nawet tym, którzy sprzedają prywatną, niezabudowaną działkę. Wystarczy, że działają przez pełnomocnika, który załatwia wszystkie formalności – mówi Marek Przybylski, doradca podatkowy, menedżer w NGL Tax.
Na celowniku duże mieszkania z tarasem
Profesjonalna pomoc może ułatwić uzyskanie decyzji o warunkach zabudowy, ale jest uznawana przez urzędników skarbowych za argument za tym, że sprzedawca jest przedsiębiorcą.
Dodatkowo działania pełnomocnika mogą wpłynąć na atrakcyjność działki, a co za tym idzie również podnieć jej cenę. To również fiskus uznaje za działanie w sposób zorganizowany, a więc jak przedsiębiorca handlujący gruntami. Czyli? VAT się należy.
Mateusz Sudowski, adwokat z Kancelarii Jarosława Klimonta, na łamach "Rz" przyznaje, że patrząc na ostatnie interpretacje fiskusa, można dojść do wniosku, że w zasadzie każdy sprzedawca gruntu jest podatnikiem VAT. - Trudno bowiem przeprowadzić transakcję, nic przy niej nie robiąc - zaznacza.
Zdaniem prawnika jednak, kluczowe powinno być to, czy właściciel podejmuje działania jak klasyczny inwestor, czyniąc sobie z handlu gruntami stałe źródło dochodów.