W okresie przedświątecznym tradycyjnie widać wzmożone zakupy. Najnowsze dane Głównego Urzędu Statystycznego (GUS) pokazują, że w grudniu sprzedaż detaliczna w Polsce była o 15,8 proc. wyższa niż w listopadzie. Z kolei w porównaniu ze sprzedażą sprzed roku zwiększyła się o 16,9 proc.
To duży wzrost, ale w znacznej mierze wynika z silnego skoku cen. Inflacja sięga w Polsce już niemal 9 proc. Dlatego przy założeniu stałych cen, realna dynamika sprzedaży detalicznej już tak nie imponuje. Mowa o wzroście rok do roku na poziomie 8 proc.
To wyniki wyraźnie słabsze od wcześniejszych prognoz ekonomistów. Średnia typowań wskazywała na 18,5-procentowy wzrost nominalnej sprzedaży rok do roku (jest gorzej o 1,6 pkt proc.). Podobna różnica jest przy sprzedaży w cenach stałych, gdzie eksperci spodziewali się wyniku na poziomie 9,5 proc.
Ekonomiści komentują dane GUS
Do nadmiernego optymizmu przyznali się m.in. eksperci mBanku. Na wykresie pokazali dynamikę sprzedaży detalicznej w ciągu ostatnich lat. Na nim zaznaczyli najnowsze wyniki. Widać, że są poniżej trendu z lat 2013-2019, a więc z czasów sprzed pandemii.
Pod względem dynamiki wzrostu rok do roku znacznie lepszy od grudnia w statystykach był listopad. Wtedy roczna dynamika w przypadku nominalnej i realnej sprzedaży była o około 4 pkt proc. wyższa.
"Główna przyczyna to powrót normalnego wzorca sezonowego w wydatkach świątecznych (więcej w listopadzie, mniej w grudniu). Poprzedni rok był zaburzony przez zamknięcia sklepów i galerii przez niemal cały listopad" - komentują najnowsze dane GUS ekonomiści Pekao.
Czytaj więcej: Ceny regulowane w Polsce w XXI w. Czy to w ogóle możliwe?
Zauważają, że sprzedaż była w grudniu słaba nie tylko w Polsce. Wcześniej solidne spadki miesięczne zaliczyła sprzedaż w USA i Wielkiej Brytanii.
Jeszcze przed publikacją danych GUS ekonomiści sugerowali, że w kierunku spowolnienia tempa wzrostu nominalnej sprzedaży oddziaływały w grudniu takie czynniki jak: pogorszenie nastojów konsumenckich i przesunięcie (w większej skali niż w 2020 roku) zakupów świątecznych z grudnia na listopad.
Nowe dane GUS skomentowali też eksperci z PKO BP. Dostrzegają duży popyt ze strony konsumentów, mimo szybko rosnących cen. Wskazują, że statystyki grudnia byłyby lepsze, gdyby nie słaba sprzedaż samochodów oraz mebli, rtv i agd.
Sprzedaż detaliczna będzie dalej hamować
- Dane GUS wskazują na wysokie obroty przy sprzedaży odzieży i dóbr półtrwałych. Również ubytek związany z sektorem motoryzacyjnym był nieco mniejszy niż miesiąc temu. Negatywnie zaskoczył natomiast niski wzrost sprzedaży sprzętu rtv i agd - przyznaje Jakub Rybacki, analityk Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE).
Nie ma dobrych wieści w odniesieniu do możliwych wyników za styczeń. Ocenia, że pierwszy miesiąc nowego roku przyniesie jeszcze niższą dynamikę wzrostu.
- Spodziewamy się wyników zbliżonych do 6-7 proc. Będzie to efekt pogarszającej się sytuacji epidemicznej, słabszego wzrostu dochodów do dyspozycji konsumentów oraz ogólnego pogorszenia koniunktury - tłumaczy Rybacki.
Dodaje, że za spowolnieniem w kolejnych kwartałach przemawiać będą także czynniki koniunkturalne. Badania konsumenckie wskazują na coraz niższe oceny sytuacji gospodarczej i finansowej. Największy pesymizm widoczny jest wśród najbardziej zamożnych gospodarstw o mniejszej skłonności do konsumpcji. Szacuje, że wzrost handlu w pierwszym kwartale będzie zbliżony do dynamiki PKB (4,6 proc.).