Święta w tym roku były obfite. Wskazują na to dane GUS o sprzedaży detalicznej. W kwietniu wydaliśmy w sklepach o aż 13,6 proc. więcej niż rok temu. Tak wysokiego wzrostu nie było od lutego 2012.
Trzeba jednak wziąć poprawkę na przesunięcie zakupów świątecznych w tym roku na kwiecień z marca w roku ubiegłym. To dlatego statystyki marca nie były rewelacyjne. By stwierdzić, czy dane są dobre, czy słabe trzeba porównać z prognozami analityków. I ci okazało się, że mocno niedocenili dynamiki naszych zakupów. Szacowali, że wzrosną, ale o "zaledwie" 8,6 proc. Jak widać różnica między rzeczywistością, a prognozami jest olbrzymia.
Zobacz też: Polska na 9 miejscu w UE. W rankingu... ograniczania konsumentów
Najszybciej rosła sprzedaż w sieciach marketów z żywnością. Zostawiliśmy tam o 21 proc. więcej pieniędzy niż rok temu. Po słabym pierwszym kwartale Biedronka narzekała na przychody. Po kwietniu należy się spodziewać radykalnej poprawy nastrojów menadżerów sieci. A i objawów przemęczenia u jej pracowników.
Mocno rosła nie tylko sprzedaż w sieciach handlowych z żywnością, ale też sprzedaż w sklepach RTV/AGD i meblarskich (+20,3 proc.) oraz w salonach i komisach samochodowych (+9,1 proc.). Jak widać poprawa sytuacji materialnej skłania nas do wymiany sprzętu, zarówno domowego, jak i tego służącego do transportu. Więcej o 12 proc. kupowaliśmy w drogeriach (Rossmann, Hebe, Natura) a o 21,5 proc. w sklepach wyspecjalizowanych z żywnością (mięsne, piekarnie, warzywniaki).
Rosła też szybko sprzedaż na stacjach paliw (+10 proc.), ale tu dynamika bierze się głównie z wyższych rok do roku cen. Gdy pominąć inflację, to według danych GUS kupiliśmy tam o zaledwie 2 proc. więcej.
Efekt zakazu handlu w niedziele jakby w kwietniu nieco przygasł. Dotąd stacje paliw, których zakaz nie obowiązuje, dystansowały duże sieci marketów. Teraz było odwrotnie.
Gdy odfiltrować wzrost cen to sprzedaż rosła o 11,9 proc. rok do roku. To i tak bardzo wysoki wskaźnik.
Wsparciem sprzedaży w kolejnych miesiącach powinna być realizacja obietnic wyborczych PiS. Tzw. "piątka Kaczyńskiego" zakłada m.in. rozszerzenie programu 500+ na każdego dziecko i wypłatę trzynastej emerytury. Ekonomiści nie mają wątpliwości, że kolejne transfery pieniędzy do rodzin bezpośrednio przełożą się na bieżącą konsumpcję i większe wydatki w sklepach. A pośrednio poprawią wskaźnik wzrostu gospodarki PKB.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl