Jak podaje Bloomberg, holenderski rząd zwiększył o 10 proc. budżet swojego regulatora finansowego AFM (w Polsce taką funkcje pełni Komisja Nadzoru Finansowego), aby nadążyć z nowymi zadaniami. Urzędnicy przeglądają wnioski o licencje od brytyjskich firm finansowych, które chcą przenieść swoje siedziby do Amsterdamu.
Na przeprowadzkę, którą wymusza brexit, już teraz zdecydowało się od 30 o 50 przedsiębiorstw. Dla holenderskiego rynku kapitałowego to nie tylko wyzwanie logistyczne, ale też szansa na potężny impuls dla zwiększenia obrotów. Szacuje się, że wartość rynku akcji może urosnąć o jedną trzecią, a udział w europejskim rynku obligacji zbliży się do 90 proc.
"To będzie punkt zwrotny. Będziemy mieli do czynienia ze znacznie większą liczbą transakcji" – powiedziała w wywiadzie dla Bloomberga Merel van Vroonhoven, szefowa holenderskiego regulatora.
Eksperci nie są zaskoczeni. Ich zdaniem takie centra finansowe jak Frankfurt, Paryż czy właśnie Amsterdam są naturalnym wyborem dla firm inwestycyjnych, ponieważ są tam największe europejskie giełdy i cała infrastruktura techniczna, instytucjonalna do obsługi transakcji.
- Polska powinna nie tyle walczyć wprost o przejęcie brytyjskich miejsc pracy, co po prostu starać się prezentować Warszawę jako atrakcyjne lokalne centrum kapitałowe. Na razie udaje nam się to w coraz większym stopniu w sektorze technologicznym. Globalne banki zakładają u nas tego rodzaju centra. Jednocześnie jednak warto dbać o rolę Warszawy jako lokalnego centrum kapitałowego w bardziej tradycyjnym wymiarze – komentuje dr. Przemysław Kwiecień, główny ekonomista XTB.
Jak dodaje, do tego potrzebna jest przemyślana polityka gospodarcza i elastyczne podejście regulatora, czyli KNF.
Nie bez znaczenia są też kwestie geograficzne. Amsterdam to centrum Europy Zachodniej. Firmy z Londynu mają tam blisko, więc przeprowadzka jest szybsza i tańsza.
- To, co mają Holendrzy, a czego brakuje czasem Polakom, to ogromne doświadczenie w międzynarodowym biznesie. Instytucje, prawnicy, księgowi a nawet agenci nieruchomości są przyzwyczajeni do pracy z zagranicznymi specjalistami – powiedział money.pl przedsiębiorca Dawid Pacha.
Nasz rozmówca jest współtwórcą startupu MessengerFox. Od sierpnia mieszka w Hadze. Zwraca uwagę na proprzedsiębiorcze przepisy podatkowe.
- Spółki z ograniczoną odpowiedzialnością są tutaj zwolnione z płacenia podatków od dywidend, czyli nie są podwójnie opodatkowane jak tego typu podmioty w innych krajach europejskich. Do tego firmy, które zatrudniają talenty w kluczowych sektorach gospodarki i które ściągają ludzi do takiej pracy z innych krajów, mają ulgi podatkowe od tych pracowników – wyjaśnia Dawid Pacha.
Taka ulga podatkowa wynosi 30 proc. W praktyce wygląda to tak, że pracownik może umówić się ze swoim zagranicznym pracownikiem, że będzie mu płacił pensję niższą o jedną trzecią. Następnie pracownik dostanie zwrot od urzędu podatkowego.
Brexit niepokoi prywatny biznes. Honda Motor Co. zamyka swoją fabrykę w Swindon pod Londynem, która zatrudnia około 3,5 tysiąca pracowników. Już w styczniu dwie inne marki samochodowe – Ford i Jaguar – podawały, że związku z brexitem mogą zwolnić nawet do 10 tysięcy osób.
Masz newsa? Wyślij go do nas przez dziejesie.wp.pl