Unia przykręci kurek z pieniędzmi krajom wobec, których są wątpliwości co do rządów prawa? To możliwe. Uzależnienia środków ubijanych od praworządności chce Charles Michel, przewodniczący Rady Europejskiej - donosi Polska Agencja Prasowa.
Ma być to punkt wyjścia do negocjacji na przyszłotygodniowym szczycie UE w Brukseli. Szef RE proponuje, aby Komisja Europejska i Trybunał Obrachunkowy składały raporty o naruszeniach rządów prawa, które mają wpływ na wdrożenie budżetu UE, również jeśli chodzi o art. 7 traktatu. A przypomnijmy, że od 20 grudnia 2017 roku Komisja Europejska przeprowadza procedurę z tego wobec Polski.
Nad Polską zbierają się czarne chmury już od stycznia 2016, kiedy po raz pierwszy w historii, Komisja Europejska uruchomiła mechanizm monitoringu ochrony państwa prawnego w związku ze zmianami w sądownictwie.
Monitoring określany był mianem systemu wczesnego ostrzegania. Uruchomienie art. 7 Traktatu o Unii Europejskiej jest już działaniem o wiele groźniejszym, bo ostatecznie może doprowadzić do nałożenia sankcji na nasz kraj.
Jednak aby doszło do nałożenia kar, trzeba przejść długą drogę. Najpierw KE, Parlament Europejski lub jedna trzecia państw Wspólnoty musi złożyć wniosek o uruchomienie art. 7. Kiedy ten zostanie złożony, potrzeba 4/5 głosów wszystkich państw członkowskich, aby Rada mogła stwierdzić istnienie wyraźnego ryzyka poważnego naruszenia wartości przez Polskę.
W dalszym kroku, Polska znów może zostać wezwana do przedstawiania swoich racji. Od tych wyjaśnień zależy, czy Rada Europejska stwierdzi poważne i stałe naruszenie wartości UE, czy też nie. Jeśli tak się stanie, do nałożenia sankcji i tak potrzeba jeszcze jednomyślnej zgody wszystkich członków Unii.
Ale sankcje to nie jedyny możliwy sposób dyscyplinowania krajów, które uchybiają praworządności. Zmniejszenie środków unijnych może być równie dotkliwe.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl