Firma OCHNIK z Garwolina ma obecnie 119 salonów, w tym trzy za granicą, i zatrudnia ponad 800 osób. Zaczynała skromnie, a dziś wprowadza na rynek nowoczesne i eleganckie dwusalony. To przestronne sklepy z dwoma wejściami, podzielone na strefy, w których można znaleźć bogaty asortyment: odzież i okrycia wierzchnie oraz galanterię i walizki.
Marka OCHNIK jest powszechnie znana. Co więcej, wciąż dokonuje zmian, które potwierdzają jej mocną pozycję na rynku. Z prezesem Marcinem Ochnikiem rozmawiamy m.in. o tym, w jakim kierunku podąża firma i co jest dziś dla niej najważniejsze.
Agnieszka Jarosz: Pamięta pan pierwszy produkt z logo marki?
Marcin Ochnik, prezes OCHNIK S.A.: To była kurtka. Brat wykonał ją najpierw dla siebie, później odsprzedał koledze, a następnie przez pewien czas powielał ten sam model. Jak wyglądała? Były to złote lata Georga Michaela, a kurtka nawiązywała stylem do tej, która pojawiła się w teledysku do słynnego "Last Christmas". Była nieco dłuższa i miała duże, naszywane kieszenie. Krój oversize’owy. Co ciekawe, dziś ta moda wraca.
Czym firma się sugerowała, wprowadzając kolejne produkty do oferty?
Początkowo mocno poszerzaliśmy asortyment kurtek, zarówno damskich, jak i męskich. Postawiliśmy także na płaszcze. Bracia stale powiększali zakład produkcyjny, wynajmowali coraz większe magazyny i udoskonalali produkcję. Dołączyłem do nich w 2001 r. Na początku zajmowałem się zakupami surowców. Trafiłem na ludzi, którzy pokazali mi, że warto poszerzać asortyment. W 2004 r. otworzyliśmy pierwsze salony OCHNIKA – w Łodzi i Krakowie. W naszej ofercie pojawiły się nie tylko kurtki, ale też skórzane portfele, torebki czy teczki. Po pięciu latach mieliśmy już 50 salonów w całej Polsce.
Kiedy klienci zaczęli dopytywać o kurtki nieskórzane, na próbę wprowadziliśmy do kolekcji po dwa modele męskie i damskie – ponieważ się spodobały, w kolejnym sezonie dodaliśmy do oferty następne. W ten sposób do dziś badamy, czy dany produkt odpowiada naszym klientom. Jeśli tak, powielamy go i wprowadzamy do sprzedaży. Dzięki temu wiemy, w jakim kierunku powinien podążać rozwój marki.
Skoro mowa o rozwoju, to co jest tu ważne? Ludzie, pomysły, dobry marketing czy produkty?
Przede wszystkim staramy się uważnie słuchać i obserwować rynek oraz zachowania klientów, upatrując szansy w zmienności. Jak to działa? Dostarczamy produkt dobrej jakości, ale on też z czasem się zużywa, a klient sięga po następny. Chcemy, by także ten nowy wpasował się w jego gust – był modny, a jednocześnie nawiązywał stylem do tego, co już znane. Stabilność i zmienność jednocześnie. To się sprawdza.
Jesteśmy firmą, która oferuje produkty wielosezonowe. Torebki, kurtki, rękawiczki – to są rzeczy, których nie kupujemy co roku. Jeśli jednak są dobrej jakości, konsument sięgnie po następne modele, kiedy zajdzie taka potrzeba. Powracalność klientów jest u nas bardzo duża.
Olbrzymi wkład w rozwój i sukces marki mają również ludzie pracujący we wszystkich działach w firmie. Zauważyliśmy, że w salonach, w których pracują zgrane zespoły, obroty są wyższe o 20–30 proc. Klient wyczuwa dobry klimat i chętniej robi zakupy w takich miejscach.
Patrząc z perspektywy czasu, a istniejemy na rynku od ponad 30 lat, mogę powiedzieć, że za sukces odpowiadają ludzie, dobrze zaplanowana strategia oraz produkt. Nie ma tu mniej lub bardziej ważnego czynnika – wszystkie wzajemnie się uzupełniają.
Z jakimi trudnościami musieliście się państwo mierzyć przy rozwijaniu marki?
Z trudnościami borykamy się każdego dnia. Poza prowadzeniem i ciągłym rozwojem firmy stale wprowadzamy zmiany, czego przykładem są dwusalony. Dostosowujemy się w ten sposób do trendów oraz do klienta i jego potrzeb. To nie tylko duża odpowiedzialność, ale też stres i wyzwanie. Niezwykle ważna jest przy tym dbałość o kulturę organizacyjną. W czasie pandemii skoncentrowaliśmy się na innych sprawach, dlatego dziś pewne rozwiązania wdrażamy od nowa.
Skąd pomył wprowadzenia dwusalonów?
Tak jak już wspomniałem, to efekt ciągłej obserwacji klienta. Wraz z rozwojem salonów i poszerzaniem asortymentu doszliśmy do etapu, w którym stwierdziliśmy, że musimy powiększyć powierzchnię sklepów. W dotychczasowych, ze względu na dużą liczbę oferowanych produktów, zrobiło się za ciasno, a właściwa ekspozycja całego asortymentu nie była już możliwa. Galanterię i walizki postanowiliśmy przenieść do osobnej strefy i oddzielić od części odzieżowej. W ten sposób przestrzeń została uporządkowana.
Proszę opowiedzieć o pierwszych dwusalonach OCHNIKA. Ile ich jest, ile powstanie i w jakich lokalizacjach?
Pierwszy, 400-metrowy dwusalon powstał w styczniu 2022 r. w Galerii Copernicus w Toruniu. Klientom spodobał się nowy pomysł – otrzymaliśmy wiele pozytywnych opinii, więc zaczęliśmy tworzyć kolejne dwusalony. Obecnie mamy ich już 16, w tym roku otworzymy jeszcze ok. 10, a w następnych latach 15–20 rocznie. W sumie chcielibyśmy mieć w Polsce ok. 80-90 dwusalonów, o powierzchni od 300 do 600 m kw. Większość z nich powstanie na bazie dotychczasowych sklepów w galeriach i centrach handlowych. Będziemy negocjować powiększenie powierzchni tych punktów. Mamy też w planie nowe lokalizacje.
Jak koncepcja dwusalonów przekłada się na zwiększenie sprzedaży i rozpoznawalność marki?
Dzięki wprowadzeniu koncepcji dwusalonów uporządkowaliśmy i odpowiednio wyeksponowaliśmy nasz asortyment. Klientowi się to podoba, o czym świadczy m.in. wzrost sprzedaży. Niewiele dwusalonów ma za sobą pełny rok obrotowy, dlatego bardziej szczegółowe wnioski wyciągniemy dopiero za pewien czas. Już dziś mogę jednak powiedzieć, że w przyszłość patrzymy z optymizmem – potencjał do dalszego rozwoju jest spory.
Czy koncepcja dwusalonów to koniec zmian? Czy już ma pan kolejny pomysł?
Pomysł już jest, wstępna koncepcja także, ale nie mogę o niej mówić (śmiech). W tej chwili skupiamy się na dwusalonach, nowa idea będzie zapewne realizowana w perspektywie 2–3 lat. Jak już wspomniałem, ciągle wprowadzamy zmiany. Staramy się dbać i o wizerunek, i o potrzeby klienta.
Płatna współpraca z marką OCHNIK