Chociaż obecnie wejście w życie stanu klęski żywiołowej pozostaje tylko jedną z opcji na rządowym stole, warto odpowiedzieć sobie na pytanie, w jaki sposób decyzja mogłaby się przełożyć na rodzimy biznes.
Przepisy przewidują, że zastosowanie miałaby wówczas ustawa o wyrównywaniu strat majątkowych wynikających z ograniczenia w czasie stanu nadzwyczajnego wolności i praw człowieka i obywatela.
Mowa o art. 2 ustawy, który ogranicza odszkodowania do szkody rzeczywistej i wyraźnie wyłącza utracone korzyści - rozjaśnia sprawę "Rzeczpospolita". Co to oznacza w praktyce?
Czytaj: Lockdown to za mało. Hotelarze domagają się wprowadzenia stanu klęski żywiołowej w Polsce
"Wprowadzenie stanu klęski żywiołowej oznacza, że straty solidarnie ponoszą wszyscy, w tym poszkodowani, bo nikt nie jest im winny" – wskazuje prof. Michał Romanowski z UW w rozmowie z dziennikiem.
Według jego oceny wśród potencjalnych następstw wprowadzenia stanu wyjątkowego mogłyby się znaleźć sytuacje niespotykane dotąd na polskim gruncie.
Jako przykład podaje przejęcie od producenta środków dezynfekcyjnych lub ochrony osobistej ich zapasów, a nawet linii produkcyjnych, budynków czy lokali na potrzeby kwarantanny osób lub tymczasowych miejsc szpitalnych.
Tego rodzaju działania wiązałyby się kompensatą z tytułu utraconego przychodu przez wiele przedsiębiorstw. Jednocześnie interwencja państwa zmniejszałaby kwotę odszkodowań, bo te z założenia miałyby kompensować szkody, a nie prowadzić do bogacenia się biznesu.
"Odszkodowanie za szkody wynikłe w stanie nadzwyczajnym, gdyby był ogłoszony, reguluje ustawa i są one niższe niż standardowe" - potwierdza konstytucjonalista prof. Ryszard Piotrowski z UW.
W jego ocenie tzw. zachowane równowagi budżetowej i właściwego stanu finansów publicznych to wartości konstytucyjne, które mogą mieć w tej sytuacji pierwszeństwo nad prawami przedsiębiorców.
"Rzeczą ustawodawcy byłoby stworzenie przyzwoitych rozwiązań zasługujących na poparcie społeczne, a oszczędności dotkną też samego państwa i jego funkcjonariuszy" - puentuje.
Przypomnijmy, że gdy na terenie kraju nie obowiązuje żaden ze stanów nadzwyczajnych, to Skarb Państwa odpowiada w pełnej wysokości za bezprawne działania władzy publicznej.
Koronawirus w Polsce. Stan wyjątkowy niewykluczony? Michał Dworczyk tłumaczy