Mateusz Morawiecki w poniedziałek ogłosi skład swojego nowego gabinetu. Po zaprzysiężeniu premier będzie mieć dwa tygodnie na wygłoszenie expose w Sejmie i uzyskanie wotum zaufania od posłów.
A o to może być trudno. Klub parlamentarny Prawa i Sprawiedliwości ma bowiem 191 głosów (trzech posłów Kukiz'15, którzy weszli parlamentu z list PiS, zdecydowali się powołać własne koło). Potrzebuje natomiast 231 do uzyskania większości zapewniającej rządy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Starzy" ministrowie straciliby wysokie odprawy
Od kilkunastu dni w money.pl informujemy, że do nowego składu nie wejdzie większość obecnie urzędujących ministrów i wiceministrów. Z rządem pożegnają się m.in. Przemysław Czarnek czy Jacek Sasin. Do niedawna mówiło się, że poza nim znajdzie się też Mariusz Błaszczak, lecz w poniedziałkowym wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej Jarosław Kaczyński zasugerował, że być może znajdzie się w nim miejsce dla obecnego szefa MON.
Powodów niechęci do wejścia nowego rządu może być wiele w tym m.in. polityczno-wizerunkowe. Jednak serwis prawo.pl zwraca uwagę na aspekt ekonomiczny. Otóż obecni ministrowie, gdyby zdecydowali się zasiąść w nowym gabinecie Mateusza Morawieckiego, straciliby prawo do wysokich odpraw.
Zgodnie z ustawą o wynagrodzeniu osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe osoby ustępujące z rządu zachowują prawo do dotychczasowego wynagrodzenia. Jeśli funkcję sprawowali dłużej niż rok, to wysokość tej swoistej odprawy jest w wysokości trzech miesięcznych pensji. Jak szacował "Fakt", to może być kwota nawet ok. 53 tys. zł.
Wejście do nowego rządu to pułapka dla członków poprzedniego
Zgodnie z zapisami wspomnianej ustawy odprawa przysługuje w przypadku, gdy politycy nie podejmą innej pracy. Jeżeli to zrobią, to wysokość odprawy zostaje pomniejszona o kwotę ich obecnej pensji. Dlatego np. odprawy w pełnej kwocie nie otrzymają obecni członkowie rządu, którzy dostali się parlamentu w ostatnich wyborach. Otrzymywać bowiem będą uposażenie poselskie, które traktowane jest jako pensja.
Jednak jest ono w niższej wysokości od płac ministerialnych. Dlatego też w ramach odprawy będzie im przysługiwało wyrównanie do pensji dotychczas pobieranej w resortach.
Przepisy te jednak nie będą miały przełożenia w przypadku, gdyby jeszcze raz objęli stanowisko w rządzie. W takim wypadku ich kadencja będzie liczyła się od momentu zaprzysiężenia. A że najpewniej nowy rząd Mateusza Morawieckiego nie uzyska wotum zaufania, to ich misja potrwa maksymalnie dwa tygodnie. A za taki okres pracy na stanowisku ministerialnym przysługuje odprawa w wysokości jednej pensji (ok. 17,8 tys. zł).