Prof. Grażyna Ancyparowicz na temat m.in. inflacji i stóp procentowych wypowiedziała się na antenie TVP Info. Była członkini RPP, pytana o przyczyny drożyzny, wskazała na czynniki zewnętrzne. Między innymi pandemię koronawirusa i wojnę w Ukrainie.
Opinia ta jest częściowo zgodna z głoszoną przez premiera Mateusza Morawieckiego tezą, że to Władimir Putin jest odpowiedzialny za wzrost cen w Polsce. Rząd ukuł dla wzmocnienia swojej retoryki głośny termin "putinflacja". Eksperci kontrują, wskazując, że inflacja to także efekt rządów Zjednoczonej Prawicy.
Finanse w 4K: kredyt, kryzys, kłopoty, koniec
By obniżyć ceny, Rada Polityki Pieniężnej kontynuuje cykl podwyżek stóp procentowych. To ma wpływ m.in. na wzrost rat kredytów. Ekonomiści nie mają złudzeń, że RPP będzie kontynuowała ten proces jeszcze co najmniej przez kilka miesięcy. Zdaniem prof. Ancyparowicz to właściwa droga.
"Są czynniki, na które rzeczywiście nie mamy wpływu, ale mamy również takie narzędzia, które są bolesne i przykre, ale które muszą spowodować, że te grupy wyżej sytuowane, będą musiały trochę więcej zapłacić za inflację, w stosunku do swoich dochodów, niżby oczekiwały" - powiedziała ekonomistka w TVP Info. Spytana o podwyżki stóp, odparła, że nadal są niskie. "Co to jest, 5,25? Przypominam sobie okres nie taki dawny, kiedy sięgały one powyżej 20 proc. i też nie było nieszczęścia" - oceniła prof. Ancyparowicz.
RPP swoje, rząd swoje, a inflacja i raty kredytów rosną
Była członkini RPP odniosła się w Telewizji Polskiej do działań rządu, które - jak twierdzi wielu innych ekspertów - łagodzą co prawda skutki inflacji, lecz także niweczą działania RPP, mające na celu jej obniżenie. Chodzi m.in. o program mieszkaniowy, pozwalający wziąć kredyt bez wkładu własnego.
"Stopy procentowe podnosi się po to, żeby nie rozszerzać akcji kredytowej jeszcze bardziej. I z tego punktu widzenia niektóre rozwiązania, być może są słusznie społecznie, w tej chwili bardzo niszczą efekt zacieśniania tej polityki monetarnej" - podkreśliła prof. Ancyparowicz.
Jak tłumaczyła, chodzi zwłaszcza o te programy, "które dotyczą kredytów, czy uruchamiania pewnych programów mieszkaniowych bez wkładu własnego". "Nic by się nie stało, gdyby one były odroczone w czasie - na kilka miesięcy. Dlatego, że to jest cały czas kreacja pieniądza" - oceniła.