Już ponad dwa miesiące trwają protesty kierowców polskiej firmy działającej w Niemczech. Wciąż domagają się zaległych wynagrodzeń od polskiej firmy spedycyjnej Mazur, na zlecenie której jeżdżą po niemieckich autostradach. Chodzi o ponad 500 tys. euro.
Parking przy autostradzie A5 pomiędzy Frankfurtem a Darmstadt jest okupowany przez kierowców i ich niebieskie ciężarówki. W sumie w proteście bierze udział już 80 aut - donosi "Deutsche Welle".
To głównie kierowcy z Gruzji, Uzbekistanu, Tadżykistanu, Ukrainy i Turcji pracujący w Lukmaz, Agmaz i Imperia należących do grupy Mazur
Problem eskaluje, a zdesperowani kierowcy idą o krok dalej. We wtorek, 19 września, o godzinie 16:00 30 z 80 strajkujących kierowców rozpoczęło strajk głodowy.
W rozmowie z dziennikiem "Frankfurter Allgemeine Zeitung" Jeden z kierowców zaznaczył, że odpowiedzialność leży nie tylko po stronie spedytora, ale też polityków i niemieckich firm pośrednio powiązanych z polską grupą Mazur.
- Jeśli teraz w wyniku strajku głodowego w Graefenhausen umrą ludzie, to nie będzie to tylko wina Mazura – powiedział. Związkowiec podkreślił, że mimo dużego zaangażowania ze strony polityków niemieckich i europejskich oraz niektórych firm, wciąż nie ma rozwiązania sporu.