W jednej ze szkół w Stalowej Woli ze strajku miało zrezygnować nawet kilkunastu nauczycieli. Właśnie z powodów finansowych. Część nauczycieli z tej szkoły jest rozgoryczona taką postawą - uważają, że decydując się na strajk, każdy był świadomy wyrzeczeń.
Próbowaliśmy dopytać o sytuację w samej szkole. - Jeśli jest pan dziennikarzem, to na pewno nic panu nie powiem - usłyszeliśmy jednak tylko w sekretariacie. A potem nasza rozmówczyni trzasnęła słuchawką. Dostajemy sygnały z całego kraju, że w wielu szkołach ze strajku wyłamują się pojedynczy nauczyciele. Nawet jeśli chcą strajkować, to nie mogą sobie po prostu pozwolić na obcięcie i tak skromnych wynagrodzeń.
Mniejsze strajkowe pensje, czyli jakie? - zapytaliśmy w ministerstwie edukacji. Biuro prasowe MEN odesłało nas jednak do ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych. Ten akt prawny mówi jasno - strajkujący pracownik zachowuje prawo do świadczeń społecznych, ale już nie do wynagrodzenia. Wracamy do biura prasowego MEN. Słyszymy, że wynagrodzenia będą obcinane "proporcjonalnie". A więc jeśli nauczyciel strajkuje tydzień, zostanie mu potrącona mniej więcej 1/4 wypłaty.
Dopytujemy w MEN o dodatki (na przykład za staż pracy czy wychowawstwo), w końcu te wypłacają samorządy. Ale słyszymy, że i one będą musiały być potrącone - w końcu wchodzą do wynagrodzenia.
Mniej nawet o tysiąc zł
Ile więc strajk będzie kosztował przeciętnego nauczyciela? To zależy oczywiście od jego zarobków. Przeciętna pensja to kość niezgody. MEN uważa, że nauczyciel dyplomowany (najwyższy stopień awansu) może liczyć w 2019 r. na ok. 5,6 tys. zł brutto. Tymczasem szef ZNP mówi, że różnica pomiędzy wersją MEN a prawdziwymi zarobkami wynosi ok. 1,6 tys. zł na minus.
Wyliczyliśmy więc straty dla obu tych wersji. Najwięcej jest u nas nauczycieli dyplomowanych - ok. 270 tys. W wersji MEN zarobki takiego nauczyciela zbliżają się do 4 tys. netto. A więc "strajkowa pensja" po tygodniu protestu wyniesie ok. 3 tys. Nauczyciel straci więc ok. 1073 zł. W wersji ZNP nauczyciel dyplomowany może liczyć na nieco ponad 2,8 tys. zł na rękę. Zatem jego "strajkowa pensja" wyniesie trochę ponad 2,1 tys. zł. Im jednak dłuższy będzie strajk, tym niższe będą wynagrodzenia. Dwa tygodnie będą kosztować w wersji MEN dyplomowanego pedagoga nawet 2 tys. zł.
Nauczyciele stażyści, będący na początku swojej zawodowej drogi, stracą mniej niż bardziej doświadczeni koledzy. Ale będą w jeszcze gorszej sytuacji. Nawet jeśli bowiem przyjąć optymistyczne wyliczenia MEN, że taki pedagog zarabia 3 tys. zł brutto, to oznacza to, że na tygodniu strajku straci 547 zł.
Czy więc strajkujący nauczyciele muszą przygotować się na dramatyczne zaciskanie pasa? W wielu przypadkach - tak. W niektórych miejscach pedagogom pomagają jednak samorządy. Pomagają też zwykli ludzie, wpłacający na fundusz strajkowy "Wspieram Nauczycieli". Jak się udało nam dowiedzieć, do tej pory 404 tys. zł. Zdecydowanie przeważają wpłaty indywidualne.
Rozmawiamy z nauczycielką z północnej Polski. Ona na pomoc ze strony samorządu liczyć nie może, wspiera ją natomiast rodzina. Cieszy się z wpłat zwykłych ludzi, choć to dość gorzka satysfakcja. - To piękny gest, że Polacy tyle wpłacają. Jest jednak jeden problem. Nauczycieli jest u nas pół miliona, więc wychodzi, że z funduszu "Wspieram Nauczycieli" nie wystarczy nawet na złotówkę dla każdego nauczyciela. Walczymy, ale widać wyraźnie, że rząd chce nas wziąć głodem - słyszymy.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl