Ogłoszenie startu Anny Zalewskiej w wyborach do Europarlamentu wywołało wściekłość nauczycieli, którzy miesiącami odbijali się od drzwi minister edukacji, prosząc o podjęcie rozmów na temat warunków ich pracy.
Teraz konflikt, którego nie potrafiła załagodzić, może zniszczyć jej dalszą karierę polityczną. Jak pisze "Super Express", w PiS-ie mówi się, że Zalewska może stracić miejsce na liście do Parlamentu Europejskiego.
Czasu na zmiany jest jeszcze całkiem sporo. Ostateczny termin rejestracji list mija dopiero 16 kwietnia. Głosowanie odbędzie się 26 maja.
- To nie tylko scenariusz realny, ale niemal pewny - mówi gazecie bliski PiS politolog prof. Kazimierz Kik. - Nie wyobrażam sobie, żeby pani Zalewska miałaby być premiowana awansem za to, co się dzieje - dodaje.
"SE" podkreśla, że utrata miejsca na liście PiS do Europarlamentu to dla Zalewskiej bardzo duża strata finansowa. Gazeta wylicza, że przez 5 lat kadencji mogłaby zarobić nawet 3 mln zł.
Rozmowy ostatniej szansy się przeciągają. Rząd poprosił o jeden dzień przerwy w negocjacjach, aby w piątek położyć na stole nową propozycję.
Związek Nauczycielstwa Polskiego i Forum Związków Zawodowych podkreślają, że do tej pory strona rządowa nie przedstawiła niczego nowego, podczas gdy związkowcy nie mają już marginesu w negocjacjach.
Jeśli nie dojdzie do porozumienia, strajk 8 kwietnia wybuchnie w 80 proc. szkół i przedszkoli w całej Polsce.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl