"Wstyd nam za postawę Ryszarda Proksy. Domagamy się jego natychmiastowej rezygnacji ze stanowiska z funkcji przewodniczącego" – napisali w oficjalnym stanowisku członkowie Międzyzakładowej Komisji Pracowników Oświaty i Wychowania NSZZ z Głogowa.
To reakcja na wstępną deklarację zgody przewodniczącego oświatowej "Solidarności" na propozycje rządu, które padły podczas negocjacji 1 i 2 kwietnia.
- Jeśli pan Proksa podpisze układ z rządem, ludzie tym bardziej będą strajkować. Nie zgadzają się na tak niskie podwyżki. Strajk 8 kwietnia to oddolna inicjatywa - zapowiedziała w rozmowie z money.pl Krystyna Kochan, przewodnicząca Międzyzakładowej Organizacji Związkowej NSZZ "Solidarność' Pracowników Oświaty i Wychowania z Wrocławia. - Jestem zdziwiona tym, co pan Proksa mówi o 15 proc. podwyżki dla nauczycieli. Rada Krajowa podjęła uchwałę o kwocie nie mniejszej niż 650 zł na każdego pracownika oświaty, nie tylko nauczyciela. Nie wiem kogo on w tej chwili reprezentuje. Na pewno nie nas - podkreśla.
Oświatowa "Solidarność" oddolnie i lokalnie wszczyna bunt i zapowiada, że niezależnie od decyzji przewodniczącego Proksy, będzie ramię w ramię z ZNP i Forum protestować 8 kwietnia. - Ludzie mają dość. Nie dzielą się na tych z ZNP czy "Solidarności", chcą strajkować i wspólnie oddolnie się dogadują. Mamy różne listy, ale cel ten sam – zaznacza szefowa wrocławskiej sekcji "S".
"Sabotaż i służalczość" radnego PiS
"To właściwie sabotaż. (...) Przejaw skrajnej niekompetencji i służalczości" – tak działania przewodniczącego Proksy ocenili przedstawiciele głogowskiej "Solidarności".
Nauczyciele zarzucają przewodniczącemu zaprzedanie władzy i przypominają, że Ryszard Proksa jest radnym Prawa i Sprawiedliwości. Kim więc jest negocjator nauczycielskiej "Solidarności" – człowiekiem rządu?
Przewodniczący Prezydium Krajowego faktycznie w wyborach samorządowych do powiatu w Ostrowcu Świętokrzyskim wystartował z list Prawa i Sprawiedliwości. Jednak, jak sam zarzeka, to nie ma żadnego znaczenia.
- Nie należę do Prawa i Sprawiedliwości - podkreśla Ryszard Proksa w rozmowie z money.pl. - Radnym jestem od pierwszej kadencji samorządów, kiedy jeszcze PiS-u nawet nie było. Nie wiem czemu teraz przypina mi się polityczną łatkę. Przez 4 kadencje stratowałem z list prawicy, bo takie listy były. Teraz po prawej stronie była tylko jedna lista, ale podkreślam, nie jestem członkiem PiS-u - tłumaczy.
Zarzuty o sabotaż odpiera twierdząc, że "nie przeszkadza innym centralom związkowym negocjowania swoich postulatów".
- Doszło do medialnego nieporozumienia, że my chcemy wyjść, podpisać i zostawić partnerów – wyjaśnia Proksa. - Zaproponowałem, abyśmy zrobili przerwę i sporządzili protokół z tego, co już ustaliliśmy. Podpiszmy to, na co się wszyscy zgadzamy i wróćmy do negocjacji rzeczowych. Nie ma mowy o tym, że my chcemy przerwać rozmowy. Chcemy je sukcesywnie i etapowo finalizować. Nie ustępujemy. Z każdym dniem kolejne pieniądze się znajdują – wyjaśnia. I dodaje: - Na tym przecież polegają negocjacje, a nie na oskarżaniu się o zdradę, o zaprzedanie.
Dymisja przewodniczącego? - Znam te stanowiska. Co jakiś czas dostaję podobne indywidualne stanowiska od członków "Solidarności". Wszystko zależy od tego, jak kto jest "zatomizowany" i zdesperowany. Ja się nie obrażam – zaznacza Ryszard Proksa.
- To przykre, że niektórym nerwy puszczają. Ja też się denerwuję, ale mam uchwałę Zjazdu i Rady Krajowej i to mnie obliguje do realizacji określonych celów. Walczymy o lepszy system, aby ten nauczyciel wreszcie na jakimś poziome godnym żył. Myśmy tego nie odpuścili, a tu zaraz, że sprzedane - dodaje związkowiec.
Strajk!
Rozmowy ostatniej szansy się przeciągają. Przypomnijmy, że rząd poprosił o jeden dzień przerwy w negocjacjach, aby w piątek położyć na stole nową propozycję. Związek Nauczycielstwa Polskiego i Forum Związków Zawodowych podkreśla, że do tej pory strona rządowa nie przedstawiła niczego nowego, podczas gdy związkowcy nie mają już marginesu w negocjacjach. Jeśli nie dojdzie do porozumienia strajk 8 kwietnia wybuchnie w 80 proc. szkół w kraju.
- Nauczyciele i pracownicy oświaty są tak zdeterminowani, że choć wiele razy mówili, że mają misję i nie mogą strajkować, dotarli do punktu kulminacyjnego. Gotowi są na strajk, nawet w tak newralgicznym okresie – zaznacza Krystyna Kochan, przewodnicząca Międzyzakładowej Organizacji Związkowej NSZZ "Solidarność" Pracowników Oświaty i Wychowania.
Związkowcy lokalnych oświatowych "Solidarności" zaznaczają, że pomaszerują we wspólnym strajku z ZNP. - Ogłosiliśmy strajk w tym samym dniu, co ZNP po to, aby to było razem. Od początku mieliśmy mówić jednym głosem. Pracownicy nie patrzą na barwy związkowe. Chcą podwyżek, a to, co rząd i pani minister nam proponuje, to jest po prostu śmieszne – podkreśla Krystyna Kochan i dodaje, że przedstawiciele obu związków wpisują się na te same listy strajkowe.
Potwierdza to również Sławomir Broniarz, szef ZNP. - Szeregowi związkowcy spod znaku "S" często bardzo blisko współpracują ze Związkiem Nauczycielstwa Polskiego w kwestiach strajku zapowiedzianego na 8 kwietnia - zaznaczł w rozmowie z money.pl.
Ryszard Proksa zdradził, że na ostateczną decyzję ws. strajku czeka do piątku. - Na piątek zwołałem Radę Krajową Sekcję Oświaty i Wychowania w Warszawie. Będę chciał usłyszeć od Rady, czy chcą strajku, czy to, co zrobiliśmy, jest na tyle dobre, że odstąpią - zaznacza.
Podkreślił również, że nie będzie miał pretensji do poszczególnych sekcji, jeśli te przyłączą się do ZNP i Forum. - Determinacja jest wielka, duchy jakieś straszne krążą i podpuszczają tych nauczycieli. Nawet jeśli pójdą w jakimś miejscu razem z drugim związkiem, to przecież związek to nie jest partia, to nie jest testament wiążący do końca życia. Są dorośli, wiedzą pewnie co robią – zaznaczył.
Jak szacuje Sławomir Broniarz, przewodniczący ZNP, w strajku może wziąć udział ponad pół miliona pracowników oświaty.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.**