Tylko w trzech szkołach w Polsce nie udało się przeprowadzić egzaminu z historii. Egzamin z polskiego nie odbył się tylko w jednej. W tych szkołach nie udało się zgromadzić wystarczającej liczby członków komisji egzaminacyjnych.
Okazało się zatem, że mimo dużej niepewności i sprzecznych deklaracji, strajk nie przeszkodził w przeprowadzeniu ważnych dla uczniów egzaminów. Choć nawet tam, gdzie się odbył, niepewność utrzymała się do rana.
- Nawet dziś rano nie byłam pewna, czy będzie ten egzamin. Szczerze, jakbym wróciła do domu z niczym, to bym się zdenerwowała, bo przecież musiałam tu przyjechać z samego rana. Na szczęście jednak to już za mną. Z historii wszystko strzelałam, z polskiego było łatwiej - mówi uczennica jednego z wrocławskich gimnazjów.
Jak dodała nasza rozmówczyni, w komisjach w jej szkole było dwóch duchownych i sami "obcy" nauczyciele. - Oprócz wicedyrektorki, która pilnowała nas na sali gimnastycznej, to same nieznane twarze - dodaje.
A co sądzi o samym strajku? Czy popiera swoich nauczycieli?
- Jak mam być szczera, to ten protest jest bez sensu. Mają wakacje, święta, mało godzin, a inni zasuwają po paręnaście godzin na dobę. Nie rozumiem tego, że strajkują. To, ile pieniędzy dostają, jest adekwatne do tego co robią - mówi gimnazjalistka.
Nie trafiają do niej argumenty o realnym czasie pracy nauczycieli. Inni uczniowie nie byli już jednak tak surowi dla swoich nauczycieli.
- Strajk mnie nie zestresował przed egzaminem. Boję się tylko, że nie zdążę poprawić ocen, bo nie wiadomo, ile to potrwa. Mimo tego popieram ich. Zarabiają zdecydowanie za mało. Przed strajkiem przygotowali nas na to, co się będzie działo i tłumaczyli, dlaczego to robią - mówi inna z gimnazjalistek.
Wychodzący po egzaminach wyglądali na mocno odprężonych. Trudno było znaleźć kogoś mocno zestresowanego całą sytuacją.
- Jesteśmy z nimi. Powinni więcej zarabiać, bo robią kawał dobrej roboty. Ja się nie uważam za dobrego ucznia. Z moim zachowaniem też nie jest tak kolorowo i rozumiem ich nerwy i stresy, choćby tylko z mojego powodu. Egzamin poszedł świetnie. Te dwa dni luzu pozwoliły się lepiej zrelaksować - mówi gimnazjalista.
- Ja myślę tak samo jak kolega. Źle by jednak było, gdyby chcieli strajkować do wakacji. Przecież to trzeba byłoby jakoś odrabiać - dodaje inny uczeń.
Szkoły różnie podeszły do informowania uczniów o prawdopodobieństwie przeprowadzenia egzaminów. Choć gimnazja, przed którymi rozmawialiśmy z uczniami, były w bliskim w sąsiedztwie, to wiedza uczniów na ten temat była zgoła odmienna.
- U nas w piątek potwierdzili, że na pewno odbędzie się egzamin. Uważam, że dobrze, że walczą o swoje, ale nauczyciel ponoć pracuje w tygodniu mniej niż inni. Nie jestem tu zorientowana, ale też nie jestem do końca przekonana co do ich racji. Najważniejsze, że udało się egzamin napisać w terminie - mówi kolejna gimnazjalistka, z która udało nam się porozmawiać tuż po teście.
Inni uczniowie wyraźnie cieszyli się ze strajku. Często dało się słyszeć: "niech strajkują jak najdłużej", "nam to na rękę, byle do wakacji" czy "strajk nam zupełnie nie przeszkadza, niech to trwa".
- Zupełnie mnie to nie ruszyło. W telewizji powtarzają o niepokoju, ale na mnie ta niepewność w ogóle nie wpłynęła. Pomyślałam, że co ma być, to będzie. Najwyżej będę miała na przygotowania więcej czasu. Poza tym mama nauczyła mnie, żeby się nie stresować - mówi gimnazjalistka ze szkoły z potężnym transparentem strajkowym.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl