Strajk nauczycieli potrwa jeszcze do soboty, następnie zostanie "zawieszony" - stwierdził w czwartek szef ZNP Sławomir Broniarz. Rząd dostał od związkowców czas do września.
Tymczasem dzień wcześniej na Nowogrodzkiej opracowany został nowy plan na zbuntowaną oświatę. Oferta prezesa Kaczyńskiego dla nauczycieli to dobrowolne podwyższenie pensum do 24 godz. tygodniowo i jednoczesne przywrócenie wcześniejszej emerytury na okres roku lub dwóch - ujawnił "Dziennik Gazeta Prawna".
Pomysł zakłada, że przez jakiś czas będzie obowiązywać 18 godz. pensum, ale dyrektor będzie mógł dać wybór nauczycielowi, czy ten chce pracować za niższe pieniądze ze standardową liczbą godzin, czy chce zarabiać więcej, ale przy wyższym pensum.
Co na to nauczyciele?
- To, że jakakolwiek propozycja ze strony prezesa Kaczyńskiego padła, to już dobry krok. Natomiast w swoim kształcie jest ona nie do przyjęcia – zaznacza w rozmowie z money.pl Anna Schmidt nauczycielka matematyki i aktywistka "Protestu z Wykrzyknikiem".
- Jeżeli przy 18 godz. pensum nauczyciele pracują średnio 47 godzin, to realny czas pracy nauczyciela przy 24 godz. pensum rośnie niewyobrażalnie. To już jest niehumanitarna propozycja - dodaje.
Propozycja Jarosława Kaczyńskiego nie przekonuje również Artura Sierawskiego, z zawodu nauczyciela historii i inicjatora "NIE dla chaosu w szkole". - To taki myk pana Kaczyńskiego, który chce pokazać się jako "wielki dobroduszny" dla nauczycieli. Zwiększenie pensum już raz się pojawiło w propozycjach rządu i skutkowałoby zmniejszeniem liczby zatrudnionych o 10-20 proc.
Jak przekonuje, Kaczyński chce "obejść nauczycieli", zaproponować im wcześniejszą emeryturę, żeby nie było zarzutów, że nauczyciele są zwalniani w związku ze zwiększonym pensum. - Szkoda tylko, że pan Kaczyński sam nie skorzysta z możliwości i nie przejdzie na emeryturę - zaznacza.
- Nie możemy na taką propozycję przystać – stwierdza Tomasz Kosmalski, organizator manifestacji nauczycieli w stolicy. To nie podwyżka. Większej liczby przepracowanych godzin nie można nazywać podniesieniem pensji - podkreśla.
Jak zaznacza, ewentualne zwiększanie liczby godzin, jakie mogliby nauczyciele rozważyć, to co najwyżej te w ramach godzin nieewidencjonowanych, czyli np. przygotowania do zajęć, a nie zajęć dydaktycznych.
- Zwiększanie pensum jednak nieuchronnie związane będzie z redukcją etatów nauczycieli. Jeżeli w szkole zatrudniony jest nauczyciel na 18 godzin pensum i zwiększa on liczbę godzin, a jednocześnie pracuje tam również inny, który uzupełnia swój etat, wówczas ten ostatni traci pracę. A już teraz jest problem, zwłaszcza w małych miejscowościach, z wypełnieniem całego etatu – zaznacza.
Jak zauważa Artur Sierawski, dobrowolne zwiększenie pensum do 24 godzin to wciąż zbyt enigmatyczna propozycja. - Nie wiemy, jakby miałoby to być rozliczane i jak płatne. Ostatnio, gdy pan Michał Dworczyk mówił o zwiększaniu dla dobra uczniów pensum o 2 godziny i podwyżce 250 zł, okazało się, że de facto podwyżka oznaczała dla nas obniżkę o kilkadziesiąt złotych miesięcznie - przypomina.
Wcześniejsza emerytura to też redukcja
Nauczyciele podkreślają, że przywrócenie przywileju wykreślonego z Karty Nauczyciela w 2008 roku na rok, góra dwa lata, to jedynie wybieg. - Pan Kaczyński chce się pozbyć części nauczycieli po to, aby móc bezkarnie zwiększyć pensum. Żeby nie forsować bezpośrednio, bo to spotykałoby się z dużą negacją ze strony środowiska, wprowadzić zmianę od tyłu i wygasić 18 godz. pensum – podkreśla inicjator ruchu "NIE dla chaosu w szkole".
Jak twierdzi, rząd zamierza poświęcić część nauczycieli, aby część środowiska dostała podwyżkę. - W myśl zasady, którą proponuje PiS, sami mamy sobie sfinansować podwyżki - podkreśla.
- To na ten moment to szatański plan. Zamortyzowanie zwolnień poprzez odesłanie części nauczycieli na wcześniejsze emerytury to bardzo wątpliwe rozwiązanie – wtóruje mu Anna Schmidt aktywistka "Protestu z Wykrzyknikiem".
Z kolei Tomasz Kosmalski zawraca uwagę na to, że odesłanie na wcześniejszą emeryturę to również utrata części kadry pracującej w szkole. - Inna sprawa, czy nauczyciele i nauczycielki zechcą odchodzić na emerytury. Sądzę, że chętnych za dużo nie będzie, bo to wiąże się z niższym świadczeniem – zaznacza w rozmowie z money.pl.
- Nowa propozycja Jarosława Kaczyńskiego to jedynie zagrywka taktyczna i PR-owa prezesa. Władza podgrzewa emocje, zwodzi nas i rozwleka w czasie pozorowane rozmowy z nauczycielami – podkreśla Artur Sierawski.
W piątek okrągły stół, w sobotę zawieszenie
Na "rozwlekanie rozmów" przystał jednak Związek Nauczycielstwa Polskiego. Na piątek premier Morawiecki zapowiedział rozmowy na Stadionie Narodowym w formule okrągłego stołu. Już dzień później strajk zostanie zawieszony.
To oznacza, że tegoroczne matury się odbędą. Na wszelki wypadek rząd i tak na prędce postanowił zmienić prawo oświatowe.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl