Do tematu zbliżającego się strajku nauczycieli premier Mateusz Morawiecki odniósł się podczas spotkania w miejscowości Rybie w woj. mazowieckim.
Strajk ma się rozpocząć 8 kwietnia i jest bezterminowy. Nauczyciele zamierzają go prowadzić dopóki rząd nie zgodzi się na ich postulaty.
Data protestu może być o tyle bolesna, że kwiecień to czas rozpoczynającyc się egzaminów. 10, 11 i 12 kwietnia ma odbyć się egzamin gimnazjalny; 15, 16 i 17 kwietnia - egzamin ósmoklasisty, a 6 maja mają rozpocząć się matury.
- Będziemy robili wszystko, żeby egzaminy się odbyły. Oczywiście szanujemy prawo do protestu, ja bardzo proszę nauczycieli, żeby w czasie egzaminów byli dostępni, ale będziemy budowali rozwiązania rezerwowe - powiedział na konferencji prasowej Morawiecki.
Premier zarzucił też nauczycielom, że nie domagali się podwyżek od poprzedniego rządu.
- Nawet w latach przedwyborczych pan przewodniczący Związku Nauczycielstwa Polskiego nic nie robił, żeby rządzących skłonić wówczas do jakichkolwiek podwyżek. Wtedy w roku 2013, 2014, 2015 w budżecie planowanym przez PO i PSL nie znalazło się ani odrobinę pieniędzy na podwyżki dla pracowników. Może warto zapytać, co wtedy robili tamci związkowcy? - mówił Morawiecki.
Tymczasem już kilka dni wcześniej ZNP przypomniało, że protesty nauczycieli za poprzedniego rządu też były i również dotyczyły sytuacji finansowej.
"Pytają nas, co robiliśmy do tej pory? Odpowiadamy: Protestowaliśmy w latach 2013–2015 (wcześniej strajk był w 2008) razem z oświatową Solidarnością" - czytamy na profilu ZNP na Twitterze.
Związek zamieścił też zdjęcie z protestu z 2015 roku, na którym widać przemawiającego przewodniczącego ZNP.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl