Strajk nauczycieli w czasie egzaminów staje się coraz bardziej realny, a protesty się nasilają. Kolejna osoba dołączyła do głodówki w małopolskim kuratorium. Tymczasem ostatnie negocjacje wicepremier Szydło ze związkami okazały się fiaskiem.
- Jesteśmy umówieni na poniedziałek – zapowiedziała w Politycznym Graffiti Polsat News Beata Szydło. - Byłoby najkorzystniej, jakby związki zawodowe przyłączyły się do rozmów, aby nie zaostrzać protestów. Potrzebny jest kompromis i cofnięcie się obu stron. ZNP jest bardzo usztywnione w swoich stanowiskach.
Jak podkreśliła, nawet jeśli nie dojdzie do porozumienia i 8 kwietnia nauczyciele rozpoczną strajk, to i tak egzaminy się odbędą. Rząd bowiem przygotowuje się na alternatywne rozwiązanie. Jakie?
- W przyszłym tygodniu przedstawimy konkretne rozwiązanie. Wstrzymujemy się, bo w poniedziałek są jeszcze rozmowy – zaznaczyła na antenie Polsat News wicepremier Szydło.
Ile szkół podejmie protest? – Weryfikujemy te dane. Według ZNP 85 proc. szkół chce strajkować,, ale to 85 proc. z tych placówek, co przeprowadziły referendum – zaznaczyła Szydło. - Według naszych danych z początku marca, to o połowę mniejsza liczba niż ta, o której mówi Pan Broniarz. Wielu nauczycieli nic chce protestować w trakcie egzaminów. Apeluję - wyłączmy uczniów z negocjacji.
Beata Szydło odniosła się też do żądań płacowych nauczycieli. - 1000 zł do bazowego wynagrodzenia, to znacznie więcej. Jeśli to przeliczymy, to żądana podwyżka wyniesie przeliczeniowo na nauczyciela 2,4 tys. zł. To daje 17 mld zł dodatkowych kosztów dla budżetu - mówiła.
- W tym roku nauczyciele dwukrotnie dostaną podwyżkę. W sumie 3 podwyżki przeliczeniowo złożą się na 570 zł podwyżki. Nikt nie dyskutuje z tym, że nauczyciele powinni zarabiać więcej - podkreśliła.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.