- Spotkałam się dzisiaj z pomysłem rodziców, by nawet jak szkoła będzie zamknięta, to przyprowadzą maluchy (chodzi o klasy I i II) do szkoły i zostawią. Padły słowa, że nauczyciele nie zostawią dzieci bez opieki i wpuszczą [red. je] - pisze na Facebooku nauczycielka z podstawówki. - Jest możliwa taka sytuacja?
Zgodnie z polskim prawem, nawet jeśli 100 proc. załogi przyłączy się do strajku i odmówi pracy, szkoła w godzinach swojej pracy nie może być zamknięta.
- Żadne dziecko nie "pocałuje klamki" - mówi Krzysztof Baszczyński, wiceprezes ZNP. Z drugiej jednak strony strajk ma objąć wszystkich pracowników placówek. Przyłączyć do niego mają się i pedagodzy, i opiekunowie ze świetlic, i bibliotekarki.
Dyrektor zostanie z dziećmi
Zgodnie z polskim prawem, szkołę można zamknąć jedynie wtedy, gdy uczniom zagraża niebezpieczeństwo. Zgodnie z rozporządzeniem o BHP w szkole, lekcje można zawiesić jeśli temperatura na dworze, przez dwa kolejne wieczory, jest niższa niż minus 15 stopni.
Odwołać lekcje można też, jeśli w budynku szkoły panuje temperatura niższa, niż 18 stopni.
Ale nie w przypadku strajku.
Dyrektor szkoły, czy placówki opiekuńczej, nawet jeśli strajk popiera, nie może wziąć w nim udziału. Podobnie jak wicedyrektorzy. To na nich spoczywa obowiązek zapewnienia dzieciom opieki.
- U nas trwa jeszcze referendum strajkowe, nie wiemy ilu pracowników się przyłączy, ale stawiamy na ponad 90 proc. - mówi nauczycielka z łódzkiej podstawówki. - Dyrektor jest za strajkiem, więc na pewno nie będzie nam niczego utrudniał. Pewnie zadzwoni do rodziców i powie, żeby w miarę możliwości nie przyprowadzali dzieci do szkoły. A jeśli mimo to ktoś przyjdzie, to zostanie z nimi sam.
Znając wyniki referendum strajkowego, dyrektor będzie mógł ocenić ilu nauczycieli mu brakuje i, w razie potrzeby, zatrudnić kogoś na zastępstwo.
- Organizacja pracy zależy od kierownictwa zakładu, a nie od strajkujących pracowników - mówi Krzysztof Baszczyński. - W razie potrzeby, dyrekcja może sięgnąć na przykład po emerytów, posiadających odpowiednie kwalifikacje i w porozumieniu z organem prowadzącym (wójt, rada gminy - red.) podpisać z nimi umowy.
Urlop na żądanie i zasiłek
Na 5 dni przed terminem strajku, dyrekcja musi uprzedzić o nim rodziców. Może wtedy poprosić, żeby nie przyprowadzali dzieci do szkoły, bo lekcje się nie odbędą.
W przypadku dzieci do 8 lat, rodzice mogą wziąć zwolnienie z konieczności osobistego sprawowania opieki nad dzieckiem.
Żeby to zrobić należy uprzedzić szefa o swojej nieobecności w pracy i długości jej trwania oraz przyczynach.
Pracodawcy trzeba dostarczyć też oświadczenie o nieprzewidzianym zamknięciu przedszkola czy szkoły. Powodem może być także zamknięcie placówki ze względu na strajk pracowników.
Pytanie czy pracodawca z chęcią taki dokument przyjmie? Co innego bowiem prawo, a co innego rzeczywistość. Niewątpliwie więc problemy nauczycieli przełożą się na gospodarkę. Może się bowiem okazać, że dziesiątki tysięcy rodziców nie przyjdzie do pracy. Trzeba pamiętać, że zamknięte będą nie tylko szkoły, ale też przedszkola.
Bezpiecznie czuć mogą się jedynie rodzice, którzy dzieci mają w żłobkach. One formalnie nie są placówkami edukacyjnymi, a opiekuńczymi.
W przypadku zwolnienia z powodu strajku w szkole można też ubiegać się o zasiłek opiekuńczy. Wynosi on, podobnie jak w przypadku zwolnienia lekarskiego wystawianego na dziecko chore, 80 proc. wynagrodzenia.
Ale uwaga - za nieprzewidziane zamknięcie uznaje się sytuację, o której rodzic zostanie poinformowany w terminie krótszym niż 7 dni przed dniem zamknięcia.
Zazwyczaj o planowanym strajku dyrektorzy zawiadamiają rodziców wcześniej.
- Tak było w przypadku tzw. "belferskiej grypy" - mówi nauczycielka z Łodzi. - Dyrektor poprosił nas o uzupełnienie w dziennikach aktualnych danych kontaktowych i zadzwonił do rodziców. Większość nas poparła, do szkoły przyszło tylko kilkoro dzieci. Zajmował się nimi dyrektor.
O co walczą nauczyciele?
1000 zł podwyżki dla nauczycieli i pracowników oświaty - to podstawowy postulat ZNP.
- Badania pokazują, że naszą akcję popiera 41 proc. rodziców - mówi Krzysztof Baszczyński. - To nie jest strajk tylko w interesie nauczycieli. Gra toczy się o edukację jako taką. Już widać braki kadrowe w szkołach. Zarobki są tak niskie, że za chwilę do naszego zawodu zaczną trafiać ludzie z przypadku. Poprawa tej sytuacji leży także w interesie uczniów i rodziców.
Nastroje wśród nauczycieli pogorszyły się po ostatniej konwencji PiS i wyborczych obietnicach rozszerzenia polityki socjalnej. W zapowiedziach wydatków na cele społeczne, opiewających na 40 mld zł rocznie, zabrakło wydatków na edukację, w tym podwyżek dla nauczycieli.
Oliwy do ognia dolewają również słowa niektórych polityków partii rządzącej. - Nauczyciele nie mają obowiązku życia w celibacie - powiedział w radiowej Trójce szef gabinetu prezydenta Krzysztof Szczerskiego. Sugerował, że nauczyciele mogą mieć dzieci, dzięki czemu będą im przysługiwały świadczenia takie jak 500 plus. Później za swoje słowa przeprosił.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl