Jak mówi w rozmowie z money.pl prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz, na razie nie ma mowy o referendum strajkowym, a tym bardziej o jego dacie. - O referendum piszą gazety, my prowadzimy sondaż. To w nim nauczyciele będą opowiadać się za konkretną formą dalszego protestu. Może się tak zdarzyć, że będą chcieli przeprowadzenia kolejnego referendum - podkreśla.
Decyzje w sprawie przyszłości strajku będą podejmowali 26 sierpnia członkowie prezydium ZNP.
Jak ustaliło money.pl u osób zbliżonych do oświatowych związków zawodowych, pomysł na wrześniowy strajk jest taki, by było mniej o pieniądzach, a więcej o roli nauczyciela i jego ciężkiej pracy oraz potrzebie zmian w systemie oświaty. Być może temat podwyżek w ogóle nie będzie poruszany.
Co więcej, najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest ten, który zakłada strajk rotacyjny i to z podziałem na województwa. Oznaczałoby to, że strajk prowadzony byłby we wszystkich szkołach w danym województwie przez określony czas, na przykład tydzień. Po tym nauczyciele wracaliby do normalnej pracy, a do strajku przystępowaliby belfrzy z kolejnego województwa.
Pytany przez nas o to szef ZNP Sławomir Broniarz odpowiada, że taka forma strajku będzie dyskutowana, a konkretne decyzje zapadną w oparciu o zdanie pedagogów z całej Polski, którzy wypowiedzą się w sondażu.
W rozmowie z money.pl zarówno oświatowi związkowcy, jak i nauczyciele niezrzeszeni mówią jasno: chcemy wznowienia akcji strajkowej. Mają też nadzieję, że koleżeństwo z całej Polski dołączy równie chętnie, co w kwietniu (ogólnopolska akcja strajkowa zaczęła się 8 kwietnia, a zawieszona została 27 kwietnia). Jednak na nauczycielskich forach duch strajkowy nie jest już tak silny. Niektórzy obawiają się, że postulaty nie zostaną spełnione, a oni znowu dostaną po kieszeni. Wielu mówi: nie stać mnie na udział w kolejnym proteście.
Przypomnijmy, specjalny fundusz strajkowy wystarczył na wypłaty po 500 zł brutto strajkującym nauczycielom, niezrzeszonym w żadnym ze związków i przede wszystkim - będącym w najgorzej sytuacji życiowej. W kasie funduszu było 8,6 mln zł, a do ZNP wpłynęło 30 tys. wniosków o pomoc materialną. To oznacza, że pieniędzy wystarczyło na nieco ponad połowę.
- Chcemy pokazać, jak ciekawa, ale również ważna i odpowiedzialna jest nasza praca. By wszyscy zobaczyli, jak wiele obowiązków wykonujemy poza tym, co widać gołym okiem. Chcemy też zawalczyć o godność i przyszłość polskiej edukacji - mówi w rozmowie z money.pl Tomasz Kosmalski, jeden z organizatorów przemarszów nauczycieli w Warszawie, które odbywały się w trakcie kwietniowego strajku.
Jak dodaje, liczy na to, że "bojowy" nastrój wśród nauczycieli nie minął oraz, że będą mieli siłę i ochotę równie licznie co poprzednio przyłączyć się do protestu. Przy czym zwraca uwagę, że w jesiennej akcji najbardziej istotna będzie walka o dobre imię i szacunek do zawodu.
Wtóruje mu pani Natalia, nauczycielka z Pomorza. - Ludzie muszą zrozumieć, że nie walczymy tylko o pieniądze, ale przede wszystkim o edukację młodych ludzi, a dla siebie o godność. Gdy nas zabraknie nie będzie komu uczyć młodych Polek i Polaków, albo będą zatrudniani nauczyciele ze Wschodu. Ludzie muszą też zrozumieć wagę zawodu nauczyciela i to, że jego praca nie ogranicza się do zajęć przy tablicy - podkreśla nauczycielka w rozmowie z money.pl.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl