Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Witold Ziomek
Witold Ziomek
|
aktualizacja

Strajk taksówkarzy. Największy taki protest od lat

300
Podziel się:

Na 8 kwietnia taksówkarze zaplanowali wielką manifestację w Warszawie. - Chcielibyśmy, żeby premier znalazł czas na rozmowę z nami, ale skoro nie znalazł go dla nauczycieli, to raczej na to nie liczymy - mówią przedstawiciele taksówkarzy.

Taksówkarze planują protest.
Taksówkarze planują protest. (PAP, Jakub Kaczmarczyk)

Manifestacja rozpocznie się o godz. 10 przed Kancelarią Prezesa Rady Ministrów. Stamtąd taksówkarze przejdą pod Ministerstwo Sprawiedliwości, a następnie pod ambasadę USA, bo protest dotyczy operatorów aplikacji takich jakamerykański Uber, zdaniem taksówkarzy działających nieuczciwie.

Następnie manifestacja wróci przed siedzibę KPRM. Protestujący taksówkarze chcą w ten sposób zwrócić uwagę rządu na regulacje prawne dotyczące pośredników przewozowych. Liczą na to, że rząd będzie chciał z nimi rozmawiać.

- Oczywiście chcielibyśmy, żeby premier do nas wyszedł i podjął dialog. Ale na to nie liczymy. Skoro nie znalazł czasu dla nauczycieli, pewnie nie znajdzie go też dla nas - mówi Jarosław Iglikowski, prezes Związku Zawodowego "Warszawski Taksówkarz". - Jeśli manifestacja nie odniesie skutku, będziemy kontynuować protest we wtorek.

*Uber chce być regulowany prawem. "Muszą to być jednak współczesne regulacje" *

Wtorkowy protest będzie miał już nieco inny charakter. Przed siedzibą KPRM pojawi się delegacja związkowców, ale w tym samym czasie inni taksówkarze będą blokować Warszawę.

- Na razie nie powiemy, gdzie będą te blokady - mówi Iglikowski. - Gdybyśmy zdradzili taką informację, policja od razu zablokowałaby dostęp w te miejsca, a nie o to chodzi. Chcemy, żeby było nas widać.

Postulaty taksówkarzy są trzy. Doprecyzowanie w ustawie definicji pośrednika przewozów osobowych i jasne określenie jego odpowiedzialności, oraz wycofanie się z pomysłu likwidacji egzaminów z topografii i zastąpienia kasy fiskalnej mobilną aplikacją.

"Lex Uber"

Projekt ustawy nowelizującej przepisy transportowe rząd przyjął we wtorek. To kolejne podejście rządu do kwestii działania w Polsce firm, takich jak Uber czy Taxify.

Poprzednie wersje "lex Uber" znikały szybciej niż się pojawiały. Były jednak próbami całkowitego zakazania funkcjonowania tych firm w Polsce z użyciem środków technicznym niemożliwych do wdrożenia. Tym razem jest inaczej - rząd pozwolił na ich istnienie, ale po spełnieniu konkretnych warunków i otrzymaniu licencji.

Po pierwsze, firmy pośredniczące w przewozach, takie jak Uber czy Bolt (dawniej Taxify) muszą być wpisane do Centralnej Ewidencji Informacji o Działalności Gospodarczej. Nowela umożliwia także używanie aplikacji mobilnych na równi z taksometrami i kasami fiskalnymi.

- Kasy fiskalne i taksometry są plombowane, ja w swoim taksomentrze nawet godziny nie mogę zmienić bez wizyty u specjalisty - tłumaczy Jarosław Iglikowski. - Tymczasem w aplikacjach można grzebać, nawet największe firmy tworzące gry online, nie są w stanie sobie z tym poradzić. Trudno mi sobie wyobrazić, jak polskie ministerstwo finansów skutecznie kontroluje działanie takich programów.

Projekt ustawy nakłada też obowiązek posiadania licencji taksówkarskiej na wszystkich kierowców, którzy świadczą usługi przewozu osób. Również tych, którzy robią to okazjonalnie, przy pomocy platformy Uber czy Bolt.

Licencje będą za to tańsze, nie będzie też obowiązkowych egzaminów i szkoleń z topografii.

- Ten pomysł też jest zupełnie nietrafiony. Nawigacja satelitarna ma jeden mankament - wybiera drogę najkrótszą. A zadaniem taksówkarza jest znalezienie najtańszej - mówi Iglikowski. - Nawigacja nie widzi bus pasów, często prowadzi kierowcę np. po autostradzie, gdzie czas dojazdu jest krótszy, ale przejeżdża się znacznie więcej kilometrów. W korkach czy na światłach taksometr bije znacznie wolniej. Efekt często jest taki, że klient może i zaoszczędzi 5 minut, ale zapłaci za kurs nawet kilkadziesiąt złotych więcej.

Bunt taksówkarzy

Zdaniem taksówkarzy rządowa propozycja zamiast usunąć z rynku nieuczciwą konkurencję legalizuje jej działanie. A do walki z szarą strefą wystarczyłoby wykorzystywanie tych narzędzi, które już były.

Kierowca taksówki, niezależnie od tego czy jeździ tradycyjną taksówką, czy Uberem, musi mieć uprawnienia. Żeby je zdobyć, musi przejść badania, zdać egzamin i i przedstawić oświadczenie o niekaralności. Jednak, jak mówią taksówkarze, przepisy są martwe.

- W Warszawie jest obecnie 2-3 tys. taksówek posiadających licencje, którymi jeżdżą kierowcy bez uprawnień - mówi Jarosław Iglikowski. - Ustawa dość dobrze opisuje, kto może wozić ludzi, ale nie daje żadnych narzędzi do egzekwowania przepisów, bo kierowca jeżdżący bez uprawnień może zostać co najwyżej upomniany. Jeśli dostanie trzy upomnienia, organ wydający licencję może mu ją odebrać, ale te trzy upomnienia muszą być na tej samej licencji. A przecież można mieć kilka samochodów. Licencję można też w każdej chwili oddać i wystąpić o nową.

Jak mówią taksówkarze, na rynku działają firmy mające po kilkadziesiąt samochodów z licencjami, zatrudniające kierowców bez uprawnień. W praktyce, nic im za to nie grozi.

Przewoźnicy zwracają też uwagę na wprowadzaną w rządowej nowelizacji definicję pośrednika przewozów. Ich zdaniem wpis do CEIDG i oświadczenie o niekaralności to za mało. Potrzebny jest jeszcze jasno określony zakres odpowiedzialności.

- Według rządowej propozycji pośrednik odpowiada tylko za to, jakiemu przedsiębiorcy wydał zlecenie, ale już w żaden sposób nie sprawdza, czy kierowca ma uprawnienia - mówi Jarosław Iglikowski. - Podobnie wygląda kwestia licencji na samochody. Firma, która świadczy usługi, musi mieć licencję. W praktyce wygląda to tak, że ma jedną, na samochodzie, który nie jeździ, a 200 innych jeździ bez. Nie ma nad tym kontroli.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

gospodarka
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(300)
WYRÓŻNIONE
Klient
6 lat temu
Tak działa wolny rynek. Dobrze, że są takie firmy, jak Uber, czy Bolt. Dzięki temu możemy korzystać z tanich przejazdów. Taksówkarze w 99% to zdziercy, którzy chcą naciągnąć klienta. Nie raz byłem tego niestety bolesnym przykładem.
Szpaq
6 lat temu
Haha chcą zlikwidować nieuczciwą konkuręcję. Dobre sobie. Jak by byli uczciwi to by nie było problemu. Tylko prawda jest taka że chcą mieć monopol.
Damogr...
6 lat temu
Z tymi taksuwkarzami to masakra. Wszytko im zle. Jak nie pasuje, to zmienić branżę, a nie ludziom zycie utrudniać
NAJNOWSZE KOMENTARZE (300)
pieszy
5 lata temu
"Ten pomysł też jest zupełnie nietrafiony. Nawigacja satelitarna ma jeden mankament - wybiera drogę najkrótszą. A zadaniem taksówkarza jest znalezienie najtańszej - mówi Iglikowski" Pierdu-pierdu - nawigacje bez problemu ogarniają trasy według różnych kryteriów, a złotówa ma za zadanie znaleźć trasę najtańszą, chyba, że nie mówi się po polsku, to wtedy taką za 200 euro... Złodzieje się boją konkurencji
Adam
6 lat temu
Kiedyś jeździłem uberem i tam też można robić klientów w wala. Lepiej na nich nie czekać powyżej 5 minut , wtedy zamiast opłaty za kurs dostaniemy niewiele mniej 7,5 zł . Nawet widząc że klient biegnie to lepiej jest odjechac. Widząc że klient zasnął można dojechać dodatkowe kilometry na drodze szybkiego ruchu. Także gdy klient coś zostawił można to sobie wziąć , później dzwoni centrala i pyta czy mamy tą rzecz A my odpowiadamy ze nie mamy i jesteśmy do przodu ! Jeszcze można odrzucać krotkie Kursy aby nie przegapić tych długich . A jak klient przed kursem mi dzwoni i coś pyskuje ze jest spóźniony to oczywiście też anuluje kurs . A jak napiwku nie dostaje A widzę że to ten klient następnym razem to podjezdzam pod miejsce docelowe klikam oczekuje na klienta i odjezdzam . Wiecie jaka to frajda gdy klient was goni A Wy mu odjezdzacie ? Jeszcze pijane laski której mają chłopaków . Pytacie się czy na miejscu docelowym ktoś na nią czeka jeśli to zaczynacie gadać o seksie i zawsze która się zgodzi . Nawet ukraincy co nie znają polskiego w piątkowe sobotnie noce zaliczają wasze dziewczyny 😊
Adam
6 lat temu
Kierowcy nielegalnego przewoźnika to matolki które nie potrafią zdać egzaminu z topografii miasta . Nie potrafia liczyć kosztów zużycia auta serwisu podatków oraz prowizji dla partnera . Z jednego kursu oni mają na rękę około 6 zl więc musi zrobić dziennie 20 kursów . A są tam dwa Kursy na godzinę średnio. Musi 10 godzin dziennie tyrac każdego dnia aby zarobic tyle co w biedronce . Właśnie ten system ubera polega na wykorzystywaniu leszczy którzy zużywają własny samochód aby robić klientom ubera tanie przejazdy
dawnyklient
6 lat temu
Nawigacja satelitarna ma jeden mankament - wybiera drogę najkrótszą. A zadaniem taksówkarza jest znalezienie najtańszej - mówi Iglikowski. buahhahahahahahhahahahahahhahahaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaabuuuuuuuuaahhahahahahahhahahahahahahhahahaha buahahahahhahahahha
LOL!
6 lat temu
Dobre! ZŁODZIEJE nagle poczuli się okradani i protestują! BUAHAHAHAHA!!! Niezła komedia! :)
...
Następna strona