"Będą podwyżki o 850 zł, dodatki stażowe wyższe o kilkaset procent i umowy na stałe" - napisała dziennikarka "Gazety Wyborczej". Zasugerowała tym samym, że strajk w Trzemesznie jest zakończony, a pracownikom udało się uzyskać gwarancję swoich postulatów.
Okazuje się jednak, że decyzja o końcu strajku jeszcze nie zapadała. Mało tego, wciąż trwają negocjacje pomiędzy przedstawicielami pracowników oraz firmy.
"UWAGA: Strajk w Parocu nie został przerwany" - napisał na Facebooku Grzegorz Ilnicki, pełnomocnik zarządu krajowego OPZZ Konfederacja Pracy. Podkreślił, że "rozmowy trwają i są bardzo trudne" a gazeta "pospieszyła się z informacjami" o końcu strajku.
"Jesteśmy w krytycznym momencie negocjacji na linii pracodawca-zespół negocjacyjny-pracownicy. Piszę tego posta, bo zewsząd dostajemy gratulacje i sygnały wsparcia. Trzeba z tym poczekać. Decyduje się właśnie to, czy zakład ruszy, czy będzie stać dalej. Na razie nie ma przestrzeni na więcej informacji. Odezwiemy się. Jeszcze raz dziękujemy za wsparcie" - napisał Grzegorz Ilnicki.
To o tyle istotne, gdyż po mediach społecznościowych przetoczyła się już informacja o wygranym strajku. O zwycięstwie poinformowała na Twitterze m.in. posłanka Lewicy Anna-Maria Żukowska z którą probowaliśmy się - bezskutecznie - skontaktować.
W fabryce Paroc już w środę w ubiegłym tygodniu związkowcy z największych organizacji związkowych przeprowadzili tu strajk ostrzegawczy. Stanęła cała produkcja, co praktycznie w tej fabryce nigdy się nie zdarza, o czym informowaliśmy w money.pl.
- Rozmowy z zarządem o waloryzacji płac, wyższych dodatkach stażowych i o tym, by po 6 miesiącach pracy pracownicy dostawali umowy już na czas nieokreślony, trwały od września ubiegłego roku i zakończyły się niczym - tłumaczył nam Piotr Burczyński z komisji zakładowej Konfederacji Pracy w firmie Paroc.
W zakładzie pracuje niemal 800 osób. Strajkujący domagają się lepszych warunków pracy dla wszystkich zatrudnionych.
Czytaj więcej: Tego towaru dziś brakuje, a wielki zakład stanął. Pracownicy domagają się większych pieniędzy
W negocjacje między pracownikami a przedstawicielami zarządu włączyli się także politycy. Do strajkujących dołączył m.in. Adrian Zandberg z Partii Razem.