Straż miejska z Wrocławia nie stwierdziła na początku uszkodzenia wlewu paliwa w aucie, które odholowała na parking. Po pół roku jednak zmieniła zdanie. Strażnicy miejscy uważają, że samochód był uszkodzony w momencie podjęcia decyzji o odholowaniu.
Policja pod nadzorem prokuratury sprawdza czy nie doszło oszustwa straży miejskiej, informuje wrocławska ”Gazeta Wyborcza”.
W czerwcu 2020 roku Paweł Szczygieł zaparkował na miejscu dla niepełnosprawnych, choć nie miał do tego żadnych uprawnień. Samochód został odholowany na parking należący do firmy zewnętrznej. Mężczyzna po odebraniu samochodu, zauważył wgniecenie przy wlewie paliwa. Szkody miały zostać pokryte z polisy firmy, do której należy parking.
Właściciel auta zgłosił się do ubezpieczyciela z notatką straży miejskiej, z której wynikało, że przed odholowaniem nie stwierdzono tego uszkodzenia. Protokół nie został też zanegowany przez firmę, do której należy parking.
Jednak straż miejska zmieniła zdanie – samochód był uszkodzony już w momencie interwencji strażników. Powołano się na inne zdjęcie, którego właściciel nie miał okazji zobaczyć, a na którym widać uszkodzony wlew paliwa, jeszcze przed odholowaniem auta.
Teraz sprawą zajmuje się policja pod nadzorem prokuratora. Śledczy mają ustalić czy doszło do wystawienia dokumentu poświadczającego nieprawdę.