Pierwszym samorządem na Pomorzu, który przyjął Samorządową Kartę Praw Rodzin (SKPR) przygotowaną przez Ordo Iuris, był właśnie powiat sztumski. Decyzję z 12 lutego już na początku marca zakwestionowała część radnych.
Do głosowania nad wnioskiem doszło jednak dopiero we wtorek. Za uchyleniem głosowało 9 radnych, 5 było przeciw, a 3 wstrzymało się od głosu. Głosowanie zakończyło się więc zupełnie inaczej niż w Kraśniku, gdzie odrzucono wniosek o uchyleniu uchwały "Samorząd wolny od ideologii LGBT".
Głosowanie w Kraśniku związane było ze stanowiskiem szefowej MSZ Norwegii, która oświadczyła, że polskie samorządy, które utrzymają zapisy ws. "powstrzymania ideologii LGBT" nie otrzymają pieniędzy z funduszy norweskich. Kraśnik stracił zatem nawet do 10 mln euro.
Wprawdzie to nie te same uchwały, ale KE jasno dała do zrozumienia, że zarówno SKPR, jak i "Samorząd wolny od ideologii LGBT", są przejawem nietolerancji i samorządy je uchwalające muszę się liczyć z utratą środków unijnych.
Kosztowna nietolerancja?
Tak stało się w przypadku m.in. Rypina i pięciu innych miast, którym KE nie przyznała dofinansowania w ramach partnerstwa miast. Poinformowała o tym Helen Dalli unijna komisarz ds. równości. Na Twitterze jasno dała do zrozumienia, że powodem były przyjęte uchwały dotyczące "stref wolnych od LGBT" lub "praw rodziny".
Jak jednak zapewnia radny ze Sztumu Leszek Sarnowski, wniosek o uchylenie SKPR, pojawił się, kiedy jeszcze nie było mowy o sankcjach finansowych.
- SKPR nie oznacza wprost "strefy wolnej od LGBT". Jest zakamuflowaną i bardziej finezyjną formą. Po głębszej analizie widać jednak, że jest to uderzenie w środowiska LGBT. Zresztą sami sugerowali to jej wnioskodawcy, mówiąc po przegranym głosowaniu, że "teraz geje i lesbijki będą się panoszyć w powiecie" - mówi money.pl Leszek Sarnowski.
Jak argumentuje, za dużo w SKPR jest zapisów, które mogą postawić w gorszej sytuacji dzieci, których rodzice żyją w nieformalnym związku.
- Boimy się, że te dzieci mogłyby być wykluczane z jakichś form pomocy czy wsparcia samorządowego. Nie rozumiem też, jak np. miałaby być chroniona integralność rodziny. Czy kobietom maltretowanym w domach nie odmawiano by pomocy, ze względu na zagrożenie dla źle rozumianej integralności rodziny - mówi Sarnowski.
Straty dla powiatu
Za uchyleniem SKPR głosował również Zbigniew Zwolenkiewicz, który mówi również o finansowych intencjach.
- Oczywiście, że w ostatnim głosowaniu braliśmy pod uwagę stanowisko Brukseli. To mogłoby oznaczać straty dla powiatu, a nie jesteśmy z tych najbogatszych. Wielkim nieszczęściem by było, gdyby się okazało, że skutecznie aplikowaliśmy o jakieś pieniądze, ale ze względu na SKPR ich nie dostaniemy - mówi Zwolenkiewicz.
Radny również mówi o zagrożeniu wykluczania dzieci z niepełnych rodzin. Zwraca też uwagę, że zwolennicy Karty uzasadniali, że to nie atak na LGBT, tylko powtórzenie tego, co już jest w konstytucji.
- Zatem skoro to powtórzenie, to po co jeszcze uchwała, która jest aktem niższego rzędu? Ponadto, wczytując się w SKPR, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że wykluczać mamy ludzi żyjących w sposób mniej tradycyjny, a przecież czasy się zmieniają i wolnych związków jest coraz więcej - mówi Zbigniew Zwolenkiewicz.
Jak dodaje, największym sukcesem jest fakt, że udało się przekonać innych radnych, którzy wcześniej głosowali za uchwałą, bo jak twierdzili, zostali wprowadzeni w błąd co do jej intencji.
"Bruksela ma większe problemy"
Zbigniew Pędziwilk głosował przeciw uchyleniu uchwały. - To dokument intencyjny potwierdzający prawa obywatelskie, nikogo nie stygmatyzuje, niczego nie ogranicza. Próbuje się mówić, że to ogranicza prawa żyjących w wolnych związkach. Jednak SKPR mówi tylko, że mąż i żona mają prawo do wychowywania dzieci wedle własnych wierzeń i systemów wartości - mówi money.pl Pędziwilk.
Po chwili dodaje jednak, że uchylenie uchwały sprzyjać będzie środowiskom LGBT. - Otwarto tym samym drogę do rozszerzenia praw obywatelom mającym inną orientacje seksualną. Pojawia się zatem pytanie, czy tylko oni mają prawo do wyrażania swoich wartości. Nie może być tak, że ideologia związana z LGBT jest narzucana wszystkim - mówi radny.
A co z zagrożonymi środkami z UE?
- Uważam, że Bruksela ma większe problemy np. z emigrantami. Niech się skupiają na tym, a nie na rzekomym zagrożeniu praworządności w Polsce. Ponadto te decyzje KE są niezgodne są z traktatami - mówi Zbigniew Pędziwilk.