Do tej pory wrzesień i październik były okresem żniw dla właścicieli mieszkań w największych miastach Polski. Telefony od studentów wręcz się urywały, więc mogli ustanawiać ceny nawet na dość absurdalnych warunkach. Pokój w starym, od lat nieremontowanym mieszkaniu, 30 minut autobusem od centrum – za 850 zł? W Warszawie – proszę bardzo, jak nie jeden chętny, to kolejny.
Ale to się skończyło. Studentów będzie w tym roku w miastach akademickich wyraźnie mniej. Wiele uczelni zdecydowało się na hybrydowy tryb zajęć (w budynkach uczelni odbywać się będą tylko zajęcia praktyczne), a część – na całkowicie zdalną naukę (to kierunki humanistyczne, które nie obejmują warsztatów i laboratoriów).
Bartłomiej Baranowski, redaktor serwisu Domiporta.pl. przyznał w rozmowie z "Gazetą Wyborczą", że w serwisie widoczne są już obniżki cen. Wśród miast ujętych w analizie ceny najmu spadły najbardziej w Gdańsku, bo nawet o 10 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim. Spore spadki cen najmu można zanotować również w Łodzi i we Wrocławiu, gdzie wynoszą odpowiednio 8 i 6 proc., licząc rok do roku. W Warszawie ceny spadły o 4 proc.
Sytuację inwestorów dodatkowo pogarsza fakt, że w porównaniu z zeszłym rokiem pojawiło się dużo więcej mieszkań na rynku najmu. W Krakowie liczba ogłoszeń dotyczących wynajęcia mieszkania rok do roku wzrosła o 82 proc., w Poznaniu aż o 194 proc.!
Kto wykalkulował sobie, że kupi mieszkanie na wynajem, a czynsz przeznaczy na spłatę kredytu większego mieszkania, w którym mieszka, teraz może mieć nie lada problem. Niewynajęte lokale też przecież też wydatki: trzeba ogrzać, zapłacić czynsz administracyjny. W lepszej sytuacji są ci, którzy kupowali mieszkania pod wynajem ze swoich nadwyżek finansowych.