W piątek 24 stycznia niespodziewanie pojawiła się informacja o dużej transakcji, której przedmiotem były akcje spółki. Właściciela zmieniło 336 tys. walorów o łącznej wartości 66,53 mln zł, czyli po 198 zł za sztukę, co oznacza niespełna 2-procentowe dyskonto wobec kursu zamknięcia. Jak się później okazało, część swojego pakietu postanowiła upłynnić Elżbieta Filipiak, szefowa rady nadzorczej Comarchu, a prywatnie żona prezesa i założyciela spółki Janusza Filipiaka – przypomina "Puls Biznesu".
Głos w sprawie zabrał Janusz Filipiak. Wyjaśnił, że sprzedaży akcji nie należy odczytywać jako zły sygnał, bo jego żona potrzebowała pieniędzy na realizację innych przedsięwzięć biznesowych, w które jest zaangażowana.
Prezes jest obecnie największym akcjonariuszem Comarchu. Ma blisko 2 mln akcji, które stanowią 24,55 proc. w kapitale zakładowym i uprawniają do 36,82 proc. ogólnej liczby głosów. Razem z żoną kontroluje więc blisko 65 proc. głosów.
Po raz drugi w krótkim czasie Comarch zaskoczył akcjonariuszy w środę, gdy spółka poinformowała o odejściu Marcina Dąbrowskiego, wiceprezesa odpowiedzialnego za sektor telekomunikacji, mediów i IT. Złożył rezygnację ze skutkiem natychmiastowym.
Wprawdzie spółka zapewniła, że "to standardowa zmiana w zarządzie, nie ma tu żadnego drugiego dna", ale "Puls Biznesu" zauważa, że poprzednie zmiany w zarządzie Comarchu miały jednak zupełnie inną dynamikę. Na przykład w 2015 r. dwóch wiceprezesów złożyło rezygnację 8 kwietnia ze skutkiem na koniec miesiąca, a spółka od razu podała, kto przejmie ich obowiązki. Kto zastąpi Marcina Dąbrowskiego, Comarch do tej pory nie poinformował. Prawdopodobnie nowy wiceprezes formalnie pojawi się w czerwcu, przy okazji zwyczajnego walnego zgromadzenia.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl