O tym, jak przekonać Polaków do e-usług cyfrowych eksperci rozmawiali podczas panelu pt. "Klient w e-urzędzie - jak przekonać Polaków do nowoczesnych rozwiązań, w tym elektronizacji usług publicznych". Debata odbyła się w ramach XXXI Forum Ekonomicznego w Karpaczu.
Wśród uczestników panelu byli: prof. Gertruda Uścińska - prezes Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, dr Grzegorz Baczewski - dyrektor generalny w Konfederacji Lewiatan, Adam Góral - prezes Asseco Poland oraz Włodzimierz Owczarczyk - członek zarządu ZUS.
- Zakład Ubezpieczeń Społecznych przeszedł przez długi i wymagający okres wyzwań w czasie pandemii i to właśnie wtedy dokonał się przełom w zakresie cyfryzacji całej instytucji - mówiła prof. Gertruda Uścińska, prezes ZUS. - I ten przełom musiał się dokonać. Byliśmy w sytuacji zagrożenia pandemicznego a jednocześnie wiedzieliśmy, że musimy realizować szereg zadań i nie możemy zamknąć całej instytucji. Zaczęliśmy tę drogę realizowania nowych świadczeń trochę bazując na tym, gdzie byliśmy - czyli również z papierowymi wnioskami, co z dzisiejszej perspektywy było absolutnie złym rozwiązaniem, złą decyzją i dostaliśmy w kość - przyznała prezes.
I jak sama wskazała - rozwiązanie mogło być jedno. - Po prostu postawiliśmy się twardo w trakcie kolejnego procesu legislacyjnego i informowaliśmy, że nie będziemy przyjmować żadnych wniosków na papierze, a przechodzimy na drogę elektroniczną. I to był początek daleko idącego unowocześnienia Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. W sumie 8,5 miliona spraw w okresie covidowym przyjęliśmy i załatwiliśmy właśnie w ten sposób - podsumowała.
- Drogą, którą przeszedł ZUS jest przykładem, że przy zmianie prawa i przy procesie jego tworzenia w ogóle muszą już dziś siadać specjaliści: prawnicy i inżynierowie IT. Nie ma w ogóle mowy o innej strategii tworzenia prawa, jeżeli chcemy budować nowoczesne instytucje państwowe - podkreślała.
I mówiła również o ostatniej zmianie w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych - ZUS obsługuje w tej chwili wnioski o pieniądze w ramach programu "Rodzina 500+".
- I wszystko to się dzieje automatycznie. 98 proc. spraw obywa się bez ingerencji pracownika Zakładu. A te 2 proc., których automat nie realizuje? Prawo jest bardzo precyzyjne, a algorytm działa na danych dostarczonych z różnych rejestrów. Nie zawsze są tam pełne informacje, czasami są błędne, niepełne. Niejednokrotnie problemem jest też to, że ktoś złożył już, w inny sposób, kilkanaście wniosków na siebie. Różne są powody, ale to zdecydowana mniejszość - wyjaśniała.
Prawnicy i eksperci IT razem
A co się dzieje, jak prawnicy spotykają się z inżynierami? O tym opowiadał Adam Góral, prezes Asseco Poland.
- Możemy sobie pożartować i mówić, że to tylko trudne czasy wymusiły przyspieszenie cyfryzacji, ale ta współpraca naszej firmy z zespołem ZUS - bo ten zespół jest niewątpliwie liderem tego całego przedsięwzięcia - sprawiła, że dokonaliśmy rzeczy niemożliwych. Proszę zwrócić uwagę na tarcze antykryzysowe, które pozwoliły obsłużyć rzeszę Polaków. Zostały stworzone i uruchomione w zasadzie w biegu. A rozwiązania, które pojawiły się po wojnie Rosji dla osób uciekających z Ukrainy? Pracownicy obu zespołów pracowali po 17 godzin i sprawili, że zrobiliśmy też coś niemożliwego. Czas, który mieliśmy na te projekty z punktu widzenia metodologii realizacji projektu informatycznego, był czasem niewystarczającym. A się udało - opowiadał.
- Mam wymieniać dalej? "Rodzina 500+", wyprawka 300+ i bon turystyczny, który był niesamowicie trudnym projekt i znów w niemożliwym czasie został zrealizowany. Cieszę się, że jesteśmy - jako Asseco - potrzebni. I jestem ogromnie dumny ze swojego zespołu - mówił.
Zwrócił jednak uwagę, że gdy czas realizacji projektu staje się coraz krótszy, to jednocześnie spada jego jakość. - Mam jedną prośbę, by nadszedł czas, aby w końcu była duża świadomość ze strony najwyższych władz, że warto zapytać świat informatyki, ile czasu potrzebujemy na stworzenie pewnych rozwiązań. Rozumiemy pęd, bo to jest polityka, ale coraz częściej jesteśmy zaskakiwani - tłumaczył Adam Góral. - Jeżeli my ten czas skracamy i skracamy dość niebezpiecznie to zapłacimy za to jakością. Inaczej się nie da - mówił. I dodawał, że jak firmy informatyczne obsługujące państwo i same instytucje państwowe popełnią błędy, to "cena za to będzie ogromna". Jaka? Głównie w niezadowoleniu obywateli i braku możliwości załatwiania części spraw.
- Gdyby trzy, może cztery lata temu ktoś mi powiedział, że Polska zrobi taki postęp w kwestii cyfryzacji, to bym nie uwierzył. Jednak nie powinniśmy popadać w samo zachwyt, bo za rogiem czekają niebezpieczeństwa, czyli ataki hakerskie na krytyczną infrastrukturę. Zawsze sądziłem, że najpierw przyjdą do nas ci, którzy kradną pieniądze. Tymczasem są już u nas tacy, którzy kradną dane. A wygrywanie ze światem hakerów jest niezwykle trudne - przestrzegał. - A przecież Rosjanie w pozyskiwaniu danych wrażliwych o nas, o Ukraińcach mają interes.
O bezpieczeństwie mówił również Włodzimierz Owczarczyk, wiceprezes Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. - Oczywiście bezpieczeństwo danych jest niezwykle istotne, z przyczyn oczywistych zależy nam na nim w ZUS.
Z tym, że podnoszenie bezpieczeństwa czy w ogóle utrzymywanie bezpieczeństwa jest procesem ciągłym i nieustannym. I oczywiście to świat przestępców będzie zawsze o krok dalej, krok do przodu, ponieważ to oni chcą realizować swoje cele, a my musimy się przed nimi bronić - przekonywał.
- Jestem przekonany, że dogonimy w tym zakresie takie kraje jak Izrael, który w kwestii bezpieczeństwa jest w światowej czołówce. Czas wojny spowodował, że zaczynamy to wszyscy traktować bardzo poważnie, ale płacimy cenę za to, że przez wiele lat nie wydawaliśmy na tę dziedzinę odpowiednio dużo pieniędzy. A skoro tak, to nie mogliśmy mieć najlepszych ludzi. Dopiero w tym momencie ich kształcimy, ich opłacamy, ale poradzimy sobie. Czy jesteśmy przerażeni? Nie - kontynuował Adam Góral.
Wciąż daleka droga do cyfryzacji
Z kolei dr Grzegorz Baczewski z Konfederacji Federacja Lewiatan, zwracał uwagę, że hurraoptymizm nie jest wskazany. - Jeżeli spojrzymy na poziom cyfryzacji gospodarek i społeczeństw w Unii Europejskiej to jesteśmy na 25 miejscu z badanych 28 gospodarek. Nie jest to wynik imponujący - wskazywał.
- W kwestii cyfryzacji usług publicznych Zakład Ubezpieczeń Społecznych to jest bardzo chwalebny przykład, ale niestety to nie jest praktyka powszechna. To znaczy - proces cyfryzacji jest, z punktu widzenia przedsiębiorców, niespójny, rozbity i wciąż są obszary, w którym przedsiębiorcy są w stanie załatwić sprawy urzędowe wyłącznie na papierze, w urzędzie - zaznaczał. I jako przykład podał sprawy celne, w których stopień informatyzacji jest daleki od oczekiwań przedsiębiorców.
- Oczywiście zrobiliśmy ogromne postępy w wielu obszarach i to jest bardzo widoczne. Jednak tutaj doskonale widoczna jest taka nasza trochę cecha narodowa. Najpierw - zamiast planować, robić powoli i mieć jakąś strategię, to działamy dopiero, kiedy pojawia się konieczność. I jesteśmy w stanie się zmobilizować, zrobić coś bardzo szybko, ale cierpią na tym poszczególne etapy produkcyjne. Efekt końcowy mógłby być spokojnie zaplanowany i nieco bardziej kompleksowy - tłumaczył. I to właśnie kompleksowości wciąż brakuje w cyfryzacji administracji w Polsce.
Prof. Gertruda Uścińska zwracała uwagę, że tak gwałtowne zmiany wymagają nie tylko czasu, ale i przemyślenia. Są jednak warte wdrożenia. - 3,1 miliarda złotych oszczędności w ciągu 10 lat. Tyle zyska państwo na przeniesieniu zadań związanych z programem "Rodzina 500+" do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. To są środki, które z budżetu państwa będą mogły powędrować na zupełnie inne zadania - wskazywała.
Państwo bez papieru? Taka jest strategia ZUS. I co ciekawe, wierzą w nią również przedsiębiorcy. - Nie mam wątpliwości, że jest to obrany i potrzebny kierunek - wskazywał Adam Góral.
Jak przekonywać Polaków do usług cyfrowych? - Chociaż pewnie i ja, i prof. Uścińska jesteśmy fanami edukacji, to musimy odpowiedzieć sobie na pytanie, co najbardziej sprawdziło się w kwestii przekonywania? Wymuszenie cyfryzacji. Żeby dostać pieniądze, trzeba było wypełnić wniosek elektroniczny. I tyle - odpowiadał. - Im lepsza będzie oferta usług cyfrowych, tym więcej Polaków skorzysta. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości – tłumaczył.
I choć coraz więcej zadań będą przejmować automaty, to pracownicy wciąż będą potrzebny. - Oddzielną kwestią jest to, w jakim zakresie będą pracować, do jakich zadań będą wysłani - zastrzegała prof. Uścińska.
Materiał powstał we współpracy z Instytutem Studiów Wschodnich