W Niemczech trwa debata dotycząca paszportu szczepień na COVID-19 i związanych z nim swobód obywatelskich. Wtorkowe wydania gazet komentują plany resortu zdrowia Niemiec.
Dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung" pisze:
"Długo było niejasne, czy osoby w pełni zaszczepione mogą nadal przenosić koronawirusa. Jak teraz potwierdził Instytut Roberta Kocha, najpóźniej piętnaście dni po pierwszej dawce nie zachodzi takie ryzyko. Tym samym odpada uzasadnienie dla dalszego ograniczania praw podstawowych. I nie jest to dobrodziejstwo socjalne paternalistycznego państwa, ale rzecz słuszna i nieunikniona. (...) Jeśli osoby zaszczepione już nie potrzebują testów, aby wejść do sklepu lub skorzystać z usług związanych z pielęgnacją ciała u fryzjera lub w salonie kosmetycznym, potrzebują odpornego na sfałszowanie świadectwa szczepienia. Jego opracowanie będzie bardzo potrzebne podczas lockdownu, który z pewnością nadejdzie. W najbliższych tygodniach bowiem musi najpierw dojść do przełamania trzeciej fali".
W podobnym tonie komentuje „Suedwest Presse":
"Jednym z argumentów przeciwko większej swobodzie dla osób zaszczepionych jest to, że byłoby to niesprawiedliwe wobec tych, dla których nie ma jeszcze szczepionki. Ale wirus też nie jest sprawiedliwy. U niektórych osób uderza on mocno w zdrowie, inni nic nie zauważają. Niektórzy mają szczególnie wiele do zrobienia, inni muszą pracować w zmniejszonym wymiarze godzin. Czy zatem rosnąca z dnia na dzień rzesza osób dwukrotnie zaszczepionych powinna czekać, aż jesienią przyjdzie kolej na każdego chętnego do zaszczepienia? Nie, musimy uzyskać podstawowe prawa, nawet jeśli jest to tylko krok po kroku”.
Dziennik „Allgemene Zeitung”uważa:
"Jeśli osobom z negatywnym wynikiem testu pod pewnymi warunkami powinno się umożliwić dostęp do sklepów i restauracji, musi to samo obowiązywać wobec osób zaszczepionych. Zgodnie z aktualnym stanem wiedzy ryzyko przeniesienia wirusa jest jeszcze mniejsze w przypadku pełnej ochrony poszczepiennej niż w przypadku stosunkowo niepewnych szybkich testów antygenowych. W ostatecznym rozrachunku rząd federalny obecnie nie ma wyboru. Nie tylko dlatego, że ludzie chcą wreszcie znów swobodnie się poruszać. Ale również dlatego, że na przykład handel i gastronomia bez perspektywy przynajmniej ograniczonego biznesu pewnie w końcu poszłyby na barykady".
Z kolei „Mitteldeutsche Zeitung” ostrzega:
"Ale jedna rzecz musi być również jasna. W stopniu, w jakim ograniczenia wolności zostaną wycofane dla osób zaszczepionych bardziej niż dla innych, wzrasta presja na władze federalne i landowe, aby wywiązały się z realizacji szczepień i testów. Czy szczepienia są zorganizowane w taki sposób, aby odbywały się jak najszybciej? Czy można udostępnić więcej bezpłatnych testów osobom, które nie miały jeszcze okazji się zaszczepić?".
Natomiast zdaniem dziennika „Rhein-Zeitung“:
"Minister zdrowia Jens Spahn chce po zakończeniu trzeciej fali pandemii przywrócić osobom zaszczepionym prawa do swobód. Ale najwyraźniej chce on też po prostu zapunktować. Bo nie mówi o konsekwencjach. Na przykład, nie wspomina o wielu zaszczepionych mieszkańcach domów opieki, którzy w Nadrenii Północnej-Westfalii już cieszą się większą swobodą, podczas gdy Nadrenia-Palatynat chce jeszcze poczekać. Spahn opowiada się za większymi swobodami po trzeciej fali, Laschet chce je na razie ponownie ograniczyć w przejściowym lockdownie. Jak to się ma do siebie? Nie wiadomo. Brak działania może być błędem. Ale samo sugerowanie czegokolwiek nie sprawia, że jest to lepsze" - czytamy.
Autor:. Alexandra Jarecka