Coliving polega na współdzieleniu przestrzeni do życia, w których można korzystać z dodatkowych usług. Można mieć własną i sypialnię, ale pozostałe części są wspólne. Do czego to można porównać? Trochę do biura, w którym obecne są miejsca do pracy, ale też pokoje rozrywek, albo do mieszkania w akademiku o lepszym standardzie.
Ten trend w Polsce wciąż jest egzotyką. W Europie szacuje się, że już co najmniej 23 tysiące osób mieszka we wspólnych, ogromnych apartamentach w centrach wielkich miast. Liderami rynku są firmy z Wielkiej Brytanii (The Collective) czy Niemiec (Medici Living). W Polsce z tej alternatywy dla tradycyjnego najmu mogą skorzystać mieszkańcy dużych miast: Poznania, Warszawy, Wrocławia, Krakowa i Trójmiasta. Jedną z takich osób jest pani Natalia.
- Dziś życie w miastach nabrało o wiele większego tempa. Jest coraz mniej czasu na spędzanie go ze znajomymi, przez co ciężko jest po prostu poznać nowych ludzi. Coliving daje możliwość poznania wielu osób, a także skupienia się na codziennych obowiązkach - mówi money.pl Natalia Kędzia.
- Oczywiście, w colivingu jest zarówno miejsce zarówno dla singli, jak i dla pary, wszystko zależy od podejścia człowieka i tego, czego w danym momencie życia oczekuje - dodaje.
Czym taka forma mieszkania różni się od dzielenia lokum czy nawet pokoju w akademiku? Przedstawiciele Colivii, jedynej polskiej firmy zajmującej się tą branżą, twierdzą, że wyższym standardem. Powiedzmy sobie wprost: gdy przestrzeń chce wynająć niezależny i wymagający milenials, to nie zadowoli się byle czym.
- W każdym naszym domu mamy przestronną kuchnię z piekarnikiem, mikrofalówką i ekspresem do kawy oraz duży salon z wygodną kanapą, do tego telewizor lub rzutnik, czasem też konsolę. Zawsze wykupujemy telewizję kablową i dajemy za darmo Netflix. Planujemy też wstawić stoły do ping-ponga - wylicza Marta Telenda, prezes zarządu Colivii. - W naszych lokalizacjach dbamy o ekologię, staramy się, żeby było jak najmniej plastiku i co tydzień dostarczamy świeże owoce - dodaje.
A ceny? W ramach colivingu za pokój 1- lub 2-osobowy, o minimalnej wielkości 15 metrów, kwadratowych, trzeba zapłacić od 700 do 1500 zł w zależności od tego, czy pokój ma prywatną łazienkę i kuchnię oraz ile mieszka w nim osób.
Z danych Komisji Europejskiej wynika, że urbanizujemy się w sposób masowy. Dziś już 55 proc. ludności świata żyje w miastach. W efekcie, ceny nieruchomości galopują, a same mieszkania stają się coraz mniejsze. W Polsce również nic nie zapowiada nagłych spadków opłat za wynajem, ani tym bardziej cen za zakup na własność.
Według raportu CBRE w 2020 średnie ceny mieszkań sprzedanych w największych polskich miastach wzrosły w stosunku do roku 2019. W Krakowie wzrost ten sięgnął 21 proc, we Wrocławiu – 16 proc., w Trójmieście – 14 proc., a w Warszawie – 6 proc. Eksperci wskazują, że coliving może być trzecią drogą. O ile będą na nią chętni.
- Coliving to ciekawa idea, która już po epidemii koronawirusa może w Polsce zyskać odrobinę większą popularność jako rozwiązanie adresowane do osób ze skrajnych grup wiekowych. Chodzi o studentów i młodych pracowników, a także seniorów. W przypadku młodych Polaków, współkorzystanie z pewnych elementów budynku (np. kuchni i salonów) stanowi szansę na niższy czynsz. Seniorzy mogą natomiast cenić kwestie bezpieczeństwa i wzajemnej opieki związane ze wspólnym przebywaniem w kuchni lub salonie - wskazuje Andrzej Prajsnar, ekspert portalu RynekPierwotny.pl
- Wątpliwości wzbudza natomiast kwestia colivingu adresowanego do młodych rodzin. W Polsce osoby zakładające rodziny są bowiem mocno przywiązane do własności mieszkaniowej i osobistej przestrzeni. To skutkuje między innymi dużą liczbą rozpoczynanych domów jednorodzinnych. Warto również pamiętać, że posiadanie dzieci utrudnia korzystanie ze wspólnych pomieszczeń i może powodować konflikty - dodaje.
Z kolei architekt i twórca Think Co Przemysław Chimczak, zwraca uwagę, że wzrost trendu widoczny jest szczególnie w miastach, gdzie najszybciej rosną ceny mieszkań, a rynek nie nadąża za podażą. W Polsce w małych miastach rozwiązania colivingowe mogą mieć mniejsze szanse na to, aby się zadomowić.
- Na pewno jednak będziemy musieli mądrzej gospodarować przestrzenią. Współdzielenie to jedna z dróg, która będzie szczególnie pomocna również w przypadku osób starszych, potrzebujących na co dzień towarzystwa i wsparcia. Pamiętajmy, że za 20 lat będziemy jednym z najstarszych społeczeństw Europy i nie możemy bagatelizować starzenia się społeczeństwa - puentuje ekspert.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl