Obecna koncepcja unijnego systemu handlu uprawnieniami do emisji (EU ETS) jest błędna - przekonuje na łamach portalu Euractiv premier Mateusz Morawiecki. Podkreślił, że obecna koncepcja jest błędna. Zamiast służyć zrównoważonej i sprawiedliwej polityce klimatycznej, handel emisjami CO2 stał się narzędziem spekulacji.
Jak zauważają komentatorzy, większość tekstu polskiego premiera dotyczyła krytyki obecnego systemu, jako niesprawiedliwego i krzywdzącego. Jak zauważa Paweł Wiejski z Instytutu Zielonej Gospodarki, propozycje reformy są tak naprawdę bardzo łagodne i obejmują raczej mały wątek artykułu szefa polskiego rządu.
"Wzrost cen wymyka się spod kontroli i uderza w domowe budżety obywateli UE. Zagraża bezpieczeństwu finansowemu zwykłych ludzi, którzy już ucierpieli w wyniku pandemii. Przede wszystkim podważa zaufanie obywateli do koncepcji polityki klimatycznej UE" – pisze Morawiecki.
Jego zdaniem konieczne jest przeprowadzenie głębokiej reformy systemu ETS, która uwzględni obecną sytuację na rynku energii oraz rynku uprawnień do emisji, a także konkluzje Rady Europejskiej z grudnia 2021 roku.
Reforma Morawieckiego?
Jakie ma propozycje rozwiązania premier? Wskazuje na dwa elementy. Pierwszy to analiza i kontrola rynku uprawnień do emisji.
"Budując odpowiednie rozwiązania regulacyjne i nadzorcze, musimy przebić się przez bańkę spekulacyjną, która wytworzyła się wokół handlu ETS" - pisze premier.
"Brzmi wystarczająco ogólnie, żeby przeszło. Mało jest rzeczy, które UE robi równie chętnie, co powoływanie nowych agencji!" - komentuje na Twitterze Paweł Wiejski.
Po drugie, według premiera, należy zmniejszyć presję wywieraną przez Rezerwę Stabilności Rynkowej (MSR) na podaż uprawnień do emisji.
"Każdego roku około 300-400 milionów uprawnień trafia do Rezerwy Stabilności Rynkowej, drastycznie zmniejszając ilość uprawnień dostępnych na aukcji. Gdy ceny na rynku ETS wahają się od 70 do 90 euro, uprawnienia są nadal pobierane z rynku i przenoszone do rezerwy. Trzeba też zmienić ETS, aby ścieżka nie przypominała już bitcoina, gdzie widzimy wiele spekulacji. Taka gospodarka nie jest zdrowa, bo to nasi obywatele płacą za nią w pierwszej kolejności" - tłumaczy Morawiecki.
Propozycje nie zatrzymają wzrostu cen
Jak wyjaśnia ekspert Instytutu Zielonej Gospodarki, obecnie MSR, mechanizm "stabilizujący rynek EU ETS ściąga pozwolenia z rynku, mimo że ceny lecą mocno w górę. To też pewnie da się zrobić, np. zmieniając limity, przy których MSR zaczyna działać.
"Te propozycje raczej nie zatrzymają wzrostu cen, ale są całkiem konstruktywne. Ciekawe, że Morawiecki nie zdecydował się na zaproponowanie korytarza cenowego (ceny maks. i minimalnej). Korytarz cenowy w EU ETS był już proponowany jako rozwiązanie... zbyt niskich cen pozwoleń na emisje. Takie rozwiązanie pozwala dokładnie przewidzieć ceny EUA w przyszłości, a więc i zaplanować inwestycje" - pisze na Twitterze Paweł Wiejski.
W opinii szefa polskiego rządu, najbliższe lata będą prawdziwym testem dla polityki klimatycznej UE.
"Kluczem do jej sukcesu jest postęp w redukcji emisji CO2. Ale musimy pamiętać, że redukcja emisji nie jest celem samym w sobie. Celem jest zbudowanie czystych, przyjaznych mieszkańcom miast dla nas wszystkich. Jednak troska o środowisko musi służyć ludziom, a nie generować koszty, których nie mogą ponieść. Bez zaufania obywateli UE nie można stworzyć żadnej polityki. Dotyczy to również polityki klimatycznej" – podsumowuje w swym artykule premier Morawiecki.