Zacznijmy jednak od początku, czemu Polsce w ogóle kaucje są potrzebne? Chciałoby się powiedzieć – dlatego, że rządzący dostrzegli problem, jaki mamy ze śmieciami. Zwróćmy uwagę, że aż 70% odpadów komunalnych to frakcja zmieszana. W teorii odpady zmieszane miały być jedynie pozostałością po odpadach, które selektywnie trafiają do kubłów na śmieci. Praktyka pokazuje jednak, że wciąż stanowią większą część odpadów, które w efekcie trafiają na składowiska. Niestety, gdyby nie Unia Europejska, przypuszczalnie nikt by nie uznał tematu za pilny.
UE jednak wprowadziła dwie dyrektywy, 2018/851 i 2019/904, w których ustanowiono minima dla selektywnej zbiórki, jakie obowiązują państwa członkowskie. I tak, do 2030 r. 70% masy wszystkich opakowań ma być zbieranych selektywnie. W segmencie recyklingu tworzyw sztucznych mamy do nadrobienia dużo, bo cel wynosi 55%, a obecnie dobijamy do 23.5%. Najostrzej potraktowano jednorazowe butelki plastikowe. Aż 90% ma być zbieranych selektywnie, przy czym 30% surowca do ich produkcji ma pochodzić z recyklingu.
Ponieważ 2030 r. za pasem, a minima wyśrubowane, sprawami Rozszerzonej Odpowiedzialności Producenta oraz kaucji należało zająć się jak najszybciej. Ciężko bowiem oczekiwać, że ogólnokrajowy system kaucyjny stworzymy od zera w rok albo dwa. Licząc realnie, z uwzględnieniem możliwych komplikacji, samo powołanie operatorów, ewidencji, postawienie punktów zbiórki, etc. zajmie nam jakieś cztery lata, co daje już 2026-7, a nie można przecież zakładać, że od razu osiągniemy wymagane od nas przez Unię poziomy. Szczęśliwie, MKiŚ dostrzegł wagę problemu i projekt opublikował, bo zwlekanie do następnej kadencji, choć może kuszące, byłoby dla Polski niedobre.
Czy jednak propozycje Ministerstwa są dobre? Ogółem można je ocenić pozytywnie, natomiast nie uniknięto kilku niedopatrzeń. Najpoważniejszym jest chyba dopuszczenie opakowań po przetworach mlecznych do systemu kaucyjnego. Czym różnią się butelki po mleku czy jogurcie od butelek po wodzie mineralnej? Woda nie pleśnieje i nie fermentuje. To nie tylko kwestia brzydkiego zapachu. O tym jak poważnie zatruć można się nieświeżym mlekiem wie każdy, kogo ta nieprzyjemność spotkała. Produkty mleczne są pochodzenia zwierzęcego. Czy w związku z tym zbiórkę nadzorować będą musieli Inspekcja Weterynarii albo Sanepid? Butelki po mleku będzie mogła recyklować mniejsza liczba instalacji, z uwagi na konieczność spełnienia wyśrubowanych wymogów. Zbieranie butelek po mleku razem z innymi wymusza zaś ich sortowanie, co utrudnia przeprowadzenie zbiórki. Oczywiście możemy z sortowania zrezygnować, ale jak wówczas poprawiamy obecną sytuację, gdzie wszystkie butelki plastikowe trafiają do żółtego kosza?
Zastanówmy się także, czy na pewno potrzebujemy być prymusami unijnymi i wprowadzać obligatoryjną kaucję na butelki szklane wielokrotnego użytku? Unia tego od nas nie wymaga. Systemy dobrowolne obejmujące niektóre butelki już działają i to z dobrym skutkiem. Czy jest sens demontować istniejące systemy? Wystarczy spojrzeć, ile różnego rodzaju butelek jest na rynku. Ponownie, jeżeli zdecydujemy się je zbierać, trzeba będzie je sortować albo w punkcie zbiórki albo w specjalistycznej sortowni, co utrudni implementację systemu. Jeżeli zaś ustawodawca (na razie nie ma o tym mowy) spróbuje wymusić wystandaryzowanie butelek, to pamiętajmy, że ich kształt jest elementem strategii marketingowej, pozwalającym np. łatwo rozpoznać piwo konkretnej marki. Ciężko oczekiwać, że sektor producentów łatwo zrezygnuje z unikatowych butelek bez walki.
Jednym z elementów propozycji Ministerstwa jest to, by system kaucyjny miał wielu operatorów. Zostawienie tego obszaru w rękach sektora prywatnego powinno cieszyć, ale uwagę zwrócić należy na dwa "ale".
Pierwszym jest konieczność ujednolicenia kaucji. Najlepiej, by jej stawki zaproponowało Ministerstwo, w drodze rozporządzenia. Jeżeli bowiem poszczególni operatorzy zaczną konkurować ze sobą ceną, grozi nam kompletny chaos. System kaucyjny nie ma być źródłem zarobku, a pomagać sprzątać Polskę. Ponadto, łatwo wyobrazić sobie sytuację, w której przedsiębiorczy klient postanowi zarobić na kaucji, kupując produkt u operatora z kaucją wysokości, powiedzmy, 50 groszy, a oddając je u operatora, który oferuje złotówkę. Drugim "ale", mniej oczywistym, ale przydatnym, jest zaprowadzenie wspólnej, scentralizowanej bazy danych. Uczyni to osobne systemy częścią wspólnej całości, umożliwi ewidencję opakowań pomiędzy systemami i ułatwi ewentualną analizę danych.
Podsumowując, propozycja MKiŚ daje realną nadzieję na to, że system kaucyjny w Polsce rzeczywiście powstanie, a unijne minima selektywnej zbiórki na 2030 r. zostaną wypełnione. Teraz trzeba jeszcze wyeliminować ostatnie niedociągnięcia. Gdy już to się stanie, miejmy nadzieję, że odpowiednia ustawa zostanie zaakceptowana przez Parlament i Prezydenta, a już niedługo punkty zbiórki przyjmą pierwsze butelki.
Materiał przygotowany przez ekonomistę Marka Lachowicza we współpracy z Fundacją Instytut Samorządowy.
Materiał powstał przy współpracy z Fundacją Instytut Samorządowy.