Z informacji udzielonej PAP przez wiceministra spraw wewnętrznych i administracji Bartosza Grodeckiego wynika, że Polska nie będzie angażować Frontexu w działania na granicy polsko-białoruskiej w przeciwieństwie do Litwy. Polskie władze są jednak chętne do współpracy z agencją w zakresie organizacji powrotów migrantów do krajów pochodzenia.
Wiceminister podkreśla, że aktualnie granicy polsko-białoruskiej chroni ponad 7 tysięcy funkcjonariuszy Straży Granicznej, policji i żołnierzy Wojska Polskiego, a będzie ich jeszcze więcej. Są oni rozlokowanie na części terenów województwa podlaskiego i lubelskiego objętej stanem wyjątkowym. Ponadto władze planują zamienienie płotu granicznego na mur, który może kosztować aż 2 mld zł.
Do nadzorowania terenów przygranicznych żołnierze wykorzystują też drony z kamerą termowizyjną. Są to o wiele skuteczniejsze narzędzia od zwykłych patroli oraz psów tropiących. Drony pozwalają na bieżąco monitorować duży obszar także po białoruskiej stronie granicy.
Na nagraniu opublikowanym na Twitterze Wojsk Obrony Terytorialnej widzimy obraz z kamery termowizyjnej w mglisty dzień. Możemy na nim zobaczyć czarne punkty, które mogą wskazywać na obozowisko 6-10 osób znajdujące się po stronie białoruskiej nie dalej niż 100 m od granicy.
Ponadto Bartosz Grodecki wspomniał, że podczas wizyty na granicy z 4 października szef Frontexu Fabrice Leggeri zadeklarował zaangażowanie agencji w organizację lotów z Polski do krajów trzecich. Frontex ma już wypracowany system powrotów, doświadczonych ludzi oraz przygotowane środki na ten cel. Polska już ma grupę osób z decyzją powrotową, więc Frontex będzie mógł niedługo zorganizować taki lot.
W ostatnich miesiącach znacząco wzrosła liczba nielegalnych przekroczeń granicy, a według danych od straży granicznej w samym październiku było aż 12 tys. prób. Problem wykorzystywania przez Białoruś migrantów z państw Bliskiego Wschodu lub Afganistanu jako narzędzia nacisku politycznego w odpowiedzi na sankcje nałożone na reżim Łukaszenki.