40-latkowie niespodziewanie dołączyli w nocy ze środy na czwartek do grupy osób zapraszanych na szczepienia. Nie decyduje jednak sam wiek. Jak ustalił money.pl, kluczowy jest moment zgłoszenia. Jeśli ktoś deklarował w pierwszych dniach stycznia chęć zaszczepienia się, to w czwartek bądź piątek może spodziewać się telefonu lub SMS-a.
- Dziś w nocy wystartowaliśmy z umawianiem ludzi, którzy jako pierwsi złożyli w styczniu deklaracje o chęci zaszczepienia się. Tutaj zaczynamy dzwonić do grupy osób poniżej 60. roku, ale nie młodszych niż 40 lat. To do nich trafiają dziś SMS-y bądź dzwoni infolinia - mówi Dworczyk.
Jak wyjaśnił szef KPRM, dynamika szczepień dla deklaracji styczniowych zależeć będzie od dostępności szczepionki i terminów. Obecnie w systemie jest wolnych 1,8 mln terminów.
Ciągle trwa też zwykła rejestracja, dla ludzi z kolejnych roczników. Obecnie obie akcje przebiegają równolegle tak, by jak najszybciej i najefektywniej wypełnić centralny grafik szczepień.
- Spadła dynamika umawiania się na szczepienia i dlatego zdecydowaliśmy się uruchomić tę grupę ze stycznia w wieku 40-60 lat. Wystawiliśmy w ostatnim czasie ok. 680 tys. zgłoszeń na szczepienia, ale skuteczność rzeczywistego umawiania się jest na poziomie 25 proc. - słyszymy od Michała Dworczyka.
- Tak jak informowaliśmy na konferencji z panem premierem i ministrem zdrowia, zaczynamy na początku kwietnia szczepienia dla 59-latków i potem szczepić będziemy coraz młodsze grupy. Jeśli szczepionek będzie więcej, niż wynika to z deklaracji producentów, to będziemy przyspieszać szczepienie kolejnych roczników - zapowiada.
W sprawie wciąż panuje jednak duży chaos, a systemy nie wytrzymują masowych prób logowania. - Na kilka godzin wstrzymujemy rejestrację tej grupy 40-59, po usunięciu usterki odblokujemy i do każdej osoby zadzwoni automat lub konsultant proponując termin w drugiej połowie maja. Przepraszamy za to, w ciągu kilku godzin przywrócimy pełne funkcjonowanie systemu - powiedział Michał Dworczyk po godz. 10.