Czas start, konsultacje "Narodowego Programu Szczepień" właśnie się zaczęły. We wtorek rząd zaprezentował podstawowe założenia systemu szczepienia Polaków w kolejnych miesiącach. W sumie rząd zdecydował się przystąpić do 5 umów z producentami (negocjuje je Komisja Europejska dla wszystkich państw, w tej chwili ma ich już 6).
16 mln dawek (dla 8 mln Polaków) dostarczy AstraZeneca. Kolejne 16 mln dawek (znów dla 8 mln Polaków) dostarczy Johnson&Johnson. Kolejne 5 mln dawek dołoży firma CureVac, a następne 6 mln firma Moderna. Dostawy zaczną się najprawdopodobniej od firmy Pfizer / BioNTec, która do Polski ma wysłać ponad 16 mln dawek. Firma czeka już na zgodę Europejskiej Agencji Leków, która dopuści preparat do użycia. Bez tego produkty nie mogą opuścić fabryki.
Projekt dokumentu zawiera ramowe etapy szczepienia Polaków. Rząd - w tym Ministerstwo Zdrowia - ma jednak już wstępny kalendarz. Niektóre etapy będą krótkie, inne potrwają całymi miesiącami. Wszystkich Polaków (31 mln dorosłych osób) uda się zaszczepić na pewno do początku 2023 roku - o ile tempo dostaw od producentów się nie zwiększy. A na to liczy rząd. Zakłada, że przyśpieszenie może wynosić mniej więcej 6 miesięcy (czyli do połowy 2022 roku).
Jak wynika z informacji money.pl, pierwsza fala szczepień wśród pracowników służb medycznych walczących z COVID-19 ma trwać od dwóch tygodni - do maksymalnie miesiąca. W takim terminie Ministerstwo Zdrowia chce mieć zaszczepionych tych medyków, którzy się na to zgodzą. Zacznie oczywiście od tych, którzy są na pierwszej linii frontu starcia z koronawirusem (np. na oddziałach COVID-owych, ratowników medycznych).
Przymusu - dokładnie tak jak w pozostałych grupach - nie będzie. W tym etapie do szczepień będą również zapraszani pracownicy Domów Pomocy Społecznej, pracownicy Miejskich Ośrodków Pomocy Społecznej oraz personel pomocniczy w placówkach medycznych.
Ta faza - nazywana "fazą 0" najprawdopodobniej zacznie się na przełomie stycznia i lutego.
I znów najprawdopodobniej w kolejnym miesiącu - w marcu - szczepionki zaczną wędrować również do seniorów. To wtedy - wraz z tzw. I fazą - na dobre zacznie się masowa akcja wśród Polaków. Zaszczepione zostaną osoby powyżej 60. roku życia, pensjonariusze Domów Pomocy Społecznej i służby mundurowe. Według założeń rządu potrwa to mniej więcej pół roku.
Minister zdrowia Adam Niedzielski i szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Michał Dworczyk deklarują, że w całej Polsce powstanie do 8 tys. miejsc, które będą szczepić Polaków. By dołączyć do programu, muszą zadeklarować możliwość zaszczepienia do 180 osób w ciągu tygodnia. Tak skonstruowany system - w idealnym scenariuszu - mógłby przyjąć w ciągu 7 dni około 1,4 mln osób. W ciągu miesiąca byłoby to już ponad 5,6 mln zaszczepionych osób.
To jednak tylko teoria. Minister zdrowia zakłada, że realnie uda się zaszczepić miesięcznie około 1 mln Polaków.
Skąd taka różnica? Wszystko przez dostępność preparatów. Jak wynika z informacji money.pl, producenci szczepionek nie wskazali jeszcze konkretnych terminów dostaw. Na razie składają tylko deklaracje o wysyłce preparatu po ewentualnym zatwierdzeniu szczepionki przez Europejską Agencję Leków. W kalendarzu nikt jednak nie zaznaczył, co i kiedy dokładnie przywiezie. A to spory problem.
Mając 1 mln szczepionek w chłodniach, nie można jednak od razu zaszczepić miliona osób. Powód? Każdy musi przyjąć dwie dawki, a więc zaszczepić można zatem tylko 500 tys. osób. Przed przyjęciem kogokolwiek do punktów szczepień trzeba mieć pewność, że dostanie też drugą porcję preparatu. A jedną dawkę trzeba przetrzymać przez 3-4 tygodnie, gdy pacjent wróci na doszczepienie. Gdyby z jakichś powodów producenci nie dostarczyli kolejnych preparatów, to część pracy po prostu by przepadła.
Rząd i Ministerstwo Zdrowia zakładają, że etap "0" i "I" uda się skończyć maksymalnie do wakacji. Mówił o tym sam minister Adam Niedzielski. W takim układzie byłoby zaszczepione już około 5 mln osób, czyli połowa wszystkich znajdujących się w tych grupach. W tej chwili właśnie tylu Polaków - niespełna 50 proc. - deklaruje gotowość do przyjęcia szczepienia.
Do końca wakacji rząd chce mieć z kolei zaszczepionych wszystkich chętnych nauczycieli. Powód jest oczywisty - chodzi o możliwość uruchomienia szkół 1 września.
Później, do końca roku, będą szczepione też osoby w wieku poniżej 60. roku życia, które mają choroby przewlekłe. Jak wynika z naszych informacji, nie będzie zamkniętego katalogu chorób - to lekarze Podstawowej Opieki Zdrowotnej będą decydować, czy skierować swojego pacjenta na szczepienie, czy też nie. O szczepienie będą się zatem mogli starać przewlekle chorzy w wieku od 18. do 59. roku życia.
Według szacunków money.pl, Polaków z chorobami przewlekłymi jest około 4 mln. Jak wynika z danych GUS, problemy zdrowotne i stałą opiekę lekarską ma mniej więcej co trzeci Polak. Większość to jednak osoby w starszym wieku. A te już będą szczepione wcześniej.
Ostatnia - "III faza" - szczepienia przypada na przełom 2021 i 2022 roku.
Wtedy do kolejki ustawią się przedsiębiorcy i pracownicy sektorów zamkniętych obostrzeniami. W tym samym czasie szczepionka będzie wędrować do pozostałych Polaków - poniżej 60. roku życia. Jak wynika z informacji money.pl, rząd najprawdopodobniej zdecyduje się na podział ze względu na wiek. Najpierw osoby 50+, później 40+, później 30+ i tak do 18+.
A to może oznaczać, że spora część chętnych będzie się szczepić dopiero w 2022 roku lub nawet kolejnym. Jeżeli tempo wyniesie 1 mln szczepień w ciągu miesiąca, to zaszczepienie wszystkich dorosłych Polaków zajęłoby około 30 miesięcy, czyli 2 i pół roku (od lutego 2021 do sierpnia 2023). Zaszczepienie tych, którzy są chętni już dziś, w takim tempie będzie trwać około 15 miesięcy (od lutego 2021 do maja 2022).
Przy założeniu nieograniczonej liczby dawek, szczepienia w 8 tys. punktów można by przeprowadzić w ciągu 6 miesięcy. Już dziś wiadomo jednak, że to założenie jest nierealne. Po pierwsze - tylu szczepionek nie będzie w tym czasie. Po drugie - nie będzie też tylu chętnych.
Oczywiście, nie wiadomo do końca jak rozkłada się "układ niepewności". Może być tak, że większa niepewność co do preparatów jest wśród osób starszych, a mniejsza u osób młodszych. Jeżeli nie będzie odpowiedniego zainteresowania, to nikt nie będzie czekał ze szczepionkami, a rząd zaprosi po nie kolejne grupy.
I jak wynika z informacji money.pl, w rządzie taki terminarz nie martwi. Kluczem - dla resortu - jest osiągnięcie odporności na COVID-19 u ponad połowy dorosłych Polaków do końca roku. To powinno znacznie zmniejszyć liczbę zakażeń i pozwolić na normalne funkcjonowanie gospodarki.
Rząd zakłada jednak, że z każdym miesiącem możliwości szczepienia będą coraz większe. Gdy będzie więcej preparatów to punkty będą przyjmować więcej osób.