Przez kilka ostatnich miesięcy dynamika szczepień przeciwko COVID-19 rosła, ale w od końcówki maja zaczęła powoli spadać. Teraz nie trzeba już czekać kilku tygodni na wolny termin, wybrany preparat można dostać, zapisując się na szczepienie z kilkudniowym wyprzedzeniem, a czasem udaje się to zrobić nawet tego samego dnia.
Wiosną rząd zapowiedział, że szczepić się będzie też można w aptekach. Farmaceuci już od 15 czerwca mogą wysyłać wnioski o wpisanie na listę punktów szczepień. Czas oczekiwania na rozpatrzenie wniosku wynosi dwa tygodnie.
Tydzień temu Michał Dworczyk mówił, że w aptekach stosowana ma być jednodawkowa szczepionka firmy Johnson & Johnson, a "z czasem będą dołączane tam inne szczepionki, ponieważ od 1 lipca nastąpią zmiany jeśli chodzi o podawanie drugiej dawki"
- Farmaceuci i apteki od kilku miesięcy przygotowują się do procesu szczepień. Już dzisiaj grupa ponad 9 tys. farmaceutów jest gotowa do ich wykonywania, a ponad 6,3 tys. farmaceutów posiada uprawnienia do przeprowadzania kwalifikacji do szczepienia - tłumaczy Tomasz Leleno, rzecznik prasowy Naczelnej Izby Aptekarskiej
Apteki powoli startują
Zapytaliśmy Narodowy Fundusz Zdrowia, ile aptek jest już gotowych, aby szczepić Polaków. W odpowiedzi otrzymaliśmy jedynie link do mapy punktów szczepień, którą znaleźć można na stronie rządowej. Aktualnie na mapie można doliczyć się już kilkudziesięciu aptek.
Jednak na pytanie, ile z nich już funkcjonuje, NFZ nam nie odpowiedział. Zadzwoniliśmy więc do kilku wybranych punktów. Farmaceuci byli zdziwieni, że ich placówki można już znaleźć na mapie punktów szczepień, bo nie dostali jeszcze szczepionek.
- My to jeszcze organizujemy, chętne osoby możemy teraz zapisać "na zeszyt". W piątek przyjedzie dostawa, więc szczepienia będziemy mogli zacząć pewnie za kilka dni - słyszymy od właścicielki apteki w województwie lubelskim.
Z kolei właścicielka jednej z łódzkich aptek przekazała nam, że nie dostała jeszcze oficjalnej zgody od NFZ. Na pytanie, kiedy rozpoczną się szczepienia, nie potrafiła udzielić nam odpowiedzi.
- Obecnie około 500 aptek jest weryfikowanych przez NFZ odnośnie kryteriów jakie powinny spełniać, aby móc szczepić Polaków. Nabór pozostaje otwarty, więc możemy przypuszczać, że niedługo nawet w kilku tysiącach aptek będzie można organizować punkty szczepień - mówi Tomasz Leleno.
- Ze strony NFZ mamy zapewnienia, że apteki, które przeszły pozytywną weryfikację będą sukcesywnie włączane do systemu. To oznacza, że w ciągu najbliższych dni pierwsi pacjenci będą mogli zaszczepić się w aptekach przeciw COVID-19 - dodaje
Potrzeba punktów na prowincji
Pytanie, czy gdy szczepienia w aptekach już ruszą, znajdą się chętni, by z nich skorzystać? Krzywa szczepień, która od 23 marca bardzo wyraźnie zaczęła piąć się w górę, od końca maja zaczęła opadać. Przez ostatni miesiąc wzrosła tylko trzy razy, gdy dzienna liczba osób zaszczepionych przekroczyła 500 tys. Spadek zainteresowania potwierdził również minister zdrowia Adam Niedzielski na konferencji 25 czerwca.
W czwartek Michał Dworczyk podał, że 54 proc. dorosłych Polaków zaszczepiło się pierwszą dawką lub zarejestrowało na szczepienie przeciwko COVID-19. Przyznał, że jest ogromny spadek zainteresowania szczepieniami. W porównaniu do poprzedniego tygodnia zapisało się o 30 proc. ludzi mniej, a milion dawek preparatów nie pojechało do punktów szczepień, bo by się zmarnowały.
Ponad 5 mln osób w wieku 50+ wciąż nie podjęło decyzji o szczepieniu, choć mają taką możliwość już od kilku miesięcy. Według sondażu CBOS z końca czerwca chętnych na szczepienie jest jeszcze 18 proc. Polaków, a nie chce się szczepić 26 proc. respondentów.
- Trzeba zacząć działania od podstaw - najpierw należy zrozumieć, dlaczego część osób nie chce się szczepić - tłumaczy dr Paweł Grzesiowski, ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej ds. walki z COVID-19.
Zwraca uwagę, że dla seniorów z niewielkich miejscowości jednym z kluczowych problemów jest dojazd. Jego zdaniem rozwiązaniem byłoby zagęszczenie punktów szczepień na obszarach gorzej skomunikowanych, tak aby odległość od domu Polaków mieszkających na gorzej zurbanizowanych terenach nie wyniosła więcej niż 7-8 km.
Dodaje, że można również zorganizować szczepionko-busy, dojeżdżające do każdej miejscowości.
- Czy ten problem rozwiążą punkty szczepień w aptekach? Obawiam się, że nie. Jeśli te miejsca będą organizowane w dużych miastach, to myślę, że to nic nie zmieni. Po prostu zwiększy się liczba punktów, które i tak stoją puste - ocenia dr Grzesiowski. Dodaje, że co do zasady jednak, im więcej punktów szczepień, tym bliżej do pacjenta.